|
Serial Zorro Forum fanów serialu Zorro
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Kronikarz56
Gubernator
Dołączył: 02 Sie 2020
Posty: 11271
Przeczytał: 188 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 18:09, 10 Sie 2020 Temat postu: |
|
|
Jeżeli taki Ci odpowiada, to chyba najważniejsze i nic nikomu do tego Mnie osobiście to nie przeszkadza, choć ja piszę w nieco innym stylu, co pewnie zdążyłaś już zauważyć. Ale ja to wzoruję się na klasykach
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
ZORINA13
Administrator
Dołączył: 20 Wrz 2018
Posty: 11914
Przeczytał: 192 tematy
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z peublo Los Angeles
|
Wysłany: Pon 18:16, 10 Sie 2020 Temat postu: Znak Zorro-narodziny legendy |
|
|
Owszem, zauważyłem to senior Hubert.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Kronikarz56
Gubernator
Dołączył: 02 Sie 2020
Posty: 11271
Przeczytał: 188 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 18:23, 10 Sie 2020 Temat postu: |
|
|
Senorita Iwona, z radością muszę powiedzieć, że sprawia mi to przyjemność, iż ktoś to docenia, a zwłaszcza urocza przedstawicielka płci pięknej
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
ZORINA13
Administrator
Dołączył: 20 Wrz 2018
Posty: 11914
Przeczytał: 192 tematy
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z peublo Los Angeles
|
Wysłany: Pon 18:26, 10 Sie 2020 Temat postu: Znak Zorro-narodziny legendy |
|
|
Każdy jest próżny i lubi pochwały, zwłaszcza, ten co pisze.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Kronikarz56
Gubernator
Dołączył: 02 Sie 2020
Posty: 11271
Przeczytał: 188 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 18:28, 10 Sie 2020 Temat postu: |
|
|
Mówisz? Że każdy jest próżny na swój sposób, a zwłaszcza ci, co piszą? Nieźle A zatem to moja cecha zawodowa xD
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
ZORINA13
Administrator
Dołączył: 20 Wrz 2018
Posty: 11914
Przeczytał: 192 tematy
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z peublo Los Angeles
|
Wysłany: Pon 18:34, 10 Sie 2020 Temat postu: Znak Zorro-narodziny legendy |
|
|
Tak mi się wydaje, w artyście musi być trochę próżności.
A może to nawet nie jest nawet próżność, tylko pewna unikatowa wrażliwość.
Człowiek chciałaby być lubiany i doceniany, a jednak pozostać sobą.
Dzielić się opowiadaniami z nadzieję, że napiszą, Zorina co dalej, kiedy ciąg dalszy, a nie, że cię ignorują lub czepiają się przecinków.
Bo potem masz takie uczucie, jak nie piszesz złe, jak piszesz też niedobrze.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Kronikarz56
Gubernator
Dołączył: 02 Sie 2020
Posty: 11271
Przeczytał: 188 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 19:17, 10 Sie 2020 Temat postu: |
|
|
A zatem mamy ustalone, że artysta musi być chociaż nieco próżny, bo to cecha zawodowa artysty. I ona też w sumie pcha go do działania, nie sądzisz? I sprawia, że chce dalej tworzyć wiedząc, że jego dzieła są tego warte, aby świat je poznał
Właśnie, człowiek przede wszystkim chciałby być lubiany i doceniany, ale przy okazji pozostać sobą. Jak zauważono w filmie "STOWARZYSZENIE UMARŁYCH POETÓW" nie jest to proste, kiedy grupa na Ciebie wywiera swoją presję.
Ja mam podobnie. Chciałbym być chwalony i lubiany jako pisarz, ale też chciałbym, aby przede wszystkim czytano moje dzieła i je lubiono, a nie krytykowano o byle co.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
ZORINA13
Administrator
Dołączył: 20 Wrz 2018
Posty: 11914
Przeczytał: 192 tematy
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z peublo Los Angeles
|
Wysłany: Pon 21:39, 10 Sie 2020 Temat postu: Znak Zorro-narodziny legendy |
|
|
-Mogłabyś odejść od męża i byśmy wyjechali razem do Hiszpanii -rzekł Enrique Sanchez Monastario, gdy naga Inez leżała obok niego na sianie.
-Myślisz, że jestem głupia -odparła kobieta z wyraźną irytacją w głosie.
Nie zostawię bogatego i wpływowego starca, by być tylko kochanką drugorzędnego oficerzyny.
-Sądziłem, że zależy ci na mnie – odparł mężczyzna, a w jego głosie było słychać cień zawodu.
-Tak, zależy mi na tobie Enrique -rzekła Inez, uśmiechając się leciutko, ale nie komplikuj już tego za bardzo.
Dobrze jest, tak jak jest.
Wstała i zaczęła się ubierać.
-Dalej podejrzewasz, że Diego jest Zorro -spytała, chcąc zmienić temat.
-Oczywiście, że nie -odparł kapitan. Don Diego ,jest na to za głupi. Ale kiedyś dorwę tego Zorro i zabiję, przysięgam ci. Wtedy gdy nie będzie mi stał na drodze, zostanę najpotężniejszym człowiekiem w Kalifornii.
-Fernando jest wściekły na ciebie, o te podatki -rzekła nałożnica.
Kazał swojemu księgowemu sprawdzać, czy go nie kantujesz, to znaczy, czy nie okradasz hiszpańskiej korony. Jeśli znajdzie na ciebie jakieś haki, będzie z tobą kiepsko, lojalnie cię uprzedzam.
-Doprawdy -Enrique roześmiał się szyderczym śmiechem. Cóż jeśli ja ujawnię to co o nim wiem, to będzie miał poważne problemy. Moje oszustwa przy podatkach, to niewielkie przestępstwo w porównaniu z tym co on zrobił.
-O czym ty mówisz -spytała zaciekawiona seniora. Wiesz coś o nim, o czym ja nie wiem ?
-Nie mogę ci nic powiedzieć -rzekł oficer.
Muszę wracać do pracy, sprawdzić, czy ten dureń Garcia nie zasnął na służbie.
Monastario ubrał się, pożegnał z piękną Inez i wrócił na teren misji.
Zdumiony komendant zobaczył de la Vegę, który niósł kosz z pomarańczami.
-Co pan tu znowu robi -spytał, marszcząc brwi.
-Pomagam księdzu Felipe -odparł arystokrata. Ktoś musi mu pomóc przy zbiorach pomarańczy, a pan mu zabrał wszystkich pomocników.
-Lepiej niech pan wraca do swoich książek -rzekł kapitan surowym tonem. Bo wiadomo, że pańskie oczy estety nie lubią patrzeć na krew, a ja nie zamierzam żałować batów na tych dzikusów.
-Dlaczego jest pan tak okrutny wobec Indian -spytał Diego. Nic przecież panu chyba nie zrobili.
-To są ludzie bez Boga i sumienia, zwyczajne prostaki -odparł Monastario.
Dziwne, że pańska rodzina zaprzyjaźniona z wicekrólem, tak się o nich troszczy.
Szlachcic milczał przez chwilę, zastanawiając się nad nowym planem.
Do kapitana podszedł sierżant Garcia.
-Przenieśli już głazy z lewej strony na prawą -oznajmił.
-Znakomicie -odparł mężczyzna, uśmiechając się swym złośliwym półuśmieszkiem. To niech je przeniosą teraz, na swoje stare miejsce.
-Ależ kapitanie -rzekł zdumiony sierżant, czy to nie jest trochę bez sensu ?
Po co budują nową drogę, jak ta która jest, jest bardzo dobra.
-Garcia twoje pytania są niepotrzebne -odparł przełożony, rozdrażniony uwagami.
-Gdybyś nie był kuzynem komisarza, to już dawno byś wyleciał z armii.
Weź się do roboty.
Powietrze przeszył nagle jakiś strzał.
-Co się stało padre Felipe -spytał Diego.
-Żołnierz strzelił do Indianina, który próbował uciec, ale na szczęście nie trafił -rzekł ksiądz w jego głosie ,czuć było, że sercem jest za swoimi podopiecznymi.
Wściekły Monastario wziął bat i zaczął smagać pierwszego Indianina, którego zobaczył.
Nie żałował razów, a jęki tego człowieka i błagania o litość w ogóle go nie ruszały.
Nagle jednak odwrócił się i zobaczył przed sobą Zorro.
-Mówiłem, że będę wkraczał za każdym razem, gdy popełni pan niegodziwość -rzekł głosem cichym, ale groźnym.
Zaczął się pojedynek, po czym okrutny namiestnik pozbawiony szpady leżał na ziemi, a na jego policzku legendarny obrońca uciśnionych, zostawił swój znak.
Żołnierz poczuł przeszywający ból i na chwilę stracił przytomność.
Zorro uwolnił Indian, po czym wskoczył na swojego rumaka i odjechał w świetle księżyca.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez ZORINA13 dnia Pon 21:40, 10 Sie 2020, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Kronikarz56
Gubernator
Dołączył: 02 Sie 2020
Posty: 11271
Przeczytał: 188 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 23:23, 10 Sie 2020 Temat postu: |
|
|
Niezły fragment, taki mocny i czuć tutaj, że Zorro nie zamierza się cackać z kapitanem za jego podłość. Tutaj kapitan się zabawia, potem idzie wyżyć się na tych biednych Indianach z misji ojca Felipe. Nawiązanie do pierwszych odcinków serialu Disneya, ale tutaj Zorro jest bardziej bezwzględny, bo aż wycina na policzku Monastaria szpadą Z. Coś mi mówi, że kapitan mu tego nie odpuści i to jeszcze bardziej rozjuszy go i zachęci go do działania przeciwko niemu.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
ZORINA13
Administrator
Dołączył: 20 Wrz 2018
Posty: 11914
Przeczytał: 192 tematy
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z peublo Los Angeles
|
Wysłany: Wto 9:14, 11 Sie 2020 Temat postu: Znak Zorro-narodziny legendy |
|
|
-Czemu chciała się seniora ze mną widzieć -spytał zdumiony Don Diego.
-Powinieneś coś wiedzieć o Teresie -rzekła Inez, sztucznym głosem. Ona nie jest córką Fernanda, to jakiś podrzutek. I nie ma najłatwiejszego charakteru.
-Nikt nie jest doskonały -odparł Diego z uśmiechem.
Kobieta myślała przez chwilę, po czym niespodziewanie zarzuciła mu ręce na szyję i pocałowała prosto w usta.
Szybko odsunął ją od siebie.
-To bardzo miłe, ale.
-Nie podobam ci się -spytała Inez z niewinną minką.
-Jest pani bardzo piękną kobietą, ale ma pani męża, a ja kocham Teresę -odparł Don Diego, patrząc jej prosto w oczy. I nie ma w moim sercu miejsca dla żadnej innej.
Seniora milczała długo, zszokowana, bo do tej pory, żaden mężczyzna jej nie odmówił, następnie wpadła w złość.
-Jeszcze tego pożałujesz gamoniu -rzekła, nie panując nad swą wściekłością.
W tym momencie ktoś zapukał do drzwi.
-Zarządca chce z panią rozmawiać -rzekła służąca. To pilne.
Inez poszła dowiedzieć się, o co chodzi, a młody don odetchnął z ulgą, że zniknęła mu z oczu.
Korzystając z okazji, postanowił nieco poszperać po domu Fernanda.
Godzinę później Diego spotkał się z Teresą w tajnym przejściu.
-Czy coś się stało -spytała dziewczyna.
-Grzebałem w dokumentach Fernando -odparł szlachcic.
-Diego ciągle mnie zaskakujesz -przyznała seniorita.
-Już wiem, kim jest ten wiezień, którego szuka wicekról -rzekł arystokrata.
-Kim ?
-To twój prawdziwy ojciec -odparł Don Diego, a młoda kobieta nie kryła zdumienia.
-Jak to ? Dlaczego wicekról go szuka ?
-Jesteś córką Mercedes, żony kuzyna wicekróla. Fernando wmówił wszystkim, że niemowlę zmarło przy porodzie, bo chciał cię wychować.
-A mój ojciec ? Czy da się go wyciągnąć z tego lochu ?
-To może być trudne, nawet dla Zorro -przyznał Diego. To wiezienie to istny labirynt, ale udało mi się przekupić, strażnika byś mogła tam wejść i zobaczyć go przez chwilę.
-Dziękuję Diego -odparła Teresa.
-Co chciałaś mi powiedzieć -spytał Fernando, patrząc uważnie na Inez.
-Nie możesz się zgodzić na ślub Teresy i Diego -odparła małżonka.
-Niby dlaczego -spytał Fernando ze zdziwieniem. Diego to doskonała partia, młody, przystojny i bogaty. Dzięki niemu pozbędziemy się jej szybciej z domu.
-On był tutaj w czasie twojej nieobecności -rzekła Inez, robiąc minę skrzywdzonej sarenki. I rzucił się na mnie.
Fernando długo milczał, zastanawiając się co powiedzieć, po czym ku zdumieniu młodej kobiety uśmiechnął się z politowaniem.
-Widziałem jak, robiłaś do niego słodkie oczka -odparł minister. Naprawdę uważałaś, że jestem tak głupi, że łyknę taką bajeczkę, że młody Dela Vega, który świata nie widzi poza Teresą, zdradziłby ją ?
I myślisz, że nie wiem o tym, że przyprawiasz, mi rogi z kim popadnie ?
Mąż zawsze dowiaduję się ostatni o tym, o czym całe miasto już wie, ale od pewnego czasu nie mam wobec ciebie, żadnych złudzeń.
Inez aż usiadła z wrażenia, zdumiona tym, że została przejrzana.
-Spokojnie, zapomnę o wszystkim jeśli będziesz bardziej dyskretna -poradził jej Fernando. Myślę, że nawet możemy ubić pewien interes, mam trochę złota, które ukryłem przed kapitanem.
Pojedziemy rano powozem do Santa Barbara, bez ochrony, by nikt nie doniósł Monastario, że coś robię bez jego wiedzy.
-Wspaniały pomysł -odparła seniora, a na jej twarzy pojawił się szeroki uśmiech.
Następnego dnia jechali powozem, gdy ten nieoczekiwanie stanął, a przerażony minister zobaczył Zorro.
-Dowiedziałem się od pańskiego przyjaciela, który ma skłonność do picia, że chce pan wywieść złoto ukradzione mieszkańcom Kalifornii -rzekł Zorro.
Niech mi ma pan odda złoto, jeśli chce pan zachować życie.
Chciwy namiestnik, widząc wyciągniętą w swym kierunku szpadę, posłusznie wykonał polecenie.
Zorro zostawił na drzwiach powozu swój znak, po czym udał się do misji padre Felipe.
-Kim jesteś -spytał ksiądz.
Diego zastanawiał się przez chwilę nad odpowiedzią, po czym zerwał maskę, a zszokowany padre przez chwilę nie mógł z siebie wydobyć słowa.
-Wiec to przez cały czas byłeś ty Don Diego -rzekł Felipe, odzyskując w końcu mowę.
-Tak -rzekł młody szlachcic. Niech to złoto ksiądz rozda biedakom.
-Ukradłeś je ?
-Nie -odparł arystokrata stanowczym tonem. Zabrałem je Fernando, by wróciły do prawowitych właścicieli.
Padre słysząc te słowa, delikatnie się uśmiechnął w stronę panicza, którego wychowywał i kochał niemal jak rodzonego syna.
-Będę potrzebował księdza pomocy -rzekł Don Diego. Padre ma mapę twierdzy w Montery.
-Owszem, ale po co ci ona ?
-Chce uwolnić prawdziwego ojca Teresy -odparł mężczyzna.
-Nie martw się Inez tym napadem -rzekł kapitan Monastario, zwracając się do swojej kochanki. Obiecuję, że dorwę Zorro i go zabiję.
-Ani mi się waż go tknąć -odparła Inez ze złością, wprawiając kapitana w zdumienie. Podoba mi się. W przeciwieństwie do ciebie i Fernando jest prawdziwym mężczyzną.
-Przecież to bandyta -stwierdził komendant. Mógł zrobić ci krzywdę.
-Nie skrzywdziłby kobiety -rzekła żona ministra. Pewne rzeczy się czuję, będąc kobietą. Żałuję tylko, że nie zabił Fernando, miałabym go z głowy.
-Jesteś nim wyraźnie zauroczona -zauważył Monastario, zły z tego powodu.
-To prawda -przyznała Inez po chwili milczenia. I te jego oczy niesamowite, wręcz mnie zahipnotyzowały.
Tylko czemu ukrywa twarz za maską ?
-A ja chciałabym wiedzieć czemu ty i twój mąż chcieliście mnie oszukać i wywieść złoto za granicę -rzekł kapitan, nie kryjąc irytacji.
-Skarbie -odparła Inez słodziutkim głosikiem, sam mówiłeś, że nie można nikomu ufać.
-To prawda -zgodził się oficer. Nie wierz nigdy kobiecie. Tak piękne kobiety jak ty zawsze są niebezpieczne.
Wiedziałem, że kiedyś mi wykręcisz jakiś numer na boku.
-Nie kochasz mnie -spytała Inez.
-Mężczyzna, który by cię naprawdę pokochał, musiałabym, by być skończonym głupcem -odparł żołnierz. Ale ja dotrzymam obietnicy, złapię Zorro i zerwę mu maskę z twarzy. Muszę się dowiedzieć, kto jest na tyle bezczelny, by od tak dawna wodzić wszystkich za nos.
-Chciałabym to zobaczyć -odparła Inez. Wiesz, że Zorro mi się śnił wczoraj?
To był bardzo interesujący sen, ale ty tego nie zrozumiesz Monastario, nie jesteś kobietą.
Widząc minę kapitana, Inez roześmiała się swym złośliwym, szyderczym śmiechem.
Kilka godzin później, Monastario wraz z grupą żołnierzy wtargnęli do kościoła.
-Szukamy Zorro -rzekł kapitan, zwracając się do padre Felipe.
-To dom Boży -zaprotestował ksiądz.
-Kościół chyba uczy, że trzeba nastawiać drugi policzek -rzekł Monastario.
-Policzek, tak, ale nie cało ciało -odparł padre, z trudem nad sobą panując.
-Doprawdy ? Kościół tylko mówi o ubóstwie, a wydaję mi się, że masz sporo złota. Co ukrywasz w tej szkatułce ?
Monastario zajrzał do środka i jego oczy się zaświeciły.
-Ileż tu skarbów -rzekł. Skąd to masz ?
-Nie powiem -odparł ksiądz.
-Chłopcy, aresztujcie go -rozkazał kapitan. Chyba mam już ślad, prowadzący mnie do Zorro.
Ku zdumieniu żołnierzy ksiądz Felipe chwycił za szpadę.
-Będąc misjonarzem na misjach, nauczyłem się kilku sztuczek -rzekł zakonnik.
-Niech się ksiądz nie wygłupia, bo jeszcze się skaleczy -odparł Monastario.
Padre Felipe tymczasem kilkoma sprawnymi ruchami wytrącił szpadę z ręki żołnierza, potem kolejnego, następnego i przegrał dopiero starcie z kapitanem.
-Zaprowadźcie go do celi i za karę wymierzcie piętnaście batów -rozkazał kapitan. Bijcie tak mocno, by zmiękł i wszystko, co wie, wyśpiewał.
Albo nie, czekajcie, mam lepszy pomysł, zaprowadźcie go na plac.
Przejęta Teresa wpadła jak wicher do hacjendy de la Vegów.
-Czy coś się stało -spytał Diego.
-Tak -odparła dziewczyna. Kapitan kazał aresztować padre Felipe i teraz torturą księdza na placu, by wszyscy widzieli jego upokorzenie.
-Nie martw się kochanie -rzekł Diego, patrząc na nią z czułością. Zorro się zaraz tym zajmie. Bernardo, daj mi szybko strój.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez ZORINA13 dnia Wto 9:29, 11 Sie 2020, w całości zmieniany 5 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Kronikarz56
Gubernator
Dołączył: 02 Sie 2020
Posty: 11271
Przeczytał: 188 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 11:09, 11 Sie 2020 Temat postu: |
|
|
Ulala! Akcja się nieźle rozkręciła. Naprawdę nieźle Tutaj Diego odkrywa, że prawdziwy ojciec jego ukochanej jest gdzieś uwięziony i postanawia go uwolnić, tutaj wykrada jeszcze jakieś klejnoty i mamy super nawiązanie do filmu z 1940 roku No i oczywiście mamy super scenkę z tego filmu, jak Zorro ujawnia się ojcu Felippe, a potem biedak zostaje aresztowany przez kapitana za przechowanie klejnotów, które powierzył mu Zorro. I jeszcze dzielny mnich rozbroił kilku ludzi i dopiero kapitan go pokonał. Ale Zorro oczywiście z pewnością tego tak nie zostawi, to więcej niż pewne
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
ZORINA13
Administrator
Dołączył: 20 Wrz 2018
Posty: 11914
Przeczytał: 192 tematy
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z peublo Los Angeles
|
Wysłany: Wto 12:18, 11 Sie 2020 Temat postu: Znak Zorro-narodziny legendy |
|
|
-Jest pan wyjątkowo nieudolny -rzekł wściekły Fernando, zwracając się do Monastario. Ten Zorro, jeden człowiek ze szpadą, w czarnej masce jest lepszy od wszystkich pańskich żołnierzy razem wziętych. Wszyscy mówią o tym jak, uwolnił tego klechę.
Dlaczego naraził nas pan również na konflikt z Kościołem ?
Kardynał pisał już do mnie list, że ten ksiądz był torturowany. Nie chce mieć konfliktu z kardynałem Sapiehą. On tego człowieka dużo zależy.
-Nie byłoby problemów, gdyby pan był wobec mnie lojalny ministrze -odparł Monastario z rozbrajającą bezczelnością. Chciał mnie pan oszukać i wywieść złoto za granicę, nie tak się umówiliśmy.
-Pan chyba zapomina, z kim rozmawia -rzekł Fernando. Jestem ministrem skarbu króla Hiszpanii i jedna moja uwaga do generałów w Madrycie i pan poleci.
-Nie to chyba pan zapomniał o hakach, jakie mam na pana -odparł Monastario, wykrzywiając twarz w ironicznym grymasie. Mogę opowiedzieć wicekrólowi, bardzo interesującą historię o tajemniczym więźniu, którego kazał mi pan ukryć przed jego wzrokiem.
-Wicekról nie uwierzy w opowieść takiego podrzędnego oficerzyny -odparł Fernando, tonem jednak mniej pewnym niż by chciał.
-Doprawdy -rzekł kapitan Monastario nie, przestając się uśmiechać. Nawet jak wicekról mi nie uwierzy, to pewnie zainteresuję tą pańską uroczą małżonkę, że coś takiego pan przed nią ukrywa.
Czy wie, jakiego potwora poślubiła ? Bo tylko potwór kazałby więzić człowieka w lochu przed 20 lat w żelaznej masce na twarzy.
-Jesteś podłą łajzą Monastario -odparł minister.
-Mam w nosie pańską opinię na mój temat -rzekł kapitan. Możemy jednak dojść do porozumienia.
-Czego zatem chcesz kapitanie ?
-Chce się ożenić z pańską przybraną córką Teresą -odparł Monastario po chwili namysłu.
-To wykluczone -rzekł Fernando surowym tonem. Obiecałem już jej rękę młodemu de la Vedze. Poza tym sam mi pan to zasugerowałeś Monastario, żeby ją za niego wydać.
-Owszem -zgodził się kapitan. Gdy jednak mi się pan skarżył na to, że jest niesforna, nie wiedziałem wtedy jeszcze, że jest aż tak piękna.
-Teresa nigdy się nie zgodzi wyjść za pana -rzekł Fernando. Zakochała się w Diego.
-Miłość -prychnął Monastario z pogardą. To słowo dobre dla autorów groszowych romansów. Ja zaś proponuję interes korzystny dla obu stron.
Będę ją dobrze traktował, bo jestem człowiekiem cywilizowanym, o ile będzie mi posłuszna i nie będzie się wtrącała do męskich spraw.
-Nie złamię słowa danego de la Vegom -rzekł Fernando stanowczym głosem, wprawiając kapitana w duże zdumienie. To kwestia honoru, zasad, coś, czego pan nigdy nie zrozumie Monastario.
-Istotnie nie rozumiem -przyznał kapitan. Żądam naprawdę niewiele. Gdy prawda wyjdzie na jaw i ludzie poznają prawdziwą twarz powszechnie szanowanego ministra, nie będzie panu zbyt wesoło.
W tym samym czasie Diego rozmawiał z Teresą.
-Ksiądz Felipe dał mi mapę wiezienia, w której trzymają twojego prawdziwego ojca -wyznał Diego. Obiecuję ci, że go uwolnię.
-Chciałabym ci pomóc w akcji -rzekła Teresa. To mój ojciec, nie mogę siedzieć bezczynnie.
-Rozumiem co, czujesz, ale nie mogę pozwolić byś się, tak narażała -odparł arystokrata. Tylko Zorro może się tym zająć.
Przyciągnął Teresę do siebie i pocałował, raz, drugi, trzeci.
Z każdą chwilą ich pocałunki robiły się coraz bardziej namiętne, ale w pewnym momencie młoda kobieta się odsunęła.
-Diego ja nigdy -rzekła, a jej policzki pokryły się purpurą.
-Nigdy nie byłaś z mężczyzną -odgadł Diego.
- Nie gniewaj się na mnie, ale nie jestem jeszcze gotowa -rzekła dziewczyna.
Reka Diego delikatnie dotknęła policzka dziewczyny.
-Nie będę cię do niczego zmuszać i poczekam tyle ile, będzie trzeba -zapewnił, a w kącikach jego ust, pojawił się ciepły, wyrozumiały uśmiech.
-Na pewno się na mnie nie gniewasz -spytała, patrząc mu prosto w oczy.
-Nie mógłbym bym -odparł mężczyzna.
-Wiesz, czemu kardynał przyjechał do takiej dziury -spytał niespokojnie Monastario, patrząc na swoją kochanicę.
-Przyjechał poświecić nowy klasztor -odparła Inez.
-Najpierw wicekról, teraz kardynał, coraz lepsi goście tu przybywają -zauważył kapitan.
-Nie obchodzi mnie nic kardynał -rzekła seniora. Jestem wściekła. Jak możesz w ogóle myśleć o ożenku z tą głupią dziewuchą ?
-Czyżbyś była zazdrosna -spytał Monastario, uśmiechając się swym złośliwym uśmiechem.
-Nie bądź zarozumiały -odparła nałożnica oficera. Nic mi nie powiedziałeś o swoich planach.
-Ty też mi nie powiedziałaś, że chcesz wywieść z mężem złoto do Hiszpanii, wiec jesteśmy kwita -rzekł kapitan, przyciągając kobietę do siebie. Zresztą ja to robię dla nas.
-Dla nas -zdziwiła się kobieta.
-Oczywiście. Gdy zostanę mężem Teresy, będziemy mogli widywać się legalnie jako rodzina, nie budząc plotek, ani niczyich podejrzeń.
-Ma to jakiś sens -przyznała Inez po chwili namysłu. Teresa nie zasługuję na to, by wyjść za Diego.
-Podoba ci się ten gamoń ?
-Sprawia wrażenie głupawego, ale jest bardzo inteligenty, interesujący i męski.
Widziałam, jak ograł Fernando w szachy. Nie doceniasz jego sprytu -rzekła Inez, patrząc prosto w oczy kapitana.
-Nie mam ochoty słuchać o tym idiocie -odparł rozdrażniony Monastario. Dzisiaj strasznie leję, mam nadzieję koteczko, że mnie ogrzejesz swoim ciałem.
-Daj mi spokój -rzekła Inez. Jeśli chcesz taniej dziewki zamów ją sobie w gospodzie, ja mam dużo większe ambicje.
Tymczasem Don Diego de la Vega wrócił do swojej hacjendy.
Myślał o dniu gdy pierwszy raz zobaczył Tereskę, było to jak uderzenie pioruna, płomień, który rozgrzał w jego duszy.
Ale czuł się odpowiedzialny za swoje i jej emocje, by nie posunąć się za daleko.
Po chwili Diego oderwał się od swoich myśli i zobaczył roztrzęsioną Hortensję i zrozumiał, że stało się coś złego.
-Hortensjo, dlaczego płaczesz ? Gdzie jest mój ojciec ?
-Alejandro był w odwiedzinach u Białej Bawolicy -rzekła Hortensja, nie przestając łkać. Ona mu powiedziała, że człowiek z opaską na jednym oku, zabił twoją matkę. Wziął szpadę do ręki i powiedział, że jedzie do domu Fernando, by go zabić.
-Jesteś pewna, że tam właśnie pojechał -spytał Diego, nie kryjąc swojego wzburzenia.
-Tak jestem pewna -rzekła piastunka Diego, nie przestając szlochać. Nigdy go nie widziałam w takim stanie.
Zdumiona Hortensja zobaczyła, że na wiadomość młody panicz wyleciał jak z procy, wziął swojego brązowego konia i pognał do hacjendy ministra skarbu.
Wpadł tam i zobaczył walczących mężczyzn.
-Ojcze.
-Nie wtrącaj się Diego -rzekł Alejandro, nie patrząc nawet na syna. Nie godziłem się z polityką tego człowieka, wiedziałem, że dorobił się majątku, przejmując ziemię zabitych Indian. Ale nie miałem pojęcia, że to on zabił moje szczęście, twoją matkę, jedyną kobietę, którą kochałem.
-Zapomniałeś co, mówił ksiądz Felipe, że nasza wiara uczy przebaczać i nie można się kierować w życiu zemstą ?
-Diego odsuń się, bo jeszcze przypadkiem cię skaleczę -rzekł Alejandro.
-Dobrze -odparł szlachcic tonem, jakiego ojciec nigdy wcześniej u niego nie słyszał.
Indianie oskalpowali jego rodziców, dlatego mordował i przejmował ich ziemię. Zabij go i bądź taki sam.
Alejandro spojrzał na syna, potem porzucił swoją szpadę.
-Jesteś nic niewartym nędznikiem Fernando, ale nie odbiorę ci życia -rzekł starszy Vega, nie poznając swojego głosu. Wracamy do domu Diego.
Fernando długo był jeszcze w szoku, bo wyjściu Dela Vegów i nie umiał sobie odpowiedzieć na pytanie, dlaczego go nie zabili.
-Nie mogę pozwolić na to by, się ożenił z córką mordercy twojej matki -rzekł Alejandro, zwracając się do syna. Wiem, że to miła dziewczyna, poznałem ją, ale nie możecie być razem.
-Teresa nie jest córką Fernando -odparł Don Diego. Jej prawdziwy ojciec siedzi w wiezieniu i zamierzam go uwolnić.
-W jakim sposób zamierasz go uwolnić -spytał ojciec dona, nie kryjąc swojego zdziwienia. I dlaczego ten człowiek siedzi w więzieniu ?
-To długa historia ojcze, bardzo skomplikowana -odparł Diego, nie mogę ci teraz wszystkiego wyjawić.
-Zmieniłeś się Diego -zauważył Alejandro. Zacząłeś zachowywać się jak mężczyzna, a wcześniej tylko balowałeś i narzekałeś na swój los. Podoba mnie zmiana twojego podejścia, że chcesz uwolnić ojca Teresy, ale obawiam się, że nie dasz rady. Jesteś na to za delikatny, tym powinien zająć się Zorro.
-Ojcze ja powinien chyba ci coś powiedzieć -rzekł Don Diego. Powinien ci to już wyznać dawno temu, otóż ja. Wiem, że sprawiałem ci zawód.
-Diego kocham cię, zawsze, nawet jeśli czasem się na ciebie złoszczę -rzekł Alejandro. Twoja matka była dla mnie wszystkim i ty jesteś jedyną pamiątką, jaka mi po niej została. Przepraszam, że ci przerwałem, chciałeś mi chyba powiedzieć coś ważnego. O co chodziło ?
-Tak ojcze -odparł Don Diego, chciałem powiedzieć, że też cię, bardzo kocham.
-Chciałem wyznać ojcu prawdę Bernardo, ale coś mnie zablokowało -rzekł Diego gdy zamknął się ze sługą w swoim pokoju. Boję się, że ta wiedza o mnie sprowadziłaby na niego dodatkowe problemy.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez ZORINA13 dnia Wto 12:22, 11 Sie 2020, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Kronikarz56
Gubernator
Dołączył: 02 Sie 2020
Posty: 11271
Przeczytał: 188 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 15:03, 11 Sie 2020 Temat postu: |
|
|
Ulala! Opowieść się rozkręciła i to jeszcze na całego. Mamy polskie nawiązanie w osobie kardynała Sapiehy I mamy nawiązanie do filmu z 1940 roku, kiedy komendant i minister są od siebie na swój sposób zależni i każdy mógłby drugiego zniszczyć, ale potrzebują siebie nawzajem. Przy czym kapitan ma na ministra poważniejszego haka w postaci człowieka w żelaznej masce. Ale minister nie zamierza mu ustąpić. I jak widać, Zorro uwolnił ojca Felipe. I nieźle, tutaj kapitan ma romansik z żonką ministra, który patrzy na to przez palce, bo go potrzebuje - kolejne nawiązanie do filmu. Dodatkowo jeszcze minister zabił biedną matkę Diego i Alejandro chciał ją pomścić, ale syn w porę go powstrzymał. I chce odbić prawdziwego ojca Teresy, do której ręki zamierza startować także i kapitan. Nie ukrywam, akcja jest coraz ciekawsza
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
ZORINA13
Administrator
Dołączył: 20 Wrz 2018
Posty: 11914
Przeczytał: 192 tematy
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z peublo Los Angeles
|
Wysłany: Wto 16:03, 11 Sie 2020 Temat postu: Znak Zorro-narodziny legendy |
|
|
Fernando wszedł do swojego gabinetu i zdumiony zobaczył tam Zorro.
-Kim jesteś bandytą i czego chcesz ? Pieniędzy ?
-Mierzy pan wszystkich swoją miarą -odparł spokojnie zamaskowany banita. Nie chce żadnych kosztowności, chodzi mi jedynie o sprawiedliwość.
-Sprawiedliwość -Fernando wybuchnął śmiechem. Czym niby ona jest ?
-Znam wszystkie pańskie sekrety -odparł Zorro. Wiem, że zabił pan żonę Alejandra de la Vegi i pozbawił Diego matki.
-Nie wiedziałem, że to była matka Don Diego -odparł Fernando. Ale czy to takie ważne, wszyscy Indianie są tak samo nic niewarci. Dzikusy, które zabiły moich rodziców.
Zorro przyłożył swoją szpadę do szyi Fernando.
-Żołnierze, gdzie moja ochrona?
-Niech pan tylko spróbuję ich znowu zawołać, to dwór w Hiszpanii pogrąży się w żałobie -rzekł Zorro zimnym tonem.
-Czemu mnie tak prześladujesz człowieku i cóż ci takiego zrobiłem ?
-Mój znak ma przypominać panu o wszystkich zbrodniach, które pan popełnił -odparł Zorro. Nie zaznana pan spokoju, nigdy. Nieważne gdzie będziesz i z kim, zawsze będziesz widział ten znak, mój znak.
Po chwili Zorro wyskoczył z balkonu na swojego wiernego rumaka i zniknął w mroku księżycowej nocy.
-Wołał mnie pan, spytał żołnierz, wchodząc do gabinetu namiestnika.
-Gdzie byłeś do diabła ? Zorro mało mnie nie zamordował -rzekł wciekły Fernando.
-Chyba się panu coś śniło -odparł z godnością szeregowy. Nikogo tu nie było, nikt nie wchodził.
-A to też mi się śniło, rzekł minister, wskazując na ścianie wielki znak Z.
Czemu jestem otoczony przez samych durniów ?
Sprowadź mi tutaj kapitana Monastario. Nieważne co teraz robi, może być nawet w łóżku, ale ma tu się natychmiast pojawić. Muszę z nim porozmawiać.
Kilkanaście minut później pojawił się Monastario.
-Wzywał mnie pan ministrze ?
-Był u mnie Zorro -rzekł zdenerwowany Fernando. A ludzie, których przysłałeś, by mnie ochraniali, są do niczego.
-Mówiłem już panu kiedyś, że niełatwo schwytać tego legendarnego Zorro -odparł Monastario. Umie mylić tropy.
-Ale przecież to chyba człowiek, a nie duch do cholery -wrzasnął namiestnik.
Pojawia się i znika niczym cień.
A może to Indianin ? Oni umieją mylić tropy.
-Nie sądzę -rzekł kapitan. Walczyłem z nim wiele razy, jego technika szermierza, wskazuję na to, że uczył się w najlepszych szkołach wojskowych w Europie.
-Kimkolwiek jest, to powinien już dawno nie żyć -odparł minister. Tym bardziej że dużo o mnie wie, za dużo.
Skąd wiedział o Reginie Vedze ?
-Nie rozumiem -rzekł oficer. Czy Regina de la Vega to nie jest zmarła żona Alejandra i matka Diego ?
Fernando milczał, a kapitan uśmiechnął się przebiegle.
-Jeśli chce pan lepszej ochrony ze strony moich ludzi -rzekł Monastario, to muszę znać wszystkie pańskie sekrety.
-Nie wtrącaj się żołnierzyku w sprawy, które nie powinny cię w ogóle obchodzić -odparł namiestnik, mierząc go zimnym spojrzeniem.
-Witam kapitanie -rzekł Don Diego, uśmiechając, się swym baśniowym uśmiechem. Słyszałem, że szukał pan tego jak mu tam tego bandyty Zorro w kościele to prawda ?
-To nie jest temat do żartów De la Vega -odparł rozdrażniony Monastario.
Zorro to niebezpieczny przestępca, który zagraża całej naszej wspólnocie.
Hiszpańska korona mnie tu przysłała, bym strzegł prawa i porządku. Dni tego bandyty są policzone, zapewniam cię wkrótce, zostanie złapany.
-To dobrze -rzekł Diego, nie przestając się uśmiechać. Bo boję się iść do spowiedzi, by mnie przypadkiem nie zaatakował. Co za podłe czasy. Ale on jest chyba lepszym szermierzem od pana, tak ludzie powiadają. Nie będzie panu łatwo go schwytać.
-Don Diego nie wtrącaj się do spraw, które cię bezpośrednio nie dotyczą -odparł kapitan z trudem, hamując złość. Byłem instruktorem szermierki w Barcelonie i nie z takimi jak on dawałem sobie radę.
-To okropne, ta szermierka, pojedynki, pościgi w kurzu i w upale -westchnął Diego. Ja bym nie wytrzymał bez mojej wody różanej, jestem taki delikatny.
-Ja byłem zadowolony -odparł kapitan Monastario. Lubiłem swoją pracę.
-To, czemu pan zrezygnował i przyjechał tutaj.
-Bo miałem nieszczęście zabić jednego wysoko postawionego osobnika -rzekł kapitan.
-Zdaje się, poszło o pewną piękną damę -wtrącił Garcia.
-Idioto nikt cię nie prosił, byś się odzywał -rzekł Monastario, zwracając się ostrym tonem do swojego podwładnego.
-Pewnie ta dama była żoną ofiary -odparł Diego, przypatrując się uważnie kapitanowi.
-Co mają znaczyć te insynuację Dela Vega -spytał niespokojnie oficer.
-Taki żart panie kapitanie -odparł dandys mistrz psychologicznych gierek. Nie rozbawił pana ?
-Jakoś nie -rzekł Monastario. Nie mam czasu na pogaduszki na ulicy. Żegnam.
Kapitan wrócił do swojego biura.
-Zostaw mnie samego Garcia -rzekł, zwracając się do grubasa. I powiedz żołnierzom, że nikt ma tu nie wchodzić.
-Tak jest -odparł sierżant i posłusznie wyszedł.
Monastario usiadł na krześle i myślał o rozmowie z Diego. A raczej o tym, że z całego serca szczerze nienawidzi tego wymuskanego fircyka, bogatego paniczyka z dobrego domu.
Po chwili usłyszał jakieś krzyki i zdumiony zobaczył, że Inez nie słuchając żołnierza, weszła do jego gabinetu.
-Muszę z tobą porozmawiać -rzekła kobieta. To bardzo delikatna, osobista sprawa.
-Dobrze Gonzales zostaw nas samych -rzekł kapitan, zwracając się do żołnierza. O co chodzi ?
Czemu tu przychodzisz i narażasz nas na plotki?
-Muszę ci coś powiedzieć, to naprawdę bardzo ważne -odparła Inez i dopiero teraz kapitan przyjrzał jej się i zobaczył, że wygląda jakoś inaczej, była blada jak papier.
-Mów w końcu -rzekł zirytowany oficer.
-Spodziewam się dziecka -wypaliła seniorita.
-A kto jest szczęśliwym ojcem -spytał Monastario żartobliwym tonem.
-Ty przeklęty łajdaku - rzekła wściekła kobieta, dobrze wiesz, że dziecko jest twoje.
-Nie lubię jak dama, przeklina -odparł komendant, patrząc na nią z niesmakiem. Twoje dziecko to nie jest mój problem.
Inez długo milczała zszokowana tymi słowami, a potem podeszła do kochanka i z całej siły uderzyła go w twarz.
Po czym odwróciła się na piecie i wyszła, trzaskając drzwiami.
Młoda zakonnica Maria Pia przyjęła Inez.
-Muszę z kimś porozmawiać -rzekła Inez. Mogę zaufać tylko siostrze ,że nie zdradzi moich sekretów.
-Oczywiście -odparła zakonnica.
-Zdradziłam męża -wyznała kobieta . Myślałam ,że ten człowiek mnie kocha ,a teraz gdy spodziewam się jego dziecka ,on nie chce mnie znać. Nie wiem, czy mąż będzie w stanie mi wszystko wybaczyć. Chce usunąć ciąże.
-Nie wolno ci tego zrobić -odparła stanowczym głosem siostra Maria Pia. Kobiety, które się decydują na coś takiego ,narażają się na śmierć. Poza tym dziecko to niewinna istota nie odpowiada za błędy dorosłych. Będę się za ciebie modliła.
Powinnaś powiedzieć mężowi prawdę.
-Dla siostrzyczki wszystko jest takie proste,rzekła ,dona nie, kryjąc złości.
-Wiem ,że nie jest proste -odparła ze spokojem zakonnica. Jesteśmy niedoskonali ,upadamy i grzeszymy. Jeśli tu przyszłaś to właśnie dlatego ,że twoje sumienie się ruszyło i ja mam obowiązek cię powstrzymać przed popełnieniem dużo gorszego błędu.
Inez chciała coś odpowiedzieć ,ale nie zdążyła ,gdyż nagle ogarnęła ją fala mdłości.
Fernando zdziwił się ,gdy woźnica zakomunikował mu ,że jakaś zakonnica przyjechała z jego żoną do hacjendy.
-Pańska żona źle się poczuła ,dlatego chciałam jej pomóc -wytłumaczyła kobieta.
-Dziękuję -odparł Fernando.
Maria Pia pożegnała się ,a namiestnik spojrzał uważnie na żonę.
-Masz jakieś problemy ze zdrowiem -spytał ze szczerą troską w głosie.
Może powinnaś iść do lekarza ?
-Nie -odparła Inez ,to kobiece sprawy ,nie musisz się o mnie martwić.
Chociaż to miłe z twojej strony ,myślałam ,że już w ogóle się dla ciebie nie liczę.
-To nie tak -zaprzeczył namiestnik. Gdy tylko uda nam się zabić tego przeklętego Zorro ,to wszystko wróci do normy.
Pojedziemy do Hiszpanii i będziemy szczęśliwi tak jak kiedyś.
Będziesz ozdobą salonów ,kobieta z twoją urodą i inteligencją się tutaj marnuję.
Diego i Teresa przyjadą do nas w odwiedziny. Będzie jeszcze przepięknie ,normalnie.
-A nie możemy tam pojechać ,nie oglądając się na tego Zorro -spytała Inez. Niech Monastario i sierżant Garcia się nim zajmą. Ty nie masz z tym nic wspólnego.
-Mylisz się -odparł senior Sanchez. Ten człowiek mnie prześladuję ,chce zmienić moje życie w piekło. Nie, wiem, kim jest i dlaczego to robi.
Dopóki nie zginie ,nie będę miał spokoju.
-No tak -rzekła seniora z dawną złośliwością . Wiecznie to samo ,zawsze muszę cierpieć przez twoje brudne sprawki.
-Jak to możliwe -rzekł kapitan Monastario z trudem ,panując nad sobą ,że Zorro uwolnił najpilniej strzeżonego więźnia w naszym wiezieniu.
Wytłumaczysz mi to Garcia ?
-No bo -rzekł bezradnie sierżant ,było trochę zamieszania ,Indianie na nas napadli.
-Banda matołków -wrzasnął Monastario. Wiesz Garcia co ,jest , gorsze w hiszpańskiej armii niż twój tłusty bęben ?
-Nie wiem panie kapitanie -odparł żołnierz.
-Twój pusty łeb -wykrzyknął kapitan w swoim starym stylu. Idź do ministra i powiedz mu o tym więźniu. Powinien cię rozstrzelać albo powiesić.
-Kapitan chyba mnie lubi -rzekł do siebie Garcia ,po wyjściu z biura Monastario. Pozwolił mi wybrać rodzaj śmierci.
Zorro i Teresa wraz z uwolnionym więźniem udali się do padre Felipe.
Padre Felipe był uczciwym człowiekiem ,kapłanem prostej pobożności ,o którym było wiadomo ,że umie dochować tajemnicy.
-W jaki sposób odbiliście ojca Teresy z wiezienia -spytał ksiądz.
-Synowie Białej Bawolicy ,mojej przybranej babci nam pomogli -odparł Diego . Zaczęli strzelać z łuku i odwrócili tym samym uwagę żołnierzy.
-Tylko w jaki sposób zdejmiemy mu tę maskę z twarzy -spytał padre Felipe.
-Ja mam klucz do tej maski -rzekła Teresa z uśmiechem. Ubłagałam sierżanta Garcię ,by wykradł ten klucz dla mnie.
-Jesteś bardzo sprytna -rzekł Don Diego ,a w jego spojrzeniu był podziw dla dziewczyny.
Padre Felipe wziął klucz ,otworzył żelazną maskę i ostrożnie zdjął ją z twarzy mężczyzny.
-Ojcze -rzekła wzruszona seniorita.
-Moja córeczka ,rzekł Don Pedro , przytulając ją i całując. Marzyłem od tej chwili przez dwadzieścia lat ,a teraz nie mogę w to wszystko uwierzyć.
Jesteś taka śliczna ,zupełnie jak twoja mama. Nie mogłem być przy tobie ,patrzeć jak dorastasz ,stawiasz pierwsze kroki.
-To już nieważne tato -rzekła Teresa z trudem ,hamując łzy. Teraz jesteśmy razem i nigdy się już nie rozstaniemy.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez ZORINA13 dnia Wto 16:09, 11 Sie 2020, w całości zmieniany 4 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Kronikarz56
Gubernator
Dołączył: 02 Sie 2020
Posty: 11271
Przeczytał: 188 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 18:00, 11 Sie 2020 Temat postu: |
|
|
Akcja nieźle się rozkręca i z każdą chwilą jest coraz ciekawiej i bardziej wciąga cała opowieść. Tutaj jak w filmie "ZNAK ZORRO" nasz bohater grozi ministrowi, ten wyzywa komendanta za to, że nie umie mu dać należytej ochrony, tutaj kapitan odkrywa, że jego kochanka, a żona ministra jest przy nadziei z nim. Swoją drogą ta reakcja kapitana idealnie do niego pasuje. Po takim łajdaku nie oczekiwałbym niczego innego. Tutaj zabawna rozmowa kapitana z Garcią, który uważa, że pozwolenie wybrania sobie rodzaju śmierci jest objawem lubienia xD No i Zorro odbił wreszcie ojca swojej ukochanej. Ale coś mi mówi, że to jeszcze nie koniec całej opowieści
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|