Serial Zorro

Kronikarz56

Ech... No tak, oczywiście. Najlepsze wersja są niedostępne dla polskiego widza. Właściwie, dlaczego mnie to dziwi?

ZORINA13

Bo ta nasza telewizja jak zauważyłam, od lat nie powtarza, z jakichś nieznanych mi powodów, parę fajnych seriali, które ja pamiętam z dzieciństwa w tym naszego Zorro, za to gnębi nas turecką i rosyjską szmirą.
Jeśli chodzi o wersje małej księżniczki, to dla mnie Shirley Temple przebija wszystkie inne.

Kronikarz56

Właśnie, niestety teraz jakby zapomnieli o tym, że nasi przodkowie porządnie bili Turków i Ruskich, którzy nas najeżdżali i puszczają ich szmiry w naszej narodowej telewizji.

A ja bardziej uwielbiam tę wersję z 1993 roku. Jest zdecydowanie najlepsza. Choć wersja z Shirley jest u mnie na drugim miejscu Smile

ZORINA13

U mnie Shirley zawsze ma pierwsze miejsce w moim sercu, nic na to nie poradzę.
Faktycznie jakby nie wypadało już się chwalić, że pokonaliśmy Turków pod Wiedniem. I kaczce najwyraźniej się podoba turecki prezydent i chce u nas wprowadzić podobny model rządzenia, by niezależni sędziowie i dziennikarze siedzieli w wiezieniu. I z tego też powodu nie mogę takich filmów oglądać.

Kronikarz56

Ja mam podobnie. Dlatego tak bardzo lubię wracać do tych starych produkcji, które powstały wtedy, kiedy jeszcze takich idiotyzmów świat nie widział Smile

Rozumiem, mnie nieco bardziej przypadła do gustu Sara z filmu z 1993 roku. Ale wersja z Shirley też podbiła moje serce. A zwłaszcza sceny występu Huberta i Sary śpiewających "OLD KENT ROAD" Smile

ZORINA13

Nie pamiętałam, że on miał na imię Hubert, chociaż scenę uwielbiam.

To chyba ten pierwszy odcinek bajki, jak szukali Emilki po wszystkich sklepach, a ona czekała na nich właśnie tam.

Kronikarz56

W sumie przez prawie cały film mówią na niego "Bertie", ale w jednej scenie, w której on idzie do wojska i mówi siostrze, co o niej myśli, ta zwraca się do niego "Hubert!". A zatem cóż... To mój imiennik. Tym bardziej zatem go lubię Smile

Pamiętam tę scenę. W anime została rewelacyjnie ukazana, choć nieco inaczej niż w książce. Bo przecież w książce kupili lalkę, z kolei w anime chyba Sarę zachwyciła lalka z wystawy, która nie była na sprzedać i ostatecznie sprzedawca uległ prośbom Sary i podarował jej Emilkę Smile

ZORINA13

Lotka i Erina.

Kronikarz56

Przy okazji to chyba jedyna adaptacja, która pokazuje wyraźnie, że Lotka miała w książce (przynajmniej na początku, bo wszak akcja się dzieje w ciągu kilku lat) miała 4 latka. Albo 5 latek. Miała zatem prawo zachowywać się w taki sposób. W końcu jaki ojciec zostawia tak małe dziecko samo w szkole z internatem?

ZORINA13

Umył ręce i pozbył się kłopotu.

Kronikarz56

Właśnie, zrobił niczym Poncjusz Piłat. Tak najłatwiej, co nie? Niektórzy ludzie chyba dalej tak mają. Wielka szkoda. Nic dziwnego, że Lotka tak terroryzowała swoim płaczem całą szkołę. Dobrze, że Sara ją przekonała do zmiany zachowania Smile

ZORINA13

To prawda, Sara miała dobre podejście.

Urocza Sara z serialu z lat 80.

Kronikarz56

Właśnie, Sara miał do niej właściwe podejście i została dla Lotki kimś w rodzaju drugiej mamy Smile

O! Ciekawe, ale jak zgaduję, pewnie nie ma dostępu do tejże wersji po polsku, mam rację?

ZORINA13

Chyba nie ma tej wersji po polsku. Ja sama pamiętam ją jak przez mgłę, że tylko raz była w telewizji i nigdy jej później już nie powtarzali, podobnie jak kilka innych fajnych seriali.

Kronikarz56

Za mojego dzieciństwa w telewizji leciało, zwłaszcza podczas wakacji i ferii, sporo bardzo ładnych filmów dla dzieci i młodzieży. Z przyjemnością bym je znowu obejrzał. Tę wersję "MAŁEJ KSIĘŻNICZKI" też. Ech... Nasza kochana telewizja.