ZORINA13
Administrator
Dołączył: 20 Wrz 2018
Posty: 11914
Przeczytał: 192 tematy
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z peublo Los Angeles
|
Wysłany: Pią 15:32, 28 Wrz 2018 Temat postu: Maj |
|
|
Scarlett 13 ,weszła do sklepu pana Bradleya.
Był to typowy ,mały sklepik na Dzikim Zachodzie. Gdzie był zawieszony mały dzwoneczek ,nad zielonymi drzwiami. Można tu było dostać prawie wszystko ,chusteczki do nosa ,igły ,nici i materiały do uszycia sukienek.
Modystka pani Oliver ,zajmowała się kapeluszami.
Scarlett była wysoka ,smukła ,miała gęste mahoniowe włosy ,mały nosek i delikatne usta ,czerwone jak maliny.
Miała na sobie śliczną ,różową sukienkę ,a swoim wdziękiem i smukłością ,przypominała młodą brzozę. Jej oczy były niebieskie ,niczym lazurowe morze.
Wyraz jej oczu był często poważny ,jakby wystraszony jak u sarny ,a wystarczyło by się uśmiechnęła ,a każdego oganiała fala ciepła i świat robił się kolorowy ,jakby na zawołanie.
-Kupuję pani ten kapelusz -spytała ,chuda ,żylasta pani Oliver. Bo wdowa Dayton ,też chciała go kupić.
Dziewczyna zawahała się. Kapelusz był niebieski ,z dużym rondem ale kosztował 20 dolarów.
-Radziłabym wziąć -Scarlett odwróciła się ,słysząc czyiś głos i zobaczyła Willa Cartwrighta. Laura nie wygląda ,by w nim tak ładnie jak ty.
-Dobrze -zgodziła się Scarlett. Niech pani zapakuję -rzekła zwracając się do sprzedawczyni.
Dziewczyna kupiła kapelusz ,a potem spojrzała na Willa.
Will był niezwykłe sympatyczny i nie dało się go nie lubić.
Była w nim mieszanka skromności i pewności siebie,mgiełki tajemnicy ,niejasnej przeszłości i ulotnych marzeń.
Szczupły ,o ciemnych falistych włosach ,miał piwne oczy i najbardziej urzekający uśmiech na świecie. Jego ciepły baryton ,działał na kobiety jak afrodyzjak.
Rysy szlachetne ,a wysoko osadzone kości policzkowe i piękny ,delikatny nos miały w sobie coś prawie arystokratycznego. Nad zmysłowymi ,łagodnie wykrojonymi wargami ,był mały ,czarny ,charakterystyczny ,dobrze utrzymany wąsik. Jego twarz była subtelna i przepyszna zarazem.
Miał szerokie ramiona i długie ,muskularne jak drzewa nogi w zbyt wąskich ,kowbojskich butach. Ubrany w brązową kurtkę i spodnie.
Młoda kobieta ciągłe miała wrażenie ,że te kowbojskie ciuchy jakoś dziwnie się kłócą z jego figurą i wymuskaną twarzą.
Przypominał jej bardziej młodego pogańskiego księcia ze wschodnich baśni ,albo jakiegoś dandysa ,który powinien z niedbałą ,swobodną elegancją ,nosić najwykwintniejsze ,kamizelki i garniturki.
Być jakimś wesołym bóstwem ,próżnym i wolnym od zwykłych trosk ,a nie kowbojem jak jeden z wielu ,który zabija się by żyć.
Rzadko się kimś lub czymś zachwycała ,tak zajęta książkami ,że mężczyźni byli jej w zasadzie obojętni.
Czuła jednak ,nielogiczność w sobie ,że choć Will był tak inny i z pozoru nie pasował do Pond-erosy ,to nie chciała by wyjeżdżał.
A on ciągle chyba nie wiedział ,gdzie jest jego miejsce i w którą pójdzie stronę.
Wyszli ze sklepu ,wziął od niej pakunek z kapeluszem ,jak przystało na dżentelmena.
-Widzę ,że dziewczyny ,przyjechały do miasta -rzekła Scarlett wesoło. Na pewno się zgodzą ,jechać , jutro z nami na piknik.
Podeszła do koleżanek i po chwili wróciła do niego.
-Czy coś się stało -spytał Will.
-Powiedziały ,że nie mają czasu na majówkę -odparła dziewczyna.
-Czyli rozumiem ,że z pikniku nici ,bo wolałabyś być z koleżankami -rzekł Will.
-Nie -odparła dziewczyna -wolę być z tobą. Zorganizujemy ,sobie własny piknik.
-To dla mnie zaszczyt -rzekł Will ,uśmiechając się w jej stronę.
Poczuła ,że się rumieni pod wpływem tego uśmiechu i jego spojrzenia.
Przyjechał pod nią następnego dnia.
Scarlett ,była w jasnozielonej sukience ,która doskonałe podkreślała jej kształty.
Wszystko zauważył i wszystko ocenił ,jej twarz świeżą i rumianą i usta jakby do pocałunku złożone i czystość ,młodości ,rozmiękłych kwiatów.
Chciał, by postawić jej pomnik i napisać na nim wiosna.
Trzymała w ręku duży kosz z piknikowym jedzeniem ,w środku były ciasteczka i kanapki.
Will był tym razem ubrany w niebieską kurtkę i spodnie.
Zatrzymał bryczkę i pomógł jej wysiąść z powozu.
Trzymał ją w ramionach nieco dłużej ,niż by wymagała przyzwoitość i wodził za nią zachwyconymi oczami.
-Wierzysz w szczęście-spytała dziewczyna ,patrząc prosto w te najpiękniejsze na świecie ,piwne oczy.
-Mam szczęście ,że ciebie spotkałem -odparł ,po czym położył jej ręce na uszach i delikatnie pocałował wargi.
W sercu dziewczyny pojawiła się ,dziwna radość ,strach i omdlenie. Nie wiedziała kiedy i jak oddała pocałunek.
Coś się w niej obudziło ,coś co było w niej zawsze ,tylko zamglone i dalekie ,a przy nim nabrało ślicznego i realnego kształtu.
Nie wiedziała czy to miłość ,czy tylko magiczna aura ,młodości i fascynacji nowym odczuwaniem ?
Przyszedł maj i namieszał w jej sercu.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez ZORINA13 dnia Sob 15:29, 29 Wrz 2018, w całości zmieniany 2 razy
|
|