|
Serial Zorro Forum fanów serialu Zorro
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
ZORINA13
Administrator
Dołączył: 20 Wrz 2018
Posty: 11914
Przeczytał: 192 tematy
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z peublo Los Angeles
|
Wysłany: Czw 15:03, 02 Maj 2024 Temat postu: Znak Zorro -ukryta tożsamość |
|
|
-Garcia ilu znalazłeś chętnych do pochodu pierwszomajowego ?
-W zasadzie kapitanie to nikogo -wyznał sierżant z niepewną miną.
-Co takiego -wrzasnął Monastario.
-No bo mówią, że skoro to dzień wolny, to oni mają prawo odmówić.
-Nie nie mają prawa -wrzasnął kapitan. Mają przyjść i brać udział w pochodzie i się z tego cieszyć. Nawet jakbyś miał do nich z tego powodu strzelać zrozumiano ?
-Tak jest kapitanie -westchnął zrezygnowany Garcia.
Garcia wyszedł na ulicę i się zastanawiał, jak spełnić rozkaz kapitana. Nagłe pewien pomysł przyszedł mu do głowy.
-Słuchajcie rzekł zwracając się do grupki mężczyzn, weźmiecie udział w pochodzie pierwszomajowym.
-E tam -rzekł jeden z mężczyzn wzruszając ramionami.
-Każdy, kto, weźmie udział w pochodzie temu kapitan stawia kolejkę w tawernie za darmo.
Mężczyźni poderwali się i pobiegli do tawerny.
-Zaczekajcie na mnie -zawołał Garcia.
Kilka godzin później zadowolony Monastario oglądał ludzi idących w pochodzie.
-Znakomicie Garcia -rzekł zwracając się do sierżanta. Wyglądają jakby naprawdę się cieszyli.
-Czy musi pan zawsze mieć szpadę przy sobie -spytał Diego podchodząc do kapitana.
-To nawyk z dawnych czasów -odparł kapitan. Kiedy byłem instruktorem szermierki w Barcelonie.
-To musiało być potwornie nudne -rzekł Don Diego.
-Ja tak nie uważałem -odparł Monastario z irytacją w głosie.
-To, czemu pan zrezygnował ?
-Bo zabiłem w pojedynku jednego bogatego, zarozumiałego lalusia który miał wysoko postawionych krewnych -rzekł kapitan.
-Chyba chodziło o kobietę -rzekł Garcia.
-Głupku nikt cię nie prosił o komentarz -rzekł Monastario.
-Zapewne ta urocza dama była żoną ofiary -odparł Don Diego uśmiechając się swym niewinnym i zarazem przebiegłym uśmiechem.
-Co mają znaczyć te insynuację Don Diego ?
-To był tylko żart kapitanie, nie rozbawił pana ?
-Jakoś nie -rzekł Monastario. Proszę mi wybaczyć, ale muszę wracać do swoich obowiązków.
-Oczywiście -rzekł Don Diego.
-Chyba znowu podpadłem kapitanowi -rzekł Garcia gdy kapitan zniknął z pola widzenia.
-Proszę się nie martwić -rzekła Julita. Wiem, jak mógłby pan odzyskać względy kapitana. Tak się składa, że wiem gdzie będzie Zorro dziś wieczorem. Pod balkonem seniority Milany.
-Czyli jednak ma seniorita kontakt z Zorro -ucieszył się Garcia.
Diego patrzył zdumiony na siostrę, gdy sierżant odszedł od nich wziął ją na stronę.
-Co ty wymyślasz ?
-Ricardo chce odzyskać względy Milany i postanowił się przebrać za Zorro -odparła Julita. Zróbmy mu żart dobrze ?
Był już wieczór, księżyc świecił jasno na niebie, gdy Ricardo w stroju Zorro stał pod balkonem i śpiewał serenady pod balkonem seniority.
-Moja droga jak ja cię kocham. Jesteś piękniejsza niż czerwcowy poranek.
-Naprawdę -rzekła Milana. Wszyscy w mieście uważają, że Luiza jest ładniejsza ode mnie.
-Ona jest przy tobie jak sroka przy gołębicy -odparł Ricardo.
-Jest pan aresztowany senior Zorro -rzekł sierżant Garcia.
-Co tu się dzieje -spytał Diego.
-Aresztowaliśmy Zorro -rzekł dumny z siebie Garcia.
-Może zdejmijmy mu maskę -rzekła Julita.
-Ricardo -rzekł Don Diego z trudem zachowując powagę. Ty jesteś tym bandytą, postrachem Capistrano ?
-Julita powiedz im, że nie jestem Zorro -rzekł Ricardo.
-Wybacz mi Ricardo, ale nie mogę ci pomóc -odparła Julita. Ale jak pójdę jutro z Milana na piknik, będziemy o tobie myślały.
-To nie jest wcale śmieszne -odparł zdenerwowany Ricardo.
-Ale jak ty robisz sobie żarty ze wszystkich na każdym kroku to jest w porządku -spytała Julita.
-Rozumiem -rzekł Ricardo. Chciałaś mi dać nauczkę, chyba zasłużyłem sobie na to.
-Proszę się nie martwić -stwierdził Garcia. Przemyśli pan sobie wszystko w celi, a rano pana wypuszczę.
Następnego dnia rano Garcia został wezwany do kapitana.
-Aresztowałeś Zorro ?
-Ależ nie kapitanie -zaprzeczył Garcia. To był tylko żart. Ricardo nie jest Zorro.
-Wszystko jedno -rzekł Monastario. I tak jutro po popołudniu zostanie powieszony.
-Ależ panie kapitanie nie może pan tego zrobić -rzekł wstrząśnięty Garcia. Nie można nikogo skazać bez procesu.
-Chcesz być powieszony razem z nim ?
-Nie kapitanie -rzekł Garcia.
-To idź stąd i nie zawracaj mi głowy -odparł Monastario.
Po wyjściu Garcii Monastario pochylił się nad dokumentami.
-Ty chyba nie wierzysz w to, że ten Ricardo to naprawdę Zorro -spytał Pinda.
-Oczywiście, że nie -odparł Monastario. Zorro to mężczyzna, a Ricardo to pożałowania godny klaun. Ale to znakomita okazja, by pozbyć się ich obu.
Prawdziwy Zorro gdy się o tym dowie będzie go chciał uratować, a wtedy wpadnie w pułapkę.
-A jak Zorro się nie zjawi ?
-Na pewno się zjawi -odparł Monastario. A nawet jak nie uda się złapać Zorro, to powieszę tego durnia Ricardo z prawdziwą przyjemnością.
Usłyszał pukanie do drzwi.
-Proszę wejść.
-Słucham, o co chodzi kapralu ?
-Pewna dama chce się koniecznie widzieć z senior Ricardo. Mogę ją wpuścić ?
-To areszt, a nie burdel -odparł złośliwie kapitan.
-To nie jest prostytutka -rzekł kapral. To seniorita Milana. Przyszła z opiekunką.
-Spytaj się senior Ricardo czy chce ją widzieć.
-Tak jest kapitanie.
-Seniorita Milana przyszła do mnie -ucieszył się Ricardo. Wpuść ją szybko kapralu, tylko bez niani.
-Oczywiście -kapral uśmiechnął się znacząco.
Milana weszła do celi, śliczna jak poranek w zielonej muślinowej sukience.
Była proporcjonalnie zbudowana niczym idealna grecka lub rzymska rzeźba, jak Wenus która przybrała ludzką postać.
-Ricardo sierżant mi powiedział, że chcą cię powiesić -rzekła swoim słodkim głosikiem.
-Niestety to prawda -odparł ponurym głosem Ricardo. Moje żarty się obróciły przeciwko mnie.
-Dlaczego udawałeś Zorro ?
-Byś w końcu uśmiechnęła się do mnie -odparł Ricardo.
-Powiedziałeś, że mnie kochasz, to też był żart ?
-O nie -rzekł mężczyzna. W całej tej maskaradzie to jedyne było prawdą.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez ZORINA13 dnia Czw 15:06, 02 Maj 2024, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Kronikarz56
Gubernator
Dołączył: 02 Sie 2020
Posty: 11271
Przeczytał: 188 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 15:37, 02 Maj 2024 Temat postu: |
|
|
Czekałem na ten odcinek, obiecany właśnie w tym okresie czasu i jak zwykle, autorka mnie nie zawiodła. Nie tylko treść jest ciekawa, ale jeszcze ponadto mamy super żarty nawiązujące do znanych nam obojgu produkcji Najpierw nawiązanie do słynnego skeczu Kabaretu Moralnego Niepokoju na temat pochodu 1 maja, połączone w super sposób z nawiązaniem do serialu Disneya. Potem nawiązanie do filmu z Tyronem Powerem, potem znowu do serialu Disneya, do oryginalnej powieści, a wreszcie do "PRZEMINĘŁO Z WIATREM" i ponownie do filmu z Powerem. I to wszystko w jednym dziele. Takie coś Kronikarze lubią najbardziej Ale zaskoczyło mnie to, że w Los Angeles obchodzą święto 1 maja i jeszcze w taki dyktatorski sposób. Choć w zasadzie, to mnie nie powinno dziwić, skoro Monastario jest tu niemalże dyktatorem, którego Stalin chętnie by widział w swoich szeregach, dlatego jego zachowanie jest bardzo adekwatne do sytuacji. Tylko kto zapłaci za to wino dla tych, co wzięli udział w pochodzie? Monastario naprawdę zapłaci ich rachunki? Chętnie bym to zobaczył No i Diego jak zawsze genialnie wbija szpilę kapitanowi z tym jego pojedynkiem. Musiał trafić w sedno, tak swoją drogą, skoro Monastario się zezłościł z powodu jego insynuacji, zatem nie są one bezpodstawne Garcia podpadł kapitanowi swoim komentarzem wyjaśniającym i Julita postanowiła mu pomóc, robiąc przy okazji psikusa Ricardo. No, nie powiem, chciał on odzyskać względy Milany i chyba mu się to udało. Tylko szkoda, że przy okazji obrażał Luizę i jego żarty obróciły się przeciwko niemu. Tylko w sumie, nie byłoby nic złego z jego figla, posiedziałby noc w celi i by go sierżant wypuścił. Ale niestety, Monastario wszystko popsuł swoją zawziętością. Oczywiście głupi nie jest, nie podejrzewa, aby ten pożałowania godny clown miał być Postrachem Capistrano. Ale jest idealną przynętą na prawdziwego Zorro. Jeżeli Zorro się o tym dowie, a dowie się, to na pewno zechce go uwolnić i wpadnie w zasadzkę i wtedy powieszą ich obu. Jeśli nie, trudno, najwyżej powieszą tylko Ricardo. Tak czy inaczej, kapitan na tym zyska. A przynajmniej tak uważa. Coś mi jednak mówi, że Zorro uwolni Ricardo i obaj umkną przed pomstą kapitana. A on, znowu zbyt pewny siebie, dostanie nauczkę. Tylko jak do tego dojdzie? Tego pewnie dowiemy się w kolejnym odcinku, którego już się nie mogę doczekać
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
ZORINA13
Administrator
Dołączył: 20 Wrz 2018
Posty: 11914
Przeczytał: 192 tematy
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z peublo Los Angeles
|
Wysłany: Sob 15:21, 04 Maj 2024 Temat postu: Znak Zorro -ukryta tożsamość |
|
|
Garcia prowadził Ricardo na szubienicę. Młody mężczyzna miał związane ręce i nogi.
-Proszę mi wybaczyć senior -rzekł sierżant ze skruchą. Ja tylko wykonuje rozkazy.
Mężczyzna wszedł na szubienicę, a kat, już miał mu zakładać pętle na szyję, gdy nagle coś rozdarło powietrze. Był to wybuch fajerwerków.
Dopiero po chwili żołnierze, zobaczyli, że Zorro jest na dachu.
Zorro wziął linę i zeskoczył z dachu na ziemię.
-Niezły ze mnie Tarzan -rzekł do siebie. Powinien występować w cyrku.
-Jak pan widzi kapitanie -rzekł Zorro zwracając się do Monastario mało nie powiesił pan niewinnego człowieka.
-Idiota z ciebie Zorro -odparł Monastario. Co teraz zrobisz ? Jesteś otoczony przez nas wszystkich.
Zorro wyciągnął swoją szpadę.
-Nie odmówię wam panowie przyjemności sprawdzenia waszych ostrzy -rzekł uśmiechając się swym charakterystycznym uśmiechem.
Kto chce pierwszy się ze mną zmierzyć ?
-Ja -rzekł Monastario.
Zaczął się emocjonujący pojedynek.
-Kiedyś zerwę ci z twarzy tę maskę -zapowiedział Monastario.
-Robi pan postępy w szermierce, ale trzeba jeszcze popracować nad techniką -odparł Zorro w typowym dla siebie lekkim stylu.
W końcu wytrącił Monastario szpadę z ręki.
-No, na co czekacie, aresztujcie go -rzekł Monastario zwracając się do swoich żołnierzy.
-Lepiej opuście broń, zrobicie krok w moim kierunku, a zabiję waszego kapitana -rzekł Zorro.
Przycisnął swoją szpadę do szyi kapitana.
-Opuście broń -odparł Monastario nie poznając swojego głosu. On nie żartuję.
Żołnierze posłusznie wykonali rozkaz swojego kapitana.
-A co do pana senior Ricardo -rzekł Zorro zwracając się do młodego mężczyzny, mam nadzieję, że przestanie pan sobie stroić głupie żarty. I że ta przygoda czegoś pana nauczyła.
-Może być pan tego pewien -odparł Ricardo.
Zorro gwizdnął, wskoczył na swojego konia i zniknął niczym cień.
-Łapać go -wrzasnął Monastario.
-To nie ma sensu -odparł sierżant Garcia. Pognał szybko jak wicher.
-Ja cię zabije Garcia, powyrywam ci wszystkie guziki, zdegraduję do stopnia szeregowca -wrzasnął Monastario.
-Panie kapitanie możemy porozmawiać ?
Monastario dopiero teraz zobaczył przed sobą grubego właściciela tawerny.
-O co chodzi -spytał Monastario.
-O uregulowaniu rachunku -odparł właściciel gospody.
-Jakiego rachunku ?
-Sierżant powiedział, że pan stawia kolejkę wszystkim, którzy przyjdą na pochód.
-Doprawdy tak powiedział ?
-Tak -rzekł oberżysta.
-Dobrze Ignacjo -odparł Monastario. Za chwilę wypłacę ci czek. A co do ciebie Garcia za karę nie dostaniesz żołdu.
-Z całym szacunkiem panie kapitanie, ale ja nie dostaje żołdu już od pół roku -odparł Garcia.
-Milczeć -krzyknął kapitan. To wszystko te twoje pomysły, te twoje genialne plany jak złapać Zorro. Znowu wyszedłem na idiotę.
-Przecież to były pańskie plany kapitanie -odparł Garcia.
-Nie pozwoliłem ci się odezwać -rzekł Monastario. Lepiej zejdź mi z oczu, bo nie ręczę za siebie.
-To ja wezmę ludzi i pojadę szukać Zorro -odparł Garcia.
Ricardo zobaczył Milana, a ona nie patrząc nawet na zgromadzonych ludzi przytuliła się mocno do niego.
Patrzył na nią z zachwytem. Chciałby ją całować i pieścić tak jak wiele innych dziewczyn, które znał wcześniej, a zarazem czcić niczym wiosenne leśne bóstwo. Niedawno obudziło się w nim nowe uczucie czystsze i piękniejsze niż te, które znał wcześniej.
Była w zielonej sukience. Na innej dziewczynie byłaby to zwykła sukienka, a na niej była to czarodziejska szata Tytani.
Kiedyś Ricardo nie rozumiał czemu doszło do wojny trojańskiej. Teraz sobie myślał, że jeśli Helena wyglądała jak Milana to warto było o nią walczyć.
-Tak się cieszę, że jesteś cały i zdrowy -rzekła Milana. Przez chwilę się bałam, że naprawdę cię powieszą.
-Najmilsza, moja najdroższa.
-Mój jedyny.
-Wyjdziesz za mnie ? Tym razem mówię poważnie z głębi serca.
-Nie tak prędko -odparła Milana uśmiechając się figlarnie. Musimy się lepiej poznać, zanim się na to zdecydujemy.
-Dobrze -rzekł Ricardo.
-Ciekawe kim jest Zorro ? Chciałabym mu podziękować za to, że cię uratował.
-Ja się chyba domyślam kim on jest -odparł Ricardo. To Diego de la Vega.
-Sery bajery, co ty wygadujesz -Milana zaczęła się głośno śmiać. Diego de la Vega Zorro. W całej Kalifornii nie ma nikogo mniej podejrzanego.
-Zawsze gdy Zorro się zjawia, Diego kreci się w pobliżu -odparł Ricardo.
-Zaraz umrę ze śmiechu, jak będziesz dalej tak żartował -stwierdziła Milana.
- Umiem cię jednak rozśmieszyć -rzekł Ricardo.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez ZORINA13 dnia Sob 15:51, 04 Maj 2024, w całości zmieniany 3 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Kronikarz56
Gubernator
Dołączył: 02 Sie 2020
Posty: 11271
Przeczytał: 188 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 15:59, 04 Maj 2024 Temat postu: |
|
|
Bardzo ciekawy rozdział. Byłem pewien, iż Zorro zjawi się na placu egzekucji, aby ocalić Ricardo. Bo nawet jeśli on wkurza wszystkich dookoła, nie zasługuje na to, aby go powiesić. Biedny Garcia miał wyrzuty sumienia, że wziął udział w tym figlu, który się teraz obrócił przeciwko Ricardo. Ale nie zawiódł się w swoich oczekiwaniach, bo zjawił się Zorro. Niestety, Monastario też się nie zawiódł, lecz zgubiła go pewność siebie. Stanął do pojedynku z mścicielem w masce i przegrał, zwłaszcza dlatego, iż dał się sprowokować tymi uwagami Zorro. I mając go na sztychu, Zorro zmusił żołnierzy do odłożenia broni i puszczenia go wolno. Ponadto zauważyłem, że żołnierze jakoś nie palili się do tego, aby ratować komendanta. Dobrze, iż w tej wersji Ricardo się czegoś nauczył i wyciągnął mądre wnioski z tej przygody. Tylko czy na długo? Oto jest pytanie Milana zupełnie jak Dolores w bajce "NASZE MAGICZNE ENCANTO", nie spieszy się ze ślubem, woli najpierw poznać się dużo lepiej z ukochanym. Ciekawy postęp, jak na uniwersum Disneya Tak coś czułem, że kapitan będzie musiał zapłacić za to wino w tawernie i pociągnie za to do odpowiedzialności Garcię. Szkoda tylko, iż on dawno już nie dostaje żołdu. Ale spokojnie, kucharka Dolores zawsze mu coś zostawi z kuchni, więc z głodu nie umrze Tylko niestety Monastario znowu zwala winę na niego za wszystkie swoje niepowodzenia. Czyli jak to się mówi, klasyk Sery bajery? Od kiedy Milana zna bajkę "TOPO GIGIO"? To mnie zaskoczyło. Podobnie jak i to, że Ricardo jest taki bystry i zorientował się, iż Diego może być Zorro. Robi się coraz ciekawiej.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
ZORINA13
Administrator
Dołączył: 20 Wrz 2018
Posty: 11914
Przeczytał: 192 tematy
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z peublo Los Angeles
|
Wysłany: Pią 16:21, 10 Maj 2024 Temat postu: Znak Zorro -ukryta tożsamość |
|
|
Boże, kapitanie, czy pan naprawdę nie rozumie słowa "NIE"?
MONASTARIO: Nie mogę tego zrozumieć. Przecież jestem najprzystojniejszym żołnierzem w tej okolicy. Jak można mi mówić "NIE"?
Luiza: Jaki pan zarozumiały. Coś panu powiem, kapitanie. Jeżeli nie odczepi się pan wreszcie ode mnie, to wezmę muszkiet, wsadzę panu głęboko w gardło, pociągnę za spust i porobią się panu dziury tam, gdzie damie nie wypada zaglądać.
MONASTARIO: Ostra, lubię takie. Ale wie pani, jestem typowym filmowym bad boyem. Każda kobieta marzy o tym, żeby takiego zmienić. To fantazja wielu pań.
Luiza: W tej chwili, jedyna moja fantazja na pana temat, to zrobienie tego triku z muszkietem.
MONASTARIO: Ale już masz fantazje na mój temat. To dobry znak.
-Niech pan w tej chwili opuści ten dom -rzekła Luiza.
Monastario chwycił ją za rękę tak mocno, że aż pisnęła z bólu.
-Posłuchaj pyskata panienko, nie będziesz do mnie więcej mówiła takim tonem lekceważącym. To ja jestem kapitanem tego miasta i wszyscy mają się mnie słuchać.
-Proszę mnie puścić to boli.
-Nie mam zamiaru, ma cię boleć, bo życie kobiety składa się z bólu -odparł kapitan.
-Kapitanie uważam, że przy zdobywaniu serca damy potrzeba więcej finezji -odezwał się nagle czyiś głos.
Kapitan ,puścił Luizę, odwrócił się i zobaczył przed sobą Zorro.
-Nie jesteś zbyt honorowy nachodząc mnie od tyłu, wtedy gdy nie mam przy sobie broni -zauważył kapitan.
-Jeśli nie chce pan większego upokorzenia, to niech pan padnie przed damą na kolana i prosi o wybaczenie -rzekł Zorro przykładając swoją szpadę do szyi kapitana.
-Proszę łaskawą damę o wybaczenie -rzekł Monastario nie poznając swojego własnego głosu.
-A teraz niech pan odjedzie i nie wraca tu nigdy więcej -odparł Zorro.
-Jeszcze się z tobą porachuję Zorro -rzekł kapitan. To jeszcze nie koniec.
Po odjeździe kapitana Luiza spojrzała na Zorro.
-Dziękuję panu senior. Kim pan jest ?
-Zwykłym bandytą droga seniorita.
-Nie wierzę w to -odparła Luiza. W tym kraju bandyci to wojskowi, a nie ludzie tacy jak pan. Czemu stanął pan w mojej obronie ?
-Bo walczę z niesprawiedliwością w tym kraju, a niesprawiedliwością jest również smutek w pani oczach -odparł mężczyzna szarmanckim tonem.
Jest pan bardzo miły.
-A pani bardzo piękna seniorita.
-Czy jest ktoś w pani życiu ?
-To są osobiste sprawy senior.
ZORRO: Rozumiem, ale wiesz, mój psychoanalityk radzi mi, abym nigdy nie dusił w sobie bólu i opowiadał wprost o swoich problemach.
Luiza: To ty chodzisz do psychoanalityka?
ZORRO: Żyję przecież w ciągłym stresie. Żołnierze, wojna na Ukrainie, inflacja, wysokie podatki.
-Nie wiedziałam -rzekła dziewczyna.
-Jak się nazywa twój ukochany ?
-To wrażliwy samiec sigma w stylu Jamesa Deana. Jest niezależny, bystry, ambitny, lubi siebie. Mówi się, że sigma to alfa po koniecznej aktualizacji systemu , nie ma ego z porcelany i kompleksów, które napędzają agresywną walkę o dominację w stadzie.
-Same zalety -stwierdził Zorro.
-Tak, ale czuję, że coś ciągle nas rozdziela, ale nie wiem dokładnie co. Jakby miał jakoś tajemnicę.
-A jak się nazywa ?
-Don Diego de la Vega.
Zorro uśmiechnął się pod wąsikiem, po czym zerwał z siebie maskę.
-Ty jesteś Zorro ?
-Tak. Musisz mi wybaczyć, ale nie mogłem ci wcześniej tego powiedzieć.
-Jestem taka szczęśliwa -odparła dziewczyna.
Przyciągnął ją do siebie i delikatnie pocałował w usta, a ona oddała pocałunek.
W tym samym czasie siostra Diego Julita i kapral Gonzales spacerowali po ranczu de la Vegów.
-Zrobisz coś dla mnie Felipe ?
-Wszystko, czego sobie życzysz najdroższa.
-Ożenisz się ze mną ?
-Nie uważasz, że to ja powinien się oświadczyć ?
-Życie nie zawsze wygląda jak bajka Disneya -zauważyła Julita.
-A kto to jest Disney ?
-Taki pan co będzie tworzył bajki za sto lat -odparła seniorita. Ja nie chce się wpisywać w stereotypową kobiecość. Nie muszę wychodzić za ciebie byś mnie utrzymywał, tylko chce być twoją żoną, bo cię kocham.
-A ja chce być twoim mężem -odparł Felipe.
Julita miała piękne oczy, a poza tym nie uchodziła za specjalnie urodziwą, bo miała końską twarz. Kapral również nie był specjalnie przystojny.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez ZORINA13 dnia Pią 16:24, 10 Maj 2024, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Kronikarz56
Gubernator
Dołączył: 02 Sie 2020
Posty: 11271
Przeczytał: 188 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 17:55, 10 Maj 2024 Temat postu: |
|
|
Bardzo ciekawy rozdział, choć niekiedy w nim się mieszają rodzaje literackie, czyli epika i dramat. Autorka wszakże ciekawie nawiązuje do stylu pisarzy doby romantyzmu i częściowo pozytywizmu, kiedy niektórzy pisarze tak robili. Jednym z nich był Herman Melville, który w swojej kultowej powieści "MOBY DICK" w kilku rozdziałach autor odchodził od epiki i przechodził do dramatu, po czym ponownie powraca do epiki. Niezwykły nieco styl, ale za to oryginalny. Autorka też jest oryginalna i bardzo dobrze. Zorrrina musi się wyróżniać spośród pisarzy XXI wieku A fabuła odcinka naprawdę świetna. Monastario zaleca się do Luizy, co ciekawe, nie zniechęca go nawet to, że panna ma fantazje o wpakowaniu mu muszkietu do gardła. Czuję tu nawiązanie do tej rewelacyjnej zabawnej recenzji bajki Disneya "PIĘKNA I BESTIA" Ale potem zrobiło się nieco mrocznie, kiedy kapitan z żartów przeszedł do gróźb i gdyby nie Zorro, mogłoby się to źle skończyć. Nie wiedziałem, że Zorro korzysta z pomocy psychoanalityka, jak w tej super parodii, ale cóż... Rozumiem doskonale jego argumentację. W końcu tyle stresu wokół, on sam w nim ciągle żyje. Nie dość, że wojna na Ukrainie, pandemia ledwie się skończyła, inflacja wciąż trwa, to jeszcze wciąż go ściga wojsko. To może być stresujące Ale ciekawe, że Luiza oparła się Zorro, bo kocha Diego i Diego może jej ujawnić swoją tajną tożsamość. A ona cieszy się, gdy to odkrywa Julita zaś sama oświadcza się kapralowi. Ona naprawdę lubi łamać zasady, nawet zasady stworzonego świata, bo wie, że Disney za sto lat będzie tworzył bajki. Skąd ona to wie? Skąd posiada tę tajną wiedzę? Zaczynam się lekko bać Ale jest romantycznie i to bardzo. Tylko co tu robi zdjęcie z "MATYLDY"?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
ZORINA13
Administrator
Dołączył: 20 Wrz 2018
Posty: 11914
Przeczytał: 192 tematy
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z peublo Los Angeles
|
Wysłany: Sob 9:17, 11 Maj 2024 Temat postu: Znak Zorro -ukryta tożsamość |
|
|
-Mówiłem ci, żebyś się nie kręcił koło tawerny -rzekł rozdrażniony Monastario, zwracając się do Martineza.
-Czego się boisz kapitanie, przecież oficjalnie mnie pochowałeś -odparł Martinez.
-Pewnie jakaś barmanka wpadła ci w oko -zauważył kapitan.
-Najbardziej podobała mi się Esperanta, ale nagle zniknęła. Popytałem jej koleżanki, żadna nie chciała nic powiedzieć, a w końcu jedna zdradziła mi prawdę. Że Esperanta zaszła w ciąże z jakimś łobuzem, który ją uwiódł i porzucił.
-Po co mi to mówisz ? Co mnie to obchodzi ?
-To jeszcze nie koniec kapitanie -rzekł Martinez. Victoria mi wszystko powiedziała. Zaprowadziła dziewczynę do jakieś baby na bagnach, kobiety zawsze sobie radzą w takich sytuacjach. Niestety doszło do krwotoku, za późno wezwały lekarza i Esperanta zmarła.
Zapadła cisza a Martinez przypatrywał się twarzy kapitana aż w końcu zadał pytanie.
-To było twoje dziecko prawda Joaquin ?
Joaquin Monastario ukrył swoją twarz w dłoniach. Potem wytarł łzy z policzka i przybrał swój zwykły, cyniczny wyraz twarzy.
-Tak ta dziwka twierdziła, ale taka jak ona mogła je mieć z każdym -odparł kapitan. Nie po to cię wezwałem. Powiedz mi gdzie jest złoto ?
Chciałeś je ukraść i wywieść z tajemnicy przede mną.
-Ja ?
-Tak ty. Tylko ty i Pinda wiedzieliście gdzie ukryłem złoto.
-To gdzie jest Pinda -spytał Martinez.
W tym samym czasie Pinda i jego wysoka, postawna żona jechali powozem.
-Czemu wymyśliłeś tę przejażdżkę -spytała Inez.
-Byśmy trochę pobyli sami -odparł prawnik.
-Romantyczne uniesienia nie są w moim stylu -odparła kobieta.
-Dobrze powiem ci prawdę. Ukradłem złoto Monastario i chce je wywieść do Madrytu. Uciec jak najdalej od nich wszystkich od Monastario, Martineza i od Zorro.
-Jakiś ty sprytny -rzekła Inez z uznaniem.
Ledwo powiedziała te słowa powóz nagle się zatrzymał a przerażona Inez krzyknęła widząc przed sobą zamaskowanego osobnika.
-Zorro -rzekł przerażony prawnik z trudem poznając własny głos.
-Dowiedziałem się od pewnego agenta celnego, że chce pan wywieść złoto.
Nie powinien pan ufać ludziom ze słabością do butelki. Takim łatwo rozwiązuję się język. Proszę mi oddać złoto, jeśli nie chce pan stracić życia. A pani niech odda swój naszyjnik.
-Napadasz na kobietę łotrze ?
-Nie stać mnie na galanterię -odparł Zorro. I nie chciałabym robić blizn na tak pięknej szyi.
Inez zdjęła naszyjnik i popatrzyła na Zorro z niechęcią.
-Będziesz wisiał -zapowiedziała.
Zorro zostawił na powozie swój znak, po czym zniknął niczym cień.
Padre Tomas odprawił mszę i wrócił na swoją plebanię.
-O Don Diego -rzekł ksiądz. Co tu robisz?
-Niech to złoto ksiądz rozda biednym -rzekł Don Diego wyjmując z kieszeni pełne sakiewki.
-Skąd masz tyle złota chłopcze ?
-Ukradłem.
-Ukradłeś. Nie wierzę by jakiś De la Vega był złodziejem.
- Okradniecie złodzieja to chyba nie jest wielki grzech -spytał Don Diego uśmiechając się leciutko.
Padre Tomas chwilę milczał zastanawiając się nad tym wszystkim, aż nagle skojarzył fakty i jego tłusta buzia pokraśniała z zadowolenia jak księżyc w pełni.
-Ty jesteś Zorro ?
-Tak proszę księdza. Ale wie o tym tylko kilka osób. Moja siostra, moja ukochana, mój głuchoniemy służący i no ksiądz.
-A twój ojciec ?
-Popsułby mi całą zabawę jakby się dowiedział -odparł Don Diego.
-Myślę, że powinieneś mu powiedzieć.
-Może kiedyś się odważę mu powiedzieć -rzekł Diego.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez ZORINA13 dnia Sob 13:26, 11 Maj 2024, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Kronikarz56
Gubernator
Dołączył: 02 Sie 2020
Posty: 11271
Przeczytał: 188 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 13:57, 11 Maj 2024 Temat postu: |
|
|
Bardzo ciekawy rozdział. Szeregi wrogów Zorro się kruszą i to dlatego, iż zaczynają się oni ze sobą żreć i kłócić. Niedobrze, oczywiście dla nich, a nie dla naszego mściciela w masce Monastario okazuje się, że zrobił dziewczynie dziecko i to jeszcze dziewczynie, która podobała się Martinezowi. I ta dziewczyna teraz nie żyje, zmarła przy nieudanej probie aborcji. Robi się gorąco. Coś mi mówi, iż nasz bandzior zechce się zemścić. Już próbuje grać za plecami kapitana, skoro chciał mu zwinąć złoto skradzione podstępem. Ale nie przewidział tego, że Pinda z żoną zechcą go okraść i zwiać z tym zlotem. Ale nasza para cwaniaczków nie przewidziała tego, iż okradnie ich Zorro, a ten dowie się o tym dlatego, iż wypił nieco z pewnym urzędnikiem, który ma słabość do butelki A zatem można powiedzieć tak: jeden złodziej ukradł dobrym ludziom złoto, po czym ten złodziej został okradziony przez drugiego złodzieja, a jego z kolei okradł dobry bandyta. Naprawdę takie rzeczy tylko w naszych ukochanych filmach Potem Zorro wtajemnicza Ojca Tomasza w swoje plany i przekazuje mu złoto zdobyte przez siebie. Na szczęście osoby, którym zaufał są tego zaufania godne. Tylko, co dalej? Bardzo chętnie się tego dowiem z kolejnych rozdziałów. A ten mi się podobał. Super połączenie wątków z serialu Disneya oraz filmu z Tyronem Powerem. Zorro zwykle nie kradnie, ale okraść złodzieja to nie grzech, jak mawiał Robert Górski
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
ZORINA13
Administrator
Dołączył: 20 Wrz 2018
Posty: 11914
Przeczytał: 192 tematy
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z peublo Los Angeles
|
Wysłany: Nie 20:06, 12 Maj 2024 Temat postu: Znak Zorro -ukryta tożsamość |
|
|
Monastario: Czego pan chce?
Garcia: […] Poradzić się chciałem.
Monastario: A tu na ogrodzeniu było „Poradnia” napisane?
-Nie kapitanie -westchnął Garcia.
Garcia siedział w tawernie aż do jego stolika dosiadł się Don Diego.
-Co pan dziś taki smutny sierżancie ?
-Kapitan kazał mi aresztować wszystkich mężczyzn, którzy zalegają z płaceniem podatku. Ci biedacy siedzą w areszcie i liczą, że Zorro się pojawi i ich uratuję.
A wie pan co jest najgorsze ? Że ja też na to liczę.
Don Diego roześmiał się swoim pięknym perlistym śmiechem.
Był jak zwykłe doskonałe ubrany, a te wszystkie swoje jedwabne koszule, spodnie i kamizelki arcydzieła sztuki krawieckiej nosił z niedbałą lekkością jakby nie zdawał sobie sprawy z ich wspaniałości.
Jego twarz była subtelna i pyszna, twarz młodego pogańskiego bożka Amora albo zaginionego wschodniego księcia.
Lub pirata, który jednym zuchwałym spojrzeniem ocenia wartość zrabowanego skarbu lub urodę dziewczyny.
Miał ciemne włosy, piwne oczy a nad zmysłowymi, subtelnymi delikatnie wykrojonymi i zmysłowymi czerwonymi niczym u kobiety wargami był mały ciemny dobrze utrzymany wąsik.
A pod pozorną swobodą i niedbałością była pantera zawsze czujna i gotowa do skoku.
DIEGO: Jak cudownie, że otworzyli na powrót bary i restauracje.
GARCIA: No właśnie. Przez tę pandemię już nie było miejsca, gdzie można było się najeść.
MARIA: Kto zamawiał ukraińskie?
DIEGO: Nikt. Same przyszli.
GARCIA: Zgadzam się z panem, Don Diego. Ukraińskie pierogi nie są najlepsze.
DIEGO: Ja tam wolę ruskie.
GARCIA: Don Diego, ci-iii! Nie wolno tak mówić? Nie mówimy o niczym, co jest ruskie, znaczy rosyjskie. W obecnej sytuacji jest to niepoprawne politycznie.
DIEGO: Niepoprawne, sierżancie?
GARCIA: Oczywiście. Wszystko rosyjskie jest dzisiaj zabronione.
DIEGO: Tołstoj i Puszkin także?
GARCIA: A tych potraw jeszcze nie jadłem.
DIEGO: To nie potrawy. To rosyjscy literaci, sierżancie.
GARCIA: A oni mieszkają w Los Angeles?
DIEGO (załamany): Panie, daj mi siłę!
-Proszę mi wybaczyć sierżancie przypomniałem sobie, że muszę załatwić coś ważnego -rzekł Don Diego.
Don Diego udał się do Luizy. Za jej Poli Raksy twarz każdy, by się, zabić dał.
-Witaj Don Diego -rzekła z uśmiechem. Czy coś się stało ?
-Nie -odparł Diego. Po prostu się za tobą stęskniłem.
-Widzieliśmy się godzinę temu -zauważyła Luiza.
-No właśnie -odparł Diego. To strasznie długo cię nie całowałem.
-Jeszcze ci mało ?
-Troszkę mi mało -rzekł Don Diego przyciągając dziewczynę do siebie i całując.
-O co chodzi Bernardo ? Zorro znowu ma coś do załatwienia ?
Miguel aresztowany ?
Jest tak biedny, że nie stać go było na zapłacenie nowego podatku.
Mógł prosić o pomoc mojego ojca, ale jest zbyt honorowy i dumny.
Dawaj mi płaszcz, maskę i szpadę.
Tego samego dnia wieczorem, kapitan Monastario był w swoim biurze.
Z zadowoleniem przeglądał się swojemu odbiciu w lustrze, bo jak każdy narcyz, był zachwycony głównie samym sobą.
Nagle usłyszał jakieś krzyki i wyszedł na zewnątrz.
Zobaczył zdezorientowanych żołnierzy, którzy stali obok grubego sierżanta, który miał na sobie płaszcz i śmieszną małą, czarną maseczkę na twarzy.
-Garcia -spytał kapitan ostrym tonem zwracając się do swojego podwładnego -co to ma znaczyć ?
Cóż to za idiotyczne przebranie ?
-Jak pan poznał, że to ja, miałem przecież na sobie maskę -odparł zdumiony sierżant.
-Tylko gdybyś się przebrał za żołnierza, mógłbyś każdego nabrać -rzekł Monastario. Wytłumaczysz mi, dlaczego się tak ubrałeś ?
-To proste panie kapitanie -odparł Garcia. Chciałem sprawdzić co byśmy zrobili, gdyby pojawił się Zorro i chciał uwolnić więźniów.
Dlatego na ochotnika zgodziłem się odegrać ,jego rolę.
-Garcia wiesz gdzie znajduje się pustynia Gobi ?
-Nie, panie kapitanie.
-To wkrótce się dowiesz, bo cię tam wyślę. By wreszcie odpocząć od twojej tłustej gęby i durnych pomysłów.
-A nie może mnie pan wysłać do siedziby burmistrza w Montery ?
-Mają tam jeszcze lepsze wina niż tutaj -rzekł kapitan.
-Zgadza się -przytaknął sierżant, a na jego twarzy pojawił się błogi uśmiech.
-Nie pozwoliłem ci się odzywać -rzekł surowo komendant. Zejdź mi z oczu ,bo nie ręczę na siebie.
-Tak jest panie kapitanie -zgodził się uprzejmie Garcia.
-Bernardo nie mogłem nic zrobić -rzekł wściekły Diego.
Ten gruby Zorro ,narobił takiego rabanu, że zleciał się cały garnizon.
Na twarzy niemego sługi, pojawił się zawód.
-Czy ty nie rozumiesz, że w tej sytuacji nawet dwunastu Zorro by nie pomogło?
Nie da się nic zrobić.
Dzisiaj nie da się nic zrobić. Ale spróbuję jutro, jeśli mi pomożesz ?
Mężczyzna ,uśmiechnął się słysząc ostatnie słowa.
Ich relacja mimo ułomności Bernardo, była partnerska.
Bo oboje wiedzieli, że prawdziwa przyjaźń, polega na dawaniu, a nie braniu.
Następnego dnia rano, Bernardo w stroju Zorro przejeżdżał koło garnizonu.
Żołnierze na czele z kapitanem ,ruszyli za nim w pościg, a w tym czasie Zorro zdążył uwolnić Miguela i pozostałych wieżniów.
-Nie dałbym sobie rady bez ciebie dzisiaj -rzekł Diego zwracając się do Bernardo po udanej akcji.
Służący ,pokraśniał z zadowolenia.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez ZORINA13 dnia Nie 20:19, 12 Maj 2024, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Kronikarz56
Gubernator
Dołączył: 02 Sie 2020
Posty: 11271
Przeczytał: 188 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Nie 21:01, 12 Maj 2024 Temat postu: |
|
|
Ciekawy rozdział. Biedni ludzie nie mają za co zapłacić podatków, podobnie jak w odcinkach z Orłem i Zorro musi znowu interweniować, aby im pomoc. Tylko zanim do tego doszło, musiał wyjaśniać naszemu drogiemu Garcii, kim są ci słynni rosyjscy pisarze. I genialne stwierdzenie o niepoprawności politycznej pierogów No i oczywiście urocze zaloty Diego do ukochanej Luizy. Nie wiedziałem, że ma ona twarz Poli Raksy, ale mimo wszystko przynajmniej już wiem, jak sobie ją wyobrażać Szkoda tylko, iż nieco nasz gruby Zorro wszystko popsuł, ale przynajmniej było trochę wesoło. Przynajmniej dla nas, bo Monastario i Zorro, ten prawdziwy za bardzo zadowoleni nie byli. Ale i tak Zorro odbił biedaków i się wszystko dobrze skończyło. Tak jak powinno być Ciekawe jest wszakże to łączenie epiki z dramatem, zupełnie jak w poprzednim rozdziale. Ale cóż, autorka tej historii zaskakuje nas nie tylko ciekawą fabułą, ale i zabawą formą swojego dzieła No i ciekawe jest to, iż oprócz nawiązań do serialu Disneya mamy jeszcze genialne nawiązanie do Kabaretu Tey, do serialu "RODZINA ZASTĘPCZA", a także do naszych prywatnych żarcików, co mnie bardzo cieszy. Zawsze się uśmiecham, gdy widzę takie fajne nawiązania. Dzięki nim czuję, iż to fanfik Rzecz jasna, Pindy obecnie nie ma, ale Monastario dalej działa. Martinez wciąż na wolności. Jestem więc ciekaw, co będzie dalej. Jeszcze rozbawiło mnie to, że autorka daje tu dowcipne aluzje do rol Guya Williamsa. Zwłaszcza to porównanie Diego do czarującego pirata mi się podobało No i jeszcze zdjęcie Poli Raksy w roli Heleny de With z filmu "POPIOŁY" nieźle dopełnia całość. Oczywiście czekam na kolejne rozdziały
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
ZORINA13
Administrator
Dołączył: 20 Wrz 2018
Posty: 11914
Przeczytał: 192 tematy
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z peublo Los Angeles
|
Wysłany: Śro 16:23, 15 Maj 2024 Temat postu: Znak Zorro -ukryta tożsamość |
|
|
-Chciałem ci coś pokazać -rzekł Diego, zwracając się do Luizy.
-To jak z powieści przygodowej -odparła dziewczyna, patrząc na niego z zachwytem.
Hacjenda de la Vegów pełna była tajemnych przejść i kryjówek ,jak wiele starych hacjend zbudowanych w ten sposób.
-Znasz już sekret Zorro -rzekł Diego po chwili patrząc na młodą kobietę z czułością. Zaufałem ci. Na tym chyba polega miłość, że się komuś ufa.
Nawet mój ojciec nie wie o istnieniu tego przejścia.
Luiza spojrzała na Diego i łagodnie dotknęła jego policzka.
Wyglądali razem jak dwa bóstwa,lub piękne kwiaty zroszone w ogrodzie.
Mężczyzna przyciągnął ją do siebie, położył jej ręce na uszach i pocałował.
Oddała pocałunek i cały świat zniknął ,jakby zasłonięty magiczną mgłą.
Delikatne pocałunki z każdą chwilą robiły coraz bardziej namiętne.
Diego zaczął rozpinać guziki sukienki Luizy, gdy ta nagle zaprotestowała.
-Nie jestem jeszcze gotowa -rzekła patrząc mu prosto w oczy. Rozumiesz.
-Tak -odparł mężczyzna. Poczekam tyle ile będzie trzeba.
-Gniewasz się na mnie ?
-Nie mógłbym bym -odparł Diego uśmiechając się swym czarującym uśmiechem.
Jego uśmiech był prawdziwą poezją, przypominał promyk słońca na niebie w majowy piękny dzień.
-Opowiesz mi o swojej mamie -spytała Luiza. Julita powiedziała, że została zamordowana.
-Tak -rzekł Diego tonem, jakiego nigdy wcześniej nie używał. Kiedyś, zanim zapanował pokój między białymi a Indianami, Indianie palili nasze domy, porywali i gwałcili kobiety. Wielu nie mogło ojcu wybaczyć, że ożenił się z Indianką, mimo że mama przyjęła chrzest i zwyczaje białych.
Miałem wtedy siedem lat, jak wpadli do naszego domu i ją zabili.
Wcześniej torturowali ją przez wiele godzin. Nic im złego nie zrobiła, ale ich nienawiść wobec innych była silniejsza.
Diego ukrył twarz w dłoniach, by nie widać było jego łez.
Luiza przytuliła go.
-Tak mi przykro -rzekła ze szczerym współczuciem.
-Ojciec nigdy nie pogodził się z jej śmiercią -rzekł Don Diego po chwili.
Była wspaniałą kobietą, piękną, mądrą, silną i odważną.
Nazywała mnie małym lisem.
-Przynajmniej ją pamiętasz -stwierdziła Luiza. Moi rodzice zmarli jak byłam mała i wujek mnie wychowuję i daje mi ciągle do zrozumienia, że jestem na jego łasce.
DIEGO: Nie uwierzysz, moja droga, czego się dowiedziałem w mieście.
Luiza: Co takiego, Diego?
DIEGO: Ricardo wraca do Hiszpanii.
Luiza: Ale jak to? Teraz?
DIEGO: Zgadza się.
Luiza: Zapewne tatuś go wezwał, aby ukrócić jego szaleństwa.
DIEGO: Otóż to. Tylko czym on się będzie zajmował w Hiszpanii?
Luiza: Dobre pytanie. On przecież nic nie umie.
DIEGO: Właśnie. Obawiam się więc, że będzie musiał zająć się polityką.
Luiza: Racja. To idealne zajęcie dla kogoś, kto nie umie nic.
W tym samym czasie kapitan Monastario udał się do burmistrza.
-Podobno zgodził się pan na zaręczyny tego mazgaja de la Vegi ze swoją siostrzenicą ?
-Owszem kapitanie -odparł burmistrz.
-Odwoła pan te zaręczyny i każe Luizie wyjść za mnie -odparł kapitan.
-Niby dlaczego -spytał burmistrz.
-Chyba nie chce pan by ludzie się dowiedzieli, że więzi pan swoją żonę w specjalnej twierdzy i że ma ona na twarzy żelazną maskę ?
To ja załatwiłem dla pana żony tę twierdzę i musimy żyć teraz w zgodzie.
Luiza wróciła do domu i się zdziwiła widokiem kapitana, który stał obok jej wuja z bardzo pewną miną.
Burmistrz: Luizo moje kochanie. Muszę ci oznajmić ważną nowinę.
Luiza: Jakaż to nowina ?
Burmistrz: Postanowiłem, że poślubisz kapitana Monastario?
Luiza: CO?!
MONASTARIO: Zaniemówiłaś, prawda? U żon to wielka zaleta.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Kronikarz56
Gubernator
Dołączył: 02 Sie 2020
Posty: 11271
Przeczytał: 188 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 16:52, 15 Maj 2024 Temat postu: |
|
|
Bardzo ciekawy rozdział. Diego wtajemnicza ukochana Luizę w swój sekret Zorro i pokazuje jej kryjówkę. Mam nadzieję, iż dziewczyna naprawdę dochowa sekretu. Robi się coraz ciekawiej. Szkoda, iż jeszcze nie jest gotowa, bo ta jaskinia i oni we dwoje, to takie piękne romantyczne połączenie. Ale Diego to dżentelmen i uszanował jej decyzję. Ciekawa też ta nieco mroczna opowieść o przeszłości Diego, a konkretnie o pochodzeniu jego matki. Czuję tu nawiązanie do telenoweli. Podobnie jak w tym wątku z żoną uwięziona w żelaznej masce. Wujek naszej biednej Luizy nie jest, jak widzę taki porządny, jak się dotąd wydawało. Biedna dziewczyna, oby nie musiała poślubić tego drania. Ale ciekawe on ma wymagania, co do idealnej żony, jak Dżafar w "ALADYNIE" I jeszcze Ricardo, który nic nie umie i z tego powodu zapewne będzie musiał zająć się polityką. Jestem ciekaw, która partia go zechce
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
ZORINA13
Administrator
Dołączył: 20 Wrz 2018
Posty: 11914
Przeczytał: 192 tematy
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z peublo Los Angeles
|
Wysłany: Pią 15:05, 24 Maj 2024 Temat postu: Znak Zorro -ukryta tożsamość |
|
|
Julita: Co się tu dzieje? Co to za hałasy?
DIEGO I RICARDO (wskazując na siebie nawzajem): To wszystko jego wina!
Julita: Cicho, chłopcy! Diego, czemu jesteś cały w sadzy?
DIEGO: Bo Ricardo mnie tak urządził.
Julita: Ricardo, a czemu ty jesteś cały mokry?
RICARDO: Bo Diego mnie za to wepchnął do fontanny.
DIEGO: I bardzo ci dobrze!
RICARDO: Jeszcze mi za to zapłacisz!
Julita: Dość już tego! Co wy w ogóle robicie? Dorośli mężczyźni, a zachowują się jak sztubacy!
RICARDO: Żartujesz? W szkole nigdy tak dobrze się nie bawiłem.
Diego twarz miał piękną niczym Eros. Gdy się na niego patrzyło, nie można było oprzeć się wrażeniu, że antyczny bóg nagle ożył. Nawet w ten ponury szary dzień jego błyszczące oczy o intensywnej barwie przywodziły na myśl fiołki. Włosy miał czarne i lśniące niczym chińska lalka.
Julita siostra Diego to typ ciekawej brzyduli: małe oczy o ciężkich powiekach, duży, mało kształtny nos, wysokie czoło, nieregularne rysy, do tego duże odstające uszy.
Stojąca obok Julity Milana była jej całkowitym przeciwieństwem. Miała regularne rysy, śliczne usta, ładne kości policzkowe, zarysowane, ale nie za bardzo, zgrabny nos. Nawet uszy miała ładne. Dla mnie to ten sam typ urody co Grace Kelly i Catherine Deneuve. Piękna.
Ricardo wygląda zaś jak Marek Mostowiak.
-Mężczyźni -rzekła Milana. Dorastają do trzeciego roku życia, a potem już tylko rosną.
-Możemy porozmawiać na osobności Diego -spytała Julita.
-O co chodzi -spytał Don Diego.
-Znowu w mieście pojawił się ten sobowtór Martineza i dokonał napadu -odparła Julita. A Luiza mówi, że jej wujek chce by wyszła za Monastario.
-Dziwne -odparł Don Diego. Zgodził się przecież na nasze zaręczyny, a teraz chce ją wydać za Monastario. I ten człowiek podobny do Martineza. Wezmę Bernardo i sprawdzimy kapitana.
Diego i Bernardo ukryli się za skałami i zobaczyli jak kapitan kłóci się z Martinezem.
Doszło do pojedynku, Martinez zranił kapitana w dłoń i zaczął uciekać.
-Muszę go powstrzymać -zdecydował Diego. Mniejsza, czy kapitan mnie zobaczy, czy nie.
-Co pan tu robi -spytał zdumiony kapitan na widok Diego.
-Zdaje się widziałem ducha -odparł Don Diego. Znam swój obywatelski obowiązek i muszę go zatrzymać.
-Proszę się w to nie mieszać -rzekł Monastario. Jeszcze się pan skaleczy, próbując z nim walczyć.
Diego jednak nie słuchał, wziął szpadę kapitana a Martinez na jego widok wybuchnął szyderczym śmiechem.
-Trochę za późno fajtłapo na naukę -rzekł zawodowy szermierz, patrząc na Diego z nieskrywaną ironią. Dużo lepszych od ciebie, połykałem na śniadanie.
-Zobaczymy -odparł młody szlachcic.
Rozpoczął się pojedynek, na które kapitan patrzył z wielkim zainteresowaniem i rosnącym z minuty na minutę zdziwieniem.
Bo po kilkunastu minutach wyrównanej walki Diego zaczął prowadzić, po czym wygrał, wytrącając Martinezowi szpadę z dłoni.
Martinez chciał zwiać, a kapitan, trzymając w ręku stary pistolet strzelił w jego stronę.
-Nie żyję -rzekł Diego zwracając się do kapitana. Dlaczego go pan zabił ?
-To był niebezpieczny bandyta -odparł Monastario.
- Mam jedno pytanie Don Diego. Jakim sposobem pan najgorszy szermierz w Kalifornii, pokonał jednego z najlepszych.
-Miałem sporo szczęścia kapitanie -odparł Diego z przebiegłym uśmieszkiem.
Jak na amatora, poszło mi całkiem nieźle.
Kapitan wrócił do swojego biura i wezwał do siebie adwokata.
-Czyli fałszywy pogrzeb Martineza odbył się tylko kilka dni za wcześnie -rzekł Pinda. Od początku ci mówiłem, że będą z nim problemy.
-Mniejsza o Martineza -odparł Monastario, a w jego oczach pojawił się dziwny błysk. Już okryłem tożsamość Zorro i tym razem mi nie umknie.
-Kim jest Zorro ?
-To Diego de la Vega -odparł kapitan. Jutro rano każę Garcii, by go aresztował.
Pinda, słysząc tę nowinę, wybuchnął śmiechem.
-Ty chyba żartujesz -rzekł patrząc na Monastario z niedowierzaniem. Diego de la Vega to człowiek bez skazy, nudny jak flaki z olejem i łagodny jak baranek.
W całej Kalifornii nie ma nikogo mniej podejrzanego.
-Udaję fajtłapę, a widziałem jak dobrze włada szpadą -odparł kapitan.
Walczy szpadą lepiej niż sam diabeł. Nie mam żadnych wątpliwości. Diego to Zorro.
-Chyba zwariowałeś -rzekł Pinda. Wiem, że przez Zorro ostatnio nie możesz ostatnio sypiać i chcesz za wszelką cenę go złapać, ale to już chyba jakaś obsesja.
-Zapewniam cię, że z moim zdrowiem wszystko jest w porządku. Przestudiowałam wszystkie papiery przed twoim przyjściem, zdarzenia z udziałem Zorro. Zawsze przed pojawieniem się Zorro Diego był w pobliżu, ale nikt go nie widział w momencie, gdy Zorro się pojawiał -rzekł kapitan.
Jak to wytłumaczysz ?
Następnego dnia po popołudniu zdenerwowana Luiza weszła do biura kapitana.
-Niech pani spocznie -rzekł kapitan, wstając i wskazując jej krzesło.
Luiza usiadła, jej oczy błyszczały, a policzki były zarumienione z emocji.
-Dlaczego kazał pan aresztować Diego -spytała, patrząc na kapitana z wyrzutem.
-Bo jest winny -odparł kapitan stanowczym tonem. Diego jest Zorro.
-Dlaczego Diego, człowiek z najbardziej wpływowej rodziny w okolicy, miałaby łamać prawo -rzekła dziewczyna.
-Członkowie nadzwyczajnej kasty, zawsze uważają, że wolno im dużo więcej niż zwykłym obywatelom -odparł Monastario z pogardą w głosie.
Ale koniec z tym. Diego, a później cała elita zapłaci za to spiskowanie przeciwko mnie.
-Jest pan chorym z nienawiści człowiekiem -odparła Luiza nie panując nad swoją złością.
-A pani jest śliczna, nawet gdy jest rozzłoszczona -rzekł kapitan Monastario.
Widzę, że pani naprawdę kocha tego palanta.
-Nie jest palantem -odparła Luiza. To prawda, kocham go całym sercem.
Seniorita wyszła z biura kapitana i spojrzała na czekającego na nią, na ulicy Bernardo.
-Musimy coś wymyślić Bernardo, by wyciągnąć Diego z wiezienia -rzekła młoda kobieta, zwracając się do niemego sługi.
Don Diego de la Vega był młodzieńcem, o pięknej, niemal kobiecej twarzy, której opalenizna i gniew tylko dodawały wdzięku.
Rzadko jednak sobie pozwalał na okazywanie prawdziwych uczuć.
Uchodził za dziwną osobę, pierwszego eleganta w Los Angeles, który nieustanie stroi się i perfumuję.
Jego uśmiech był czymś baśniowym i fantasmagorycznym zarazem, roztapiał nim serca wszystkich kobiet w wieku od lat sześciu do stu sześciu.
Diego, którego matka była ochrzczoną Indianką, a ojciec byłym oficerem armii hiszpańskiej, już w dzieciństwie nauczył się udawać, bywać w dwóch różnych światach, każdemu z rodziców sprzedając inną wersję siebie.
Te umiejętności z dzieciństwa okazały się szalenie przydatne w dorosłym życiu.
Samolubny i narcystyczny kapitan Monastario chciał wymusić na nim przyznanie się do winy.
Młody szlachcic jak gdyby nigdy nic ,przeglądał sobie książkę znalezioną na biurku komendanta.
-Jeśli chodzi o literaturę -rzekł Don Diego zwracając się do kapitana -to ma pan okropny gust.
Monastario wzruszył ramionami na tą uwagę.
Po chwili drzwi się otworzyły i stanął w nich wicekról.
-Niech pan wejdzie -rzekł Monastario zwracając się do wicekróla przymilnym tonem.
Wicekról Meksyku był mężczyzną w średnim wieku, o siwych krzaczastych brwiach.
Jego bródka, przypominała koci ogon.
Lubił pompatyczne przemowy i upajał się brzmieniem swojego głosu, bo wyglądał wtedy jak uroczysty kozioł.
Mimo wszystko był jednak przyzwoitym człowiekiem.
-Co to ma znaczyć kapitanie -rzekł surowym tonem, zwracając się do Monastario. Dlaczego aresztował pan Don Diego ?
-Don Diego jest Zorro -odparł kapitan.
-Nonsens -rzekł surowym tonem wicekról. Znam dobrze Diego, studiował z moim synem w Hiszpanii. Nigdy by nie działał poza prawem.
-Mam niepodważalne dowody jego winy -odparł Monastario.
W tym samym momencie do biura kapitana wpadł sierżant Garcia.
-Zorro przejeżdżał przez plac -rzekł sierżant.
-Jak to -zdumiał się Monastario. Przecież Zorro jest tutaj.
-Ma pan swoje niepodważalne dowody winy -zakpił wicekról.
-Dosyć tego. Zostaję pan aresztowany Monastario.
Czytałam raporty na temat sytuacji w Los Angeles, nie zamydli mi pan oczu.
-Wierzy pan w kłamstwa moich przeciwników politycznych -spytał obronnym tonem Monastario.
-Wygląda na to, że pańskimi wrogami są wszyscy mieszkańcy Los Angeles -odparł wicekról. Zarówno chłopi jak i właściciele ziemscy.
Rano aresztowany został pański wspólnik Pinda, wiec już on panu nie pomoże.
Żołnierze wyprowadzacie Monastario.
Zadowolony z siebie Bernardo zsiadł z konia i zerwał maskę Zorro ze swojej twarzy.
Luiza uśmiechnęła się do niego.
-Dobrze się spisałeś Bernardo -rzekła dziewczyna. My Zorro musimy trzymać się razem.
Luiza i Bernardo zobaczyli, że żołnierze wyprowadzają awanturującego się Monastario, po czym weszli do biura komendanta.
-Do czasu przyjazdu nowego komendanta, dowództwo obejmuję sierżant Garcia -rzekł wicekról Meksyku.
-Ja -zdziwił się puszysty sierżant.
-Jaki będzie pierwszy rozkaz nowego kapitana -spytał Diego.
-Mój pierwszy rozkaz, uczczenie mojego awansu -odparł roześmiany grubas.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez ZORINA13 dnia Pią 15:22, 24 Maj 2024, w całości zmieniany 5 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Kronikarz56
Gubernator
Dołączył: 02 Sie 2020
Posty: 11271
Przeczytał: 188 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 16:39, 24 Maj 2024 Temat postu: |
|
|
Naprawdę bardzo ciekawy rozdział i zdecydowanie dłuższy od poprzedniego. Akcja się nieźle rozwija. Zaczynamy wesoło, Diego i Ricardo nawzajem sobie zrobili figle, zupełnie jak Hank i Jake w serialu "DOKTOR QUINN". I jeszcze Ricardo doskonale się przy tym bawił, dużo lepiej niż w szkole. Tylko nie jestem pewien, czy aby Diego bawił się tak samo Ciekawe te porównania dziewczyn. Nie sądziłem jednak, iż Julita to interesująca brzydula. Chyba, że za taką uznamy dziewczynę podobna do serialowej "MATYLDY", której zdjęcie widziałem tutaj w fanfiku. Ale zdecydowanie Julita to nie ten typ, co Milana lub Luiza. Ale ze wszystkich tych trzech pan zdecydowanie Luiza najbardziej mi się podoba. Biedna dziewczyna cudem tylko uniknęła ślubu z Monastario. Niewiele już do tego brakowało. Monastario był wściekły, że Martinez zamiast siedzieć cicho, działa na własną rękę i tylko niepotrzebnie zwraca na siebie uwagę. Chciał go wykończyć, ale nie przewidział tego, iż Martinez będzie od niego lepszy na szpady i że wtrąci się Diego. Ale i tak zastrzelił niewygodnego wspólnika. Niestety, Diego niepotrzebnie się zdemaskował, ujawniając, że świetnie włada szpadą. Kapitan nie kupił bajeczki o tym, jakoby de La Vega miał po prostu szczęście. Pinda się boi, ale ma powody. Monastario jednak jest zbyt pewny siebie. Zabił Martineza, koniec ich współpracy, ale mimo to zyskał, bo pozbył się niewygodnego wspólnika i teraz jeszcze zdemaskował Zorro. Jak to dobrze, że Luiza została wtajemniczona w całą sprawę i można było jej zaufać w tej sprawie. Teraz to ocaliło im życie, bo Bernardo na polecenie Luizy odegrał Zorro na oczach wszystkich, aby dać Diego alibi. I jeszcze stało się to na oczach wicekróla Meksyku. To już Monastario się doigrał. Wicekról dobrze zna Diego, młodzieniec wszak przyjaźni się z jego synem, więc nie wierzy w jego winę. A ponadto jeszcze, jakby tego było mało, zainteresował się on działalnością Monastario i dokładnie ją sobie zbadał. Wie już, ile on dokonał malwersacji, oszust i nadużycia władzy. Monastario został więc aresztowany, a Garcia zostaje nowym komendantem i od razu urządza zabawę z tej okazji Tylko, czy to już koniec przygód naszego mściciela w masce? Czy jeszcze autorka nas czymś zaskoczy? Tego jestem bardzo ciekaw. Nie ma napisu "KONIEC", więc tak coś czuję, iż może jeszcze się coś wydarzyć. Jeśli tak, to ja bardzo chętnie się dowiem, co takiego, rzecz jasna z kolejnych rozdziałów
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
ZORINA13
Administrator
Dołączył: 20 Wrz 2018
Posty: 11914
Przeczytał: 192 tematy
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z peublo Los Angeles
|
Wysłany: Nie 9:27, 26 Maj 2024 Temat postu: Znak Zorro -ukryta tożsamość |
|
|
DIEGO: Witaj, padre!
PADRE Tomas : Witaj, Diego.
DIEGO: Powiedz mi, padre, czy to prawda, że zamierzasz zostać biskupem?
PADRE Tomas :Jak najbardziej. Takie mam plany.
DIEGO: A dlaczego?
PADRE Tomas : Ponieważ zamierzam potem zostać kardynałem.
DIEGO: Koniecznie kardynałem?
PADRE Tomas : Oczywiście, inaczej nie mógłbym zostać papieżem.
Całe Los Angeles było przystrojone na przyjazd nowego komendanta.
-Podobno kapitan Mendes to dobry człowiek -rzekł Diego zwracając się do Luizy . Może Zorro nie będzie już potrzebny.
Będziemy mogli się pobrać ,pielęgnować winnice i płodzić tłuste dzieci.
-Jakie niby tłuste -odparła Luiza żartobliwym tonem.
Kapitan Mendes przyjechał na białym rumaku ,witany owacyjnie przez tłum.
Nagle rozległ się strzał.
Kapitan trafiony w plecy ,spadł z konia. Był martwy.
-Ten półgłówek Innocento zabił kapitana -rzekł gruby sierżant Garcia.
Miał w ręku strzelbę.
-Nie wierzę w to ,że on mógłby zabić komendanta -rzekł Don Diego.
-Ja też w to nie wierzę -przyznał sierżant. Ale dowody świadczą przeciwko niemu.
Zadowolony z wykonania zadania Don Este-ban Rocha uśmiechnął się pod wąsem.
Był wysokim ,dość przystojnym mężczyzną o rudawych włosach i brodzie .
Miał spojrzenie złego ,przebiegłego wilka i taki sam charakter ,który staranie ukrywał pod maską układnych manier.
Nagle usłyszał czyjeś kroki i zobaczył barmankę Marię.
Była to prześliczna ,ciemnowłosa ,filigranowa dziewczyna o cerze jak biała śmietanka i ustach soczystych ,czerwonych i pulchnych jak dojrzałe truskawki.
Mężczyzna uświadomił sobie ,że kiedy wszyscy byli na placu i witali nowego kapitana ,ona jedyna została w tawernie wykonując polecenia swojego szefa.
Mogła więc przypadkowo zobaczyć to czego nie powinna.
-Pójdę do sierżanta i powiem co widziałam -rzekła dziewczyna drżącym głosem. Że to pan go zabił i podrzucił strzelbę Innocento.
-Nigdzie nie pójdziesz -rzekł don chwytając dziewczynę za ramię tak mocno ,że aż syknęła z bólu.
-Proszę mnie puścić -rzekła Maria cichym ,ale pełnym godności głosem.
-Przepraszam -rzekł Don Este-ban głosem słodkim jak miód,puszczając dziewczynę. Skarbie ,musisz zrozumieć ,że musiałem go zabić. To był zły człowiek.
-Nie wierzę w to ,że kapitan był złym człowiekiem -odparła Maria.
-Ale wierzysz w to ,że Zorro zawsze postępuję słusznie.
-Oczywiście ,że tak -odparła z przekonaniem w głosie młoda kobieta. Zorro to najwspanialszy mężczyzna na świecie.
Mężczyzna uśmiechnął się przebiegłe.
-Wszyscy znają mnie jak Don Rocha ,ale mam też drugie imię ,skryte za maską -rzekł patrząc jej prosto w oczy. Ty pierwsza poznałaś mój sekret.
Don Roch udał się do gabinetu sędziego i opowiedział mu o wszystkim.
-Powinieneś był ją zabić -rzekł wściekły sędzia. Może każdemu wypaplać co widziała.
-Zabić taką śliczną dziewczynę -oburzył się Don Roch. Nie mógłbym.
Bez obaw ,nie puści pary z ust. Jest zakochana w Zorro i przekonana ,że ja nim jestem ,wiec nie zdradzi jego sekretu.
Don Diego postanowił przeprowadzić prywatne śledztwo w sprawie śmierci kapitana.
Wspólnie z sierżantem ,wypytywali wszystkich świadków.
Był w tawernie i zaczął rozmowę z Marią ,która przyszła obsłużyć jego stolik.
-Usłyszałaś strzał i nie wyszłaś sprawdzić co się dzieje ?
-Don Diego zadajesz zbyt dużo pytań -odparła nieco zirytowana kelnerka.
-Chce tylko pomóc temu staremu Indianinowi ,który został niesłusznie oskarżony -rzekł Diego marszcząc brwi.
-Niepotrzebnie się tym martwisz Don Diego ,Zorro się znowu pojawi i go uratuję -rzekła z dziewczyna z niezmąconą pewnością.
-Jak to znowu -spytał zdumiony Diego.
Maria usłyszała ,że kolejny klient ją woła i odeszła od stolika ,przy którym siedział młody de la Vega.
Chudy Don Carlos zauważył ,że Diego rozmawiał z dziewczyną i przyszedł donieść o tym sędziemu.
Tego samego dnia Maria została,porwana ogłuszona i związana.
I taką związaną rzucili do powozu.
Bernardo ,który to zobaczył od razu pobiegł do młodego de la Vegi.
-Pan nie jest don Este ban -rzekła zdumiona Maria ,gdy Zorro po walce z woźnicą uratował ją z powozu.
-Nie -zgodził się Zorro.
-Myślałam ,że on uratuję Innocenta -odparła Maria.
-To pani go uratuję ,składając odpowiednie zeznania -rzekł Zorro.
W tym momencie zauważył ,że kobieta zaczęła się mu dziwnie przypatrywać.
-Czy coś się stało senior-ita -spytał z troską.
-Jeśli on nie był Zorro ,to znaczy ,że pan nim jest ?
-Na to wygląda -zgodził się Zorro ,uśmiechając się swym zjawiskowym uśmiechem.
Maria słysząc to zemdlała z wrażenia i osunęła się wprost w jego ramiona.
-Kobiety mają dość dziwne zwyczaje -rzekł nieco zakłopotany Zorro ,zwracając się do swego czarnego konia Tornado.
Zorro udało się ocucić Marię ,wsadzić na konia i przywieść do garnizonu.
-Sierżancie panienka chce złożyć zeznania -rzekł Zorro zwracając się do Garcii.
-Łapcie go -odparł Garcia ,zwracając się do swych żołnierzy ,gdy Zorro zdążył już odjechać w świetle księżyca.
-Ależ proszę go nie ścigać -rzekła Maria. To cudowny mężczyzna -dodała z rozmarzeniem w głosie.
-Beze mnie i tak go nie złapią -odparł zarozumiałe sierżant.
-Byłeś w pracy czy ratowałeś świat -spytała Luiza ,która czekała na Diego w potajemnym przejściu. Zresztą dla mnie to to samo.
Tylko mam nadzieję ,że się nie uganiałaś za innymi dziewczynami.
-Chciałem porozmawiać z Don Este banem -rzekł Diego i dziewczyna zobaczyła ,że jest wyraźnie zmartwiony. Wynajął pokój w gospodzie. Gdy go znalazłem leżał martwy ,przy nim było to orle pióro.
-Orle pióro -spytała zdumiona Luiza . Czyżby to był wyrok śmierci ?
-Nie wiem ,może -odparł Diego. Albo to jakiś znak lub szyfr. Nastał czas próby dla mnie ,dla ciebie i dla Zorro.
Może Zorro ,będzie jeszcze bardziej potrzebny niż wcześniej.
-Luizo jeśli chcesz pomagać Zorro ,musisz się nauczyć dobrze jeździć konno -rzekł Diego zwracając się do dziewczyny.
-Ty nauczyłeś się jeździć konno już w kołysce -odparła seniorita.
-Tak naprawdę ,nigdy nie lubiłem szkoły -wyznał Diego. Jako dziecko wjechałem kiedyś nawet konno do kościoła.
-No ,niezły z ciebie gołąbek pokoju -stwierdziła młoda kobieta i pierwszy raz Diego zauważył ,że patrząc na niego ,uśmiecha się z pewnym pobłażaniem ,z wyżyn kobiecej przewagi.
Świeżo zaręczona z miłością swojego życia ,Luiza promieniowała szczęściem.
Mężczyzna chciał objąć dziewczynę ,lecz w tym momencie nadbiegł Bernardo i zaczął gestykulować ,że trzeba jechać do miasta ,bo wydarzyło się coś ważnego.
Diego wziął powóz i pojechał do miasta.
Tam dowiedział się ,że jego przyjaciel ,sierżant Garcia został oskarżony o napad i brutalne pobicie królewskiego posłańca .
Żołnierze byli wściekli ,bo czekali na swój żołd już od czterech miesięcy.
-Nie mamy najlepszych żołnierzy ,ale nie wierzę by okradali siebie nawzajem -mruknął Don Diego pod nosem.
Ani przez chwilę nie zwątpił w niewinność Garcii ,sympatycznego grubasa o twarzy która była prosta jak ziemia ,czysta jak woda źródlana i dobra jak świeżo upieczony chlebek.
Proces Garcii przyciągnął uwagę całego miasta.
Sala sądowa pękała w szwach.
-Myślisz ,że uwierzymy w tę bajeczkę ,że Zorro napisał do ciebie list i pojechałeś go ująć -spytał sędzia.
-Mówię prawdę ,przysięgam -odparł prostoduszny Garcia.
-I nie wiedziałeś o tym ,że posłaniec przyjeżdża z pieniędzmi -spytał wściekły sędzia.
-Nie wiedziałem -odparł Garcia.
-Wzywam na świadka Marie Crepo.
Maria ,barmanka z gospody ,podeszła do miejsca ,gdzie przesłuchiwano świadków.
-Obsługiwałaś sierżanta przedwczoraj ?
-Tak ekscelencjo.
-Czy mówił ,że spodziewa się posłańca z pieniędzmi ?
-Tak ,wysoki sądzie ,tak właśnie powiedział.
-Czy mogę zadać jedno pytanie -spytał Don Diego wstając.
-Proszę -zgodził się sędzia.
Maria która się skrycie się podkochiwała w Don Diego ,spojrzała na niego z pokorą i zachwytem.
Podziwiała zarówno jego giętki umysł i smak ,jak i ciało.
Był piękniejszy niż obraz archanioła Gabriela ,który widziała w kościele.
-Czy sierżant pierwszy raz powiedział ,że spodziewa się kuriera z pieniędzmi -spytał Don Diego.
-O nie Don Diego -odparła dziewczyna z typową dla siebie prostotą. On zawsze tak mówi ,jak go proszę o rachunek.
Na sali sądowej rozległy się śmiechy.
-Ile razy tak mówił w tym roku -spytał Don Diego ,drążąc dalej temat.
-Może sto ,albo dwieście -rzekła Maria.
-Nieprawda -zaprzeczył gorąco sierżant. Powiedziałem tak najwyżej kilka razy.
Na sali sądowej rozległy się kolejny śmiechy.
Sędzia zastukał energicznie młotkiem.
-Dosyć tego Dela Vega -rzekł ostrym tonem. To nie ma nic wspólnego ze sprawą. Wina oskarżonego ,nie ulega wątpliwości.
Jutro rano zostanie rozstrzelany o świcie.
-Mogę zasnąć na egzekucję -rzekł Garcia.
Następnego dnia ,gdy różowy blask jutrzenki rozświetlił niebo ,Garcia był już gotowy.
-Chce pan opaskę -spytał kapral.
-Nie -rzekł sierżant. Wiem ,że ty kapralu nie wierzysz w moją winę.
-Oczywiście -zgodził się kapral. Tylko niech mi pan powie ,gdzie ukrył pan pieniądze ?
-Jakie pieniądze -odparł zdumiony sierżant.
W tym momencie zobaczyli ,że Zorro i posłaniec królewski są na dachu.
-Nikt mnie nie napadł -wyznał posłaniec. Owinąłem się bandażami i udawałem ofiarę napadu. Kazali mi zrzucić winę na tego tłustego sierżanta.
-Ładniej było by powiedzieć puszysty -zaprotestował Garcia.
-To wasze złoto panowie -rzekł Zorro rzucając na ziemię ,w stronę żołnierzy woreczki z monetami. Adios mój puszysty sierżancie.
Zorro zeskoczył z dachu wprost na swojego rumaka Tornado i odjechał.
-Łapcie go -rzekł wściekły sędzia.
-Tak -zgodził się Garcia. Łapcie tego fałszywego posłańca.
-Idioto ,trzeba łapać Zorro -rzekł sędzia.
-Tak jest ekscelencjo -zgodził się Garcia ,ale dopiero jak złapiemy tego posłańca.
-Posłaniec powiedział mi ,że to sędzia wymyślił te historię z napadem -rzekł Diego zwracając się do Bernardo i Luizy.
Ten człowiek też miał przy sobie orle pióro.
O co tu chodzi ?
Kim są ci ludzie ?
Dlaczego najpierw zabili kapitana ,a teraz chcieli skłócić żołnierzy ?
-Przyjechał nowy kapitan -rzekł sierżant Garcia ,wchodząc do gabinetu sędziego.
-Wpuść go i zostaw nas samych -odparł sędzia.
Do gabinetu sędziego wszedł mężczyzna ubrany w kapitański mundur ,o twarzy ,która była surowa i brzydka zarazem.
-Mogę prosić pańskie dokumenty -spytał sędzia.
Mężczyzna wyjął je i podał.
-Doskonałe -rzekł urzędnik królewski. Mogę się spytać co się stało z prawdziwym kapitanem Mendesem ?
-Wydarzył się nieszczęśliwy wpadek -rzekł mężczyzna. Kapitan wypadł za burdę.
-Straszna tragedia -odparł sędzia ,uśmiechając się swym obłudnym uśmieszkiem. Czy to zostało opisane w dzienniku pokładowym ?
-Nie. Bo kapitan statku też jest po naszej stronie i nosi orle pióro.
-Muszę panu powiedzieć ,panie Fernandez ,że Orzeł nie jest zadowolony z sytuacji w Los Angeles -wyznał namiestnik. Ciągle grasuję tu ten bandyta Zorro ,a chłopi nie są dostatecznie zdemoralizowani. Potrzeba kogoś ,kto zaprowadzi tu żelazną dyscyplinę ,ufam ,że pan jest takim człowiekiem.
-Ja nie zamierzam tu zostawać na stałe -odparł Fernandez. Zawsze istnieje ryzyko ,że ktoś kto znał prawdziwego kapitana Mendesa ,mógłby mnie rozpoznać.
A czy zna pan tożsamość człowieka zwanego Orłem ?
-Nawet najbardziej zaufani agenci ,nie znają jego prawdziwej tożsamości -odparł sędzia.
-Czy nie uważa pan ,że to dziwne -spytał Fernandez. Jeśli kiedyś nas powieszą za zdradę ,a jemu nic się nie stanie.
-Milej będzie się panu wisiało w jego towarzystwie -odparł sędzia z rozdrażnieniem. Najważniejsze ,że płaci nam dobrze.
-Owszem ,płaci dobrze -zgodził się Fernandez.
-Muszę już pana opuścić -rzekł sędzia ,wstając z krzesła. Dzisiaj odbywa się przyjęcie z okazji uroczystych zaręczyn siostrzenicy burmistrza młodym Dela Vegą.
-Oczywiście -odparł fałszywy kapitan.
Diego de la Vega w dalszym ciągu z powodzeniem udawał fajtłapę i dandysa.
Typowego przedstawiciela swej sfery ,który umie tańczyć ,jeździć na koniu i poruszać się swobodnie na salonach.
Takim o którym się mówi ,że zna kilka języków obcych ,ale w żadnym nie ma nic ciekawego do powiedzenia.
Maska i maniery fircyka z wiedeńskiej kawiarni ,były chwilami ciężkie do zniesienia ,na szczęście Diego mógł liczyć na pomoc Bernardo ,swojej siostry Julity i Luizy.
Z Bernardem opracowali własny język migowy ,a prześliczna niczym kwiat tuberozy dziewczyna ,sprawiła ,że los Don Diego przestał być odyseją samotnej wędrówki.
Młody Dela Vega miał rysy i kształty cudnej piękności.
Wysoki ,smukły,cienki w pasie ale o szerokich ramionach.
Twarz jego subtelna i przepyszna zarazem.
Miał ciemne faliste włosy ,piwne oczy ,mały cienki wąsik nad ustami ,które były zmysłowe ,słodkie ,soczyste jak truskawki i delikatnie wykrojone niczym usta kobiety.
Wyglądał jak młody pogański książę lub znudzony cezar na złotym miedzianym tronie.
Pod leniwym wdziękiem ,kryła się w nim dusza dzikiej pantery ,zawsze gotowej do skoku.
Tego wieczoru gdy księżyc świecił jasno na niebie ,nie mógł oderwać wzroku od Luizy.
Niezwykła uroda dziewczyny ,jej wiosenna piękność przyciągała wszystkich.
-Mógłbyś mi przynieść coś do picia -spytała Luiza Diego.
-Oczywiście -rzekł Diego. Przyniosę ci poncz.
-Zatańczy pani ze mną -spytał sędzia uśmiechając się do Luizy. Skoro narzeczony zostawił panią samą.
-Przepraszam ,ale Diego ma mi przynieść coś do picia. Czy zna pan Don Rafaela i jego córkę Eugenie ?
Diego przyniósł napoję ,a sędzia spojrzał z pogardą na ludzi ,których przedstawiła mu Luiza.
Don Rafael zdobył wielki majątek ,sprzedając skóry ,ale w jego żyłach nie płynęła szlachecka krew. Wszyscy wiedzieli ,że urodził się w glinianej chacie i tam zdaniem sędziego powinien pozostać ,a nie pchać się na salony.
-Coś tutaj śmierdzi -rzekł sędzia. Nie zwykłem nazywać donem ,kogoś kto nim nie jest.
-My już pójdziemy -rzekł Rafael biorąc córkę pod rękę.
-Miło być dumnym ze swojego pochodzenia -stwierdził Diego. Moim zdaniem człowiek ,który zdobył wszystko sam ciężką pracą ,zasługuję na dużo większy szacunek.
-I to wyczytał pan w książkach -spytał ironicznie sędzia.
-Nie -odparł spokojnie Diego -życie mnie tego nauczyło. Don Rafael miał tylko mały kawałek ziemi ,który podarował mu król ,a teraz ma cały akr i 500 sztuk bydła.
-Nie wiedziałem o tym -przyznał sędzia ,uśmiechając się przebiegłe ,bo przyszedł mu do głowy nowy pomysł.
Następnego dnia rano ,zdenerwowana Luiza wpadła do hacjendy Dela Vegów.
-Powóz już czeka -rzekła chwytając Diego za rękę.
-Ale o co chodzi -spytał zdumiony młody Dela Vega.
-Sędzia kazał aresztować Don Rafaela za kłusownictwo -odparła zdenerwowana młoda kobieta. Nie mamy czasu ,ktoś musi z nim porozmawiać.
-Nie wiem czy sędzia wysłucha głos rozsądku -rzekł Diego.
Diego i Luiza dojechali do miasta i zobaczyli Rafaela,którego żołnierze bili batem.
Wzburzona dziewczyna wbiegła do gabinetu sędziego.
-Dlaczego ten człowiek jest torturowany jak zwierzę -rzekła nie panując nad sobą.
- Młoda dama nie powinna interesować się takimi sprawami -odparł sędzia protekcjonalnym tonem. Rozumiem ,że kary mogą się wydawać czasem za surowe ,ale to odpowiednia ochrona ,przed złodziejami i mordercami.
-Don Rafael nie jest złodziejem ,ani mordercą -rzekł Diego starając się zachować spokój. Tak naprawdę nie rozumiem za co jest aresztowany.
-Zacząłeś studiować prawo Don Diego -rzekł sędzia uśmiechając się swym złośliwym uśmiechem. Do tej pory dbałeś tylko o swój strój i gitarę.
Don Rafael został skazany ,na sześc miesięcy ciężkich robót za kłusownictwo na ziemi króla.
-A co o tym myśli nowy komendant ?
-Nowy kapitan ,wypełnia swoje obowiązki -odparł namiestnik królewski. A teraz żegnam państwa.
Luiza i Diego wyszli z gabinetu sędziego.
-Przeraża mnie ta myśl ,że tak mało możemy zrobić.
-Owszem -rzekł Diego. My już nic nie możemy zrobić ,ale Zorro może zrobić wiele.
Seniorita słysząc to ,uśmiechnęła się delikatnie i pocałowała mężczyznę w policzek.
Sierżant Garcia wszedł do tawerny.
Jego twarz była szczera jak pyza ziemniaczana.
Miał infantylną osobowość i przekonanie ,że wszyscy są jego przyjaciółmi.
Słynął z apetytu i przechwałek ,nikt jednak nie traktował opowieści, ani operetkowej figury sierżanta serio.
-Dzisiaj nie będzie kredytu -rzekł łysawy właściciel tawerny na widok Garcii.
Niezrażony tym sierżant,przysiadł się do nowych żołnierzy ,którzy przyjechali poprzedniego dnia z kapitanem.
-Wiem ,że nie wybaczylibyście mi jakby się z wami nie napił -rzekł Garcia.
-Mylisz się sierżancie ,wybaczamy ci -odparł Roberto.
-Następnym razem ja wam postawie wino. Będę miał dużo pieniędzy.
-W jaki sposób ?
-Bo dostanę nagrodę za schwytanie Zorro -rzekł Garcia.
Pojawi się na pewno w nocy by uwolnić więźnia i wtedy go schwytam.
-Czy ten plan ma szansę powodzenia -spytał drugi z żołnierzy. Zorro nie jest głupi i na pewno bierze coś takiego pod uwagę.
-Nie znacie Zorro ,na pewno się zjawi -rzekł Garcia z przekonaniem.
-A gdyby chciał cię zabić ?
-Nie sądzę by chciał mnie zabić ,skoro do tej pory tego nie zrobił -odparł rozsądnie sierżant.
Kapral Gonzales : Zrobię dla Ciebie wszystko.
Julita : Nie trzeba wszystko.
Gonzales : Tylko co?
Julita : Tylko mnie kochaj!
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez ZORINA13 dnia Nie 10:39, 26 Maj 2024, w całości zmieniany 3 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|