Forum Serial Zorro Strona Główna Serial Zorro
Forum fanów serialu Zorro
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Znak Zorro -ukryta tożsamość
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Serial Zorro Strona Główna -> fan fiction
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
ZORINA13
Administrator



Dołączył: 20 Wrz 2018
Posty: 11914
Przeczytał: 192 tematy

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z peublo Los Angeles

PostWysłany: Czw 8:11, 27 Cze 2024    Temat postu: Znak Zorro -ukryta tożsamość

Kapral Gonzales: Poczekaj!
Julita: Idź do diabła!
Gonzales (pod nosem): Najpierw muszę go dogonić. (Do Julity: Stój!

-Dobrze. Co masz mi do powiedzenia?
-Czy zawsze musisz być taka wybuchowa ? Wypiłem tylko jedno wino z sierżantem i ty już robisz awanturę.
-Powinieneś mieć większe ambicje -rzekła Julita.
-Nie każdy ma tak jak ty bogatego tatusia -odparł mężczyzna.
-Tatuś wszystko osiągnął ciężką pracą -rzekła dziewczyna.
-Wybacz -odparł Felipe Gonzales. Bardzo cię kocham, ale daj mi trochę przestrzeni dobrze ?
-Okey -zgodziła się Julita.

Zdumiony Ramon, który wynajął pokój w oberży, ujrzał zamaskowaną postać w czerni.
-Niech pan opuści to miasto -rzekł Zorro zwracając się do Ramona. To mój teren i ja odpowiadam za bezpieczeństwo, a pańskie przybycie zwiastuję problemy.

-Spotkajmy się jutro w pobliżu ruin starego kościoła i zobaczymy, który z nas jest lepszy -zaproponował Ramon.
-Dobrze -zgodził się Zorro.
Następnego dnia rano Zorro udał się w wyznaczone miejsce.
Zsiadł konia, gdy zobaczył swojego rywala.
Wyciągnął szpadę i zaczął się pojedynek.
Po chwili Ramonowi udało się zyskać przewagę i wytrącić Zorro szpadę z ręki.
Podszedł do mężczyzny i zerwał mu maskę z twarzy.
-Diego de la Vega, tak myślałem -Ramon de la Cruz zaśmiał się diabelskim śmiechem. Wreszcie nadeszła ta chwila, o której myślałem od wielu lat. Mogę cię zabić i zemścić się za tamto upokorzenie, gdy pozbawiłeś mnie nagrody, którą bym odebrał z rąk króla Hiszpanii.
Ramon rzucił swoją szpadę i wyciągnął nóż w stronę Diego.

Zdenerwowana Luiza nie mogąc usiedzieć miejscu, bo Don Diego nie wracał już bardzo długo, udała się do tajemnego przejścia.


Młody De la Vega zsiadł z konia i nieco zdumiony spojrzał na swoją świeżą poślubioną żonę.
Ona z przerażeniem dostrzegła krew na jego czarnej koszuli.
-Diego jesteś ranny -zauważyła, podchodząc do niego.
-O to nic takiego -odparł Diego, swoim beztroskim tonem.
-Jeśli ty jesteś ranny, to znaczy, że Ramon nie żyję -odgadła młoda kobieta.
-Tak -odparł Don Diego poważniejąc. Musiałem to zrobić, rozumiesz ?
Inaczej on zabiłby mnie.
-Tak się cieszę, że to zrobiłeś -rzekła Luiza. Och to brzmi okropnie, ale nie miałeś innego wyjścia.
Bałam się, że już nie wrócisz i nigdy cię nie zobaczę.
-Do ciebie zawsze będę wracał -zapewnił ją mężczyzna.
-Ojcze chciałem ci powiedzieć coś ważnego -rzekł Don Diego zwracając się do Alejandro.
Powinien ci to już powiedzieć dawno temu.
Otóż ja.
-Jaki jest Diego, każdy widzi -odparł Alejandro. Tak to byłoby niezłe, jakbyś był taki jak Zorro.
Ale kocham cię Diego, takim, jakim jesteś. Chyba, za rzadko ci to mówiłem.
-Naprawdę ojcze ? Odkąd wróciłem ze szkoły, czułem, że cały czas sprawiam ci zawód.
-Jesteś inny niż ja, bardziej podobny do swojej matki, lubisz kulturę i sztukę tak jak ona -odparł Alejandro z pewnym wzruszeniem w głosie.
Masz też jej oczy i uśmiech.
Jadę do miasta, sprzedać trochę skór.
A ty zajmij się swoją, świeżą poślubioną żoną.

-Mowa moja będzie dziś krótka, chciałbym trafić do twego ogródka -rzekł Ricardo, zwracając się do Milany.
-Dobrze -rzekła Milana.
-I nie będzie, że ty tu rządzisz ?
-Chciałam ci zrobić żart -odparła Milana.

Julita: Felipe, a kto to jest ten towarzysz Wiesław?
Felipe: Gomułka.
Julita: Aha


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez ZORINA13 dnia Czw 10:57, 27 Cze 2024, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Kronikarz56
Gubernator



Dołączył: 02 Sie 2020
Posty: 11271
Przeczytał: 188 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 13:24, 27 Cze 2024    Temat postu:

Bardzo ciekawy rozdział. Kapral Gonzales stawia w nim Julicie pewne granice, jakich ona nie może w ich związku przekraczać i chyba dziewczyna to uszanuje. W każdym razie na to liczę Smile Ricardo wreszcie uzyskuje przebaczenie słodkiej, choć niesamowicie zadziornej Milany i chyba miedzy nimi w końcu nastąpi prawdziwa miłość i prawdziwy związek Smile Diego miał poważne problemy z Ramonem. Niewiele już chyba brakowało, aby się miało stać coś złego, na szczęście Diego udało się pokonać tego drania, choć musiał go zabić, aby mieć z nim spokój i aby ten nie zabił jego. Biedna Luiza martwiła się o ukochanego. Ale wszystko dobrze się skończyło. I jeszcze dodatkowo ojciec powiedział wreszcie Diego, że jest z niego dumny i kocha go takim, jakim on jest. Tylko ciekawe, czy się domyśla, że Diego to Zorro, czy też nie? Oto jest pytanie Smile Jestem bardzo ciekaw, czy będą kolejne odcinki tego fajnego fanfiku. Jeśli tak, to z przyjemnością będę dalej śledził przygody naszego ulubionego bohatera Smile

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
ZORINA13
Administrator



Dołączył: 20 Wrz 2018
Posty: 11914
Przeczytał: 192 tematy

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z peublo Los Angeles

PostWysłany: Pią 9:06, 28 Cze 2024    Temat postu: Znak Zorro -ukryta tożsamość

Na palcu przed tawerną, zgromadzili się ludzie oglądać pojedynek szermierzy.
Diego de la Vega stanął koło wozu, obok sierżanta Garcii i kaprala.
-Senior Villa jest dobry -rzekł po chwili.
-Skąd pan wie -zdumiał się Garcia. Przecież nie ma pan pojęcia o florecie.
Może się pan o tym dowiedzieć, tylko od kogoś, kto jest w tej dziedzinie mistrzem.
-Jest dobry -rzekł kapral w tej samej chwili.
-Tylko jedna osoba, mogłaby go pokonać -stwierdził sierżant.
-Oczywiście -odparł Diego, uśmiechając się z łagodną chytrością. Jest nim sierżant Garcia. Proszę spróbować.
-Nie mam nawet pięciu peso, by spróbować -rzekł sierżant obronnym tonem.
-Ale ja mam -przypomniał sobie kapral Felipe Gonzales.
-Głupcze -zdenerwował się sierżant. Zawsze gdy potrzebuję twoich pieniędzy, to ich nie masz ,a masz wtedy gdy ich nie potrzebuje.
Nie mówiłem o sobie, nie jestem aż tak dobry, by walczyć z senior Villą.
Tylko Zorro mógłby go pokonać. Wiem co mówię, bo walczyłem z Zorro wiele razy.


-I zawsze pan przegrywał -wypomniał mu kapral.
-To oczywiste -odparł Garcia. Nikt kto zadrze z Zorro, długo nie pożyje.
Dlatego ja wciąż żyje.
Senior Villa zakończył pojedynek i zaczął się rozglądać za chętnym, który chciałaby się z nim zmierzyć.
Był to przystojny, młody człowiek, wysoki, smukły, ciemnowłosy ze staranie wypielęgnowaną elegancką bródką.
Nagle jego spojrzenie spoczęło na Diego i podszedł do niego.
-A może pan spróbuje ? Nie ma pan blizn, musi być pan doskonałym szermierzem.
-A nie pomyślał pan o tym, że nie mam blizn, dlatego, że nie walczę -odparł Diego.
-Don Diego istotnie nie zna się na szermierce -rzekł sierżant. Jest za to ekspertem w wielu innych dziedzinach, takich jak literatura czy wina.
-Ach tak -senior Villa uśmiechnął się ironicznie. Rzeczywiście słyszałem o panu, że pan dość nietypowe zainteresowania.
W tym momencie do Diego podeszła młoda kobieta, śliczna niczym fenicka księżniczka Europa. W błękitnej niczym chmurka na niebie sukience.
-Niech pan pozwoli, że przedstawię panu moją żonę Luizę. Jest smaczna jak bułka tarta. Słucha Mozarta i kocha róż.
-Ma pan dobry gust -odparł senior, zwracając się do Diego.
A pani jest dużo piękniejsza, niż mi mówiono.
-Dziękuję -odparła Luiza z uśmiechem.
Młody mężczyzna skłonił się i pocałował kobietę w rękę, zauważając kątem oka, że Diego jest wyraźnie zazdrosny.
Villa pożegnał się i podszedł do swojego wspólnika, małego bruneta ze śmiesznym wąsikiem.
-Nie zarobimy tu zbyt wiele, jeśli czegoś nie wymyślimy -rzekł brunecik, zwracając się do Villi.


-To prawda -zgodził się mężczyzna.
-Może sprowokujesz tego Dela Vega do pojedynku ?
-Ten mięczak nie będzie chciał walczyć -odparł młody mężczyzna.
-Ale jego ojciec jest bogaty i zapłaci za to, by uniknąć plamy na honorze.
Diego zajęty był rozmową z sierżantem Garcią, gdy nagle usłyszał krzyk.
Zobaczył, że Luiza ma podartą sukienkę, przez który było widać gorset i gołe piersi.
Odsunął dziewczynę, podszedł do Villi i uderzył go w twarz tak mocno, że aż zadudniło i szermierz upadł na ziemię.
-Zapłacisz mi za to De la Vega -rzekł Villa podnosząc się z ziemi. Żądam satysfakcji.
-Dobrze -zgodził się Diego.
-Ależ Don Diego nie możesz z nim walczyć -zaprotestował sierżant.
On żyje z pojedynków na pieniądze, a ty nie odróżniasz końca szpady od jej początku. On cię zabiję.
-Niezbyt wesoła perspektywa -rzekł Dela Vega. Nie chce umierać, ale nie mogę się wycofać sierżancie, rozumie pan. To kwestia honoru.
-Ten człowiek szkolił się w zabijaniu -odparł Garcia.
-To prawda. Szkolił się w zabijaniu, a pan szkolił się w piciu sierżancie.
Następnego dnia Julita, Diego i Luiza omawiali zaistniałą sytuację.
-To wszystko moja wina -przyznał Diego.
Nie wiem kiedy mam myśleć, jak Zorro, a kiedy działać jak Diego.
-Nie obwiniaj się -rzekła Luiza. To naturalne, że stanąłeś w mojej obronie. Myślę, że Zorro powinien się tym Vilą zająć.
-Nie -sprzeciwił się młody mężczyzna. Ta sprawa nie dotyczy Zorro.
-Jak zamierasz wobec tego, pokonać tak dobrego szermierza -spytała Julita.
-Mogę udawać niezdarę, tak jak zawsze -odparł Dela Vega.
-By pokonać tak dobrego szermierza, to nie wystarczy -rzekła Julita. Musisz wykorzystać całą zręczność Zorro.
-I wtedy się zdemaskuję.
-To chyba lepsze niż utrata życia -rzekła Luiza.

Ktoś zapukał do drzwi, Bernardo otworzył.

-Jestem sekundantem senior Villi -przedstawił się mężczyzna.
On chce się z panem spotkać jutro po południu.
-Dobrze -oparł Diego. Niech pan, przekażę, że się stawie. Ojciec będzie moim sekundantem.
-Nie chciałabym pana martwić, ale senior Villa zabił już wielu ludzi. Ale nie chce pana zabić.
-Też bym wolał uniknąć śmierci.
-Jest na to pewien sposób -mężczyzna uśmiechnął się przebiegle. Jesteście bogaci, a senior biedny.
Nawet nie zauważycie, braku kilku tysięcy peso.
-Niech pan się wynosi z naszego domu -rzekła Julita. Inaczej zawołam kaprala i powiem, że chcecie wyłudzić pieniądze od mojego brata.
-Nie tym tonem panienko -odparł mężczyzna. Jeśli nie chcecie po dobroci, to twój ukochany braciszek jutro zginie.

-Tak teraz to jest sprawa dla Zorro -rzekł Diego po wyjściu mężczyzny. Bernardo osiodłaj Tornado.
-Powodzenia braciszku -rzekła Julita.
-Dziękuję -odparł Diego.
Zdziwiony Diego zobaczył, że przyjechał sierżant Garcia i koniecznie chce z nim rozmawiać na osobności.
-Mój koń okulał Don Diego, możesz rzucić na to okiem ?
-No dobrze -zgodził się niechętnie Diego.
Diego pochylił się nad koniem, a sierżant dał znak szeregowemu, by uderzyć go kamieniem w głowę.
Mężczyzna padł nieprzytomny na ziemię.
-Wybacz mi Don Diego -rzekł sierżant ze smutkiem -ale to dla twojego dobra.
Byś nie zginął w tym pojedynku.
Zwiąż go i ukryj w szopie -sierżant zwrócił się do żołnierza.



Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez ZORINA13 dnia Pią 9:13, 28 Cze 2024, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Kronikarz56
Gubernator



Dołączył: 02 Sie 2020
Posty: 11271
Przeczytał: 188 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 14:14, 28 Cze 2024    Temat postu:

Kolejna ciekawa przygoda dla naszego ulubionego bohatera. Diego poznaje seniora Villa, który żyje z pojedynków i daje na pokaz różne popisy szermiercze lub urządza zawody z ochotnikami płacącymi mu za możliwość skrzyżowania szpady dla zabawy i dla sportu. W sumie, nic wielkiego i nie jest to wcale niezgodne z prawem. I wydawałoby się, że senior Villa to równy facet. Niestety, to tylko pozory, gdyż ten drań prowokuje nieraz pojedynki z bogatymi ludźmi i w zamian za pieniądze rezygnuje z pojedynku. I tak sobie żyje. Ale tym razem mu się nie uda, bo naraził się samemu Zorro, choć oczywiście o tym nie wie. Biedna Luiza, urocza dziewczyna i jaka kochana, idealna żona dla Diego. Tylko niestety, ten łajdak ją napastował. Co prawda, dostał po gębie, ale ma prawo teraz żądać satysfakcji. Diego musi z nim walczyć, ale jak to zrobić, aby się nie zdradzić z tym, że jest świetnym szermierzem i że jest Zorro? Ukochana żona i siostra go wspierają, ale trzeba jakoś szybko coś wymyślić. Garcia już wymyślił: porywa Diego, aby ten nie musiał walczyć. Och, naprawdę doceniam jego chęć pomocy, ale ta metoda pozostawia wiele do życzenia. Na serio, mając takich przyjaciół nie potrzeba mieć wrogów Very Happy Tylko co będzie dalej? Co z tego wszystkiego wyniknie? Czy skończy się jak w serialu Disneya, z którego zaczerpnięto tę przygodę, czy jednak inaczej? Chętnie się tego dowiem z kolejnego odcinka Smile

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
ZORINA13
Administrator



Dołączył: 20 Wrz 2018
Posty: 11914
Przeczytał: 192 tematy

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z peublo Los Angeles

PostWysłany: Sob 9:47, 06 Lip 2024    Temat postu: Znak Zorro -ukryta tożsamość

-Czy widział pan dzisiaj mojego syna -spytał sierżanta, zdenerwowany Don Alejandro, wchodząc do biura kapitana.
-Martwi się pan, bo nie wrócił na noc do domu -spytał sierżant. Proszę się nie martwić. Don Diego się pewnie zabawił i zapomniał o poczuciu czasu, jak to się zdarza młodym w jego wieku.
-Przekażę senior Villi, że z powodu nieobecności Diego, pojedynek się nie obędzie -rzekł Garcia, odprowadzając Alejandro do drzwi.
-Pan nie rozumie -odparł Alejandro. Jeśli mój syn się nie stawi, ja będę musiał go zastąpić. Nie ma nic ważniejszego niż honor.
-To wszystko twoja wina -rzekł Garcia, zwracając do Samola.
Samol był w mieście kimś, kto pełnił rolę lekarza i grabarza jednocześnie.
Był brzydki jak noc.
-Moja -zdziwił się mężczyzna.
-Tak to ty powiedziałeś, że porywając Diego zapobiegnę pojedynkowi.
-Panu również się ten pomysł podobał -odparł grabarz obronnym tonem.
-A gdzie go ukryłeś sierżancie ?
-W szopie niedaleko stajni Dela Vegów -odparł Garcia.
Żaden z mężczyzn nie zauważył stojącego obok Bernardo.
Mężczyzna pobiegł w miejsce, uwolnił zakneblowanego Diego.
Diego uśmiechnął się do niego.
-Co tak późno Bernardo -rzekł Don Diego żartobliwym tonem.
Przynieść mi szybko strój Zorro, musimy się z tym aroganckim szermierzem policzyć.
-Czy widział pan mojego syna -spytał Don Alejandro barmana.
-Dzisiaj nie -odparł mężczyzna.
-Pański synek zwiał prawda -rzekł Villa podchodząc w tawernie do Alejandra.
Wiedziałam, od początku, że to mięczak. Pewnie teraz siedzi w górach i trzęsie się portkami ze strachu.
-Mój syn nie jest tchórzem -odparł Don Alejandro.
-Wystarczy, że pójdziesz ze mną do mojego pokoju, dasz pieniądze, dyskretnie załatwimy sprawę i będzie po krzyku -odparł senior Villa.
-Nie mam zamiaru panu płacić.
-W żyłach Dela Vegów, płynie woda, nie krew -rzekł arogancki szermierz.
Don Alejandro na tę zniewagę ,chlusnął mu prosto w twarz wodę ze szklanki.
-Zapłacisz mi za to dziadku.

Mężczyźni wyszli przed tawernę, by się pojedynkować.
-A może spróbuję się pan zmierzyć ze mną ?
Senior Villa odwrócił się.
Przed nim stał młody mężczyzna, ubrany w charakterystyczny czarny płaszcz, mający na twarzy wielką maskę, w której wyglądał jak złodziej.
-Zorro, z przyjemnością, odbiorę nagrodę za twoją głowę -odparł zarozumiałe, senior Villa.
W powietrzu rozległ się świst floretów, a ludzie oglądali z zapartym tchem pasjonującą walkę.
Na początku pojedynek był wyrównany, ale po upływie pół godziny senior Villa stracił opanowanie, a technika i zręczność lisa wzięły górę.
W końcu ten, arogancki człowiek stracił swoją szpadę i upadł na ziemię.
-Zabij go, on nie zasługuję na litość -rzekł Don Alejandro, zwracając się do syna.
-Kończ waść, wstydu oszczędź! Rzekł senior Villa, zwracając się błagalnym tonem do Zorro.
-Padnij przed damą na kolana i proś o wybaczenie -odparł Zorro.
-Proszę panią o wybaczenie -rzekł słabym głosem, senior, zwracając się do Luizy.
-Wybaczam panu -odparła Luiza, nie patrząc nawet na upokorzonego Ville, tylko na Diego, z zachwytem i miłością.
-Zostawiam go w waszych rękach panowie -rzekł zamaskowany banita.
A jeśli pan kiedykolwiek spróbuję tu wrócić, to zabiję, rozumiemy się ?
Młody senior skinął twierdząco głową.
-Senior Zorro musisz się podać -rzekł sierżant Garcia. Proszę -dodał.
-Oczywiście sierżancie -odparł Zorro.
Po czym wskoczył na swojego czarnego rumaka i odjechał w stronę zachodzącego słońca.
-Wychodzisz w końcu za tego kaprala Julita -spytał Ricardo.
-To nie twoja sprawa czy wychodzę za mąż, czy nie -odparła Julita.
-Bo wiesz, jakie jest najlepsze wyjście dla kobiety ?
Wyjście za mąż -Ricardo roześmiał się zachwycony własnym żartem.
-A wiesz czemu Kain zabił Abla -spytała Julita.
-Nie mam pojęcia, czemu ?
-Bo mu opowiadał stare dowcipy -wypaliła dziewczyna.
Ricardo aż zatkało z wrażenia i nie wiedział, co opowiedzieć.
Gdy Julita zniknęła za horyzontem, pokręcił głową.
-Biedna Julita, za bardzo się tym przejmuję -rzekł sam do siebie.
Następnego dnia wieczorem spokój zakłóciły pewne dramatyczne wydarzenia.
Zdumieni Alejandro i Diego zobaczyli kaprala, który niósł na rękach Julitę, która miała posiniaczoną twarz, podartą sukienkę i histerycznie łkała.
-Łajdaku jeśli coś zrobiłeś mojej córce, to cię obedrę ze skóry -rzekł Alejandro, zwracając się do kaprala.
-Tatusiu to nie tak -rzekła Julita. Gdy jechałam sama powozem, dwóch mężczyzn napadło na mnie, czarny i biały, ale kapral się pojawił i ich aresztował.
-Przepraszam cię młody człowieku -rzekł Alejandro. Myliłem się bardzo co do ciebie. Dzisiaj zrozumiałem, że naprawdę kochasz moją córkę.
-Tak -rzekł Felipe Gonzales. Kocham ją całym sercem. W jej oczach można się utopić są jak dwa jeziora melancholii.
-Powinniście się pobrać jak najszybciej -zdecydował Don Alejandro.
-Jesteś cudowny tatusiu -rzekła dziewczyna.

Milion gwiazd na niebie lśni
Każda gwiazdka mówi ci
Że się spełnić może dziś
Co tylko chcesz

Jeśli tylko serce twe
Nie jest smutne ani złe
Jeśli dziś zaśpiewać chce
Radosną pieśń

Milion gwiazd
Ty także swoją masz
Ach, spójrz, to przecież są
Marzenia nasze

Milion gwiazd na niebie lśni
Aż do nieba lecą sny
Który z nich jest dobrym snem
Ten spełni się


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez ZORINA13 dnia Sob 10:00, 06 Lip 2024, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Kronikarz56
Gubernator



Dołączył: 02 Sie 2020
Posty: 11271
Przeczytał: 188 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 20:53, 06 Lip 2024    Temat postu:

Bardzo ciekawy rozdział. Dokończenie przygody z tym łajdakiem o nazwisku Villa. Nie jestem pewien, ale drań chyba naprawdę zabił kilku ludzi w sfingowanych pojedynkach, a przynajmniej to mi się wydaje bardzo prawdopodobne. Nie wiem, czy gdybym ja był Zorro, to bym mu darował życie. Ale cóż... Ja to ja Very Happy Diego został porwany przez tych dwóch głupków, Flipa i Flapa. Znaczy się Garcię i Reyesa. Na szczęście Bernardo podsłuchał ich rozmowę i uwolnił swojego pana, aby ten mógł stanąć do walki jako Zorro. Pora była najwyższa, bo przecież Alejandro już musiał walczyć w obronie honoru syna. Na szczęście wszystko dobrze się skończyło. I jeszcze Julita docina Ricardo tym genialnym tekstem z powieści "BŁĘKITNY ZAMEK". Swoja droga, to czuję efekt naszych rozmów na temat tego żartu. Bardzo się cieszę, że go użyłaś Very Happy No i jeszcze użyłaś, droga Autorko, zasugerowanego przeze mnie sposobu, aby Kapral zaimponował swojemu przyszłemu teściowi, ratując jego córkę, a swoją ukochaną. Ale pomysł rozwinęłaś o swoje projekty, nawiązujące mocno do "PRZEMINĘŁO Z WIATREM". No i jeszcze ta piosenka z "PINOKIA", symbol magicznego świata Disneya, efekt oglądania przez nas tego odcinka specjalnego naszego ukochanego serialu Smile Naprawdę niesamowicie mi się podoba ten rozdział i czekam na kolejne, bo to chyba jeszcze nie jest koniec przygód mściciela w masce. On nie może odejść na emeryturę, wszak pracuje na czarno Very Happy

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
ZORINA13
Administrator



Dołączył: 20 Wrz 2018
Posty: 11914
Przeczytał: 192 tematy

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z peublo Los Angeles

PostWysłany: Nie 13:50, 14 Lip 2024    Temat postu: Znak Zorro -ukryta tożsamość

50-stopniowy ukrop nawiedził Kalifornie i południe stanów Zjednoczonych.
Mężczyzna ,przewoził wozem beczki z wodą.
Gdy pojawili się naglę obok niego dwaj mężczyźni, którzy zsiedli ze swych koni, zatrzymali woź, przewrócili go na ziemię i wylali na niego wodę z beczek.
-To cię nauczy kradzieży cudzej wody -rzekli.

Diego siedział w tawernie, gdzie rozmawiał z Don Filario.
Don Filario był wysokim, szczupłym mężczyzną w średnim wieku o surowych rysach twarzy.
-Nie pozwolę więcej na kradzież mojej wody -rzekł Don Filario, zwracając się do Diego.
-Ciekawe co ci ludzie mają zrobić -odparł Diego, starając się nie tracić spokoju.
Susza dotyka nas wszystkich i to zupełny przypadek, że ujście wody znajduję się na ternie posiadłości mojej czy pańskiej.

-Niech sobie radzą w inny sposób -Don Filario wzruszył ramionami. Mam 500 sztuk bydła i z trudem mi starcza na własne potrzeby.
Rozmowę mężczyzn przerwało, wejście sierżanta Garcii.
-Chciałem zgłosić panu kradzież -rzekł Don Filario, zwracając się do sierżanta. Manel mnie okrada w biały dzień.
-Manuel ? To niemożliwe -odparł sierżant z typową dla siebie szczerością.
-Ukradł mi moją wodę -rzekł Don Filario zirytowany. Moi ludzie go zatrzymali, gdy próbował ją wywieść traktem królewskim. Ponieważ kapitan wyjechał, to na panu i pańskich żołnierzach, stoi obowiązek pilnowania tu porządku. Jeśli jednak się pan tym nie zajmie, to sam sobie poradzę z tym złodziejem.
Don Filario ,wyszedł z tawerny.
Garcia usiadł obok Diego i zaczął pić wino, które zostało w kieliszku.
-Don Filario zawsze był dżentelmenem i nigdy się tak nie zachowywał -rzekł Diego w zamyśleniu. Jeśli deszcz w końcu nie spadnie, stosunki między ludźmi będą, coraz gorsze.
-A dlaczego tak się dzieje Don Diego -spytał naiwnie sierżant.
-Jak mówi stare przysłowie, nie tęsknisz za wodą, dopóki nie wyschną źródła -rzekł Don Diego. Żal mi bardzo Manuela. Całe życie ciężko pracował, by utrzymać te swoje małe ranczo, a teraz susza wszystko niszczy.
-Mnie też go żal -przyznał sierżant. Nigdy jednak nie tęskniłem za wodą ,bardziej za winem.

Diego wrócił do domu.
Bernardo wachlował się wachlarzem, ale i tak nie czuł chłodu.
-Gdyby deszcz w końcu spadł, skończyłyby się wszystkie nasze problemy -rzekł Diego zwracając się do służącego. Nie mogę spokojnie patrzeć ,jak wszystko wysycha.
Diego i Bernardo zobaczyli naglę jakoś wielką łunę na niebie.
Dom Manela spłonął i nic nie dało się już zrobić.
-Nie miałem jednej kropli wody, by to ugasić -rzekł Manuel, zwracając się do Diego. Gdyby nie Don Filario.
-Bądź sprawiedliwy, Don Filario nie odpowiada za suszę -odparł Diego.
Manuel ukrył twarz w dłoniach. Jego żona trzymała w ręku, kilkumiesięcznego syna.
Manuel był przystojnym, młodym mężczyzną, średniego wzrostu o ciemnych włosach i niewielkim wąsiku.
Diego porozumiał się z ojcem i zaproponowałby przez jakiś czas zamieszkali u nich w hacjendzie.
Tego samego wieczora wszyscy mężczyźni w mieście ,zgromadzili się w tawernie.
-Przykro mi z powodu tego co się spotkało -rzekł Don Filario zwracając się do Manuela. Ale to nie powód byś, mnie obwiniał.
-Chciałabym, żeby kiedyś pan zobaczył jak to jest ,gdy dorobek pańskiego życia stanie w płomieniach -odparł Manuel z goryczą.
Don Filario wyszedł, a Diego zwrócił się do Manuela.
-Rozumiem twoje rozgoryczenie, ale on naprawdę nie miał z tym nic wspólnego -rzekł Diego zwracając się do Manuela.
-Teraz to i tak bez znaczenia -odparł Manuel.
-Zamierasz odbudować swoje ranczo -spytał Diego.
-Nie mam pieniędzy -rzekł młody mężczyzna.
-Pożyczę ci -odparł Diego.
-Nie miałabym z czego oddać -rzekł Manuel. A nie chciałabym, by mój syn odziedziczył moje długi. Dziękuje, ale ty i twój ojciec zrobiliście już dla nas wystarczająco dużo.
-Musimy sobie pomagać -odparł Diego. Nie kieruj się fałszywą dumą. Oddasz, kiedy będziesz mógł. Jesteś moim przyjacielem.

-Diego powinieneś teraz myśleć o żonie w ciąży, a nie o mnie, życiowym nieudaczniku, który miał głupie marzenia -rzekł Manuel.
-To był pomysł Luizy, by ci pożyczyć te pieniądze -odparł Diego. Jeśli ich nie przyjmiesz, ona obrazi się na ciebie, a jak wiesz, moja żona, jest najbardziej upartą kobietą na świecie.
-To chyba nie znasz dobrze mojej Sylvie -rzekł Manel uśmiechając się leciutko.
Wydaję się taka cichutka i spokojna, ale ma charakterek. Nie wiem co by bez niej zrobił.
-Pewnie niewiele -odparł Diego z uśmiechem. Przyjmiesz od nas pieniądze ?
-Nie Diego, nie mogę, przyjąć pieniędzy od ludzi bogatych -odparł Manuel.

Tego samego wieczoru, Manel poszedł jeszcze raz zobaczyć swój dawny dom, który był pogorzeliskiem, na którym złożył swoje dawne marzenia.
Susza wszystko mu zabrała.
Odwrócił się, gdy usłyszał, że ktoś go woła i zobaczył zamaskowanego mężczyznę.
-Zorro -rzekł ze zdziwieniem. Co ty tu robisz ?
-Słyszałem o twoich problemach -odparł Zorro. Chce ci dać pieniądze, byś mógł odbudować swój dom.
Rzucił mu sakiewkę, pełną złotych moment, którą Manuel złapał, a Zorro po chwili zniknął.

Diego skończył ubierać się, gdy Bernardo wpadł do pokoju i pokazał mu gestem, że idzie sierżant Garcia.
-Witam sierżancie -rzekł Diego jak zwykle uprzejmym tonem, gdy sierżant wszedł do jego pokoju. Ładny dzisiaj dzień prawda ?
-Nie mam humoru Don Diego, nawet nie jadłem śniadania -odparł sierżant.
-Czy coś się stało ?
-Był pan wczoraj w tawernie, gdy Manel groził, że spali dom Don Filario ?
-Byłem w tawernie, ale on nic takiego nie powiedział, choć faktycznie był rozdrażniony -odparł Don Diego.
-Tak czy inaczej, zrobił to -rzekł Garcia ze smutkiem. Hacjenda don Filario spłonęła.
-Jestem pewien, że Manuel nie spalił domu Don Filario -odparł Diego stanowczym tonem.
-Powie to pan sędziemu ?
-Oczywiście -rzekł Diego.

-Podziwiam pańskie zaangażowanie na rzecz przyjaciela -rzekł sędzia, zwracając się do Don Diego. To naprawdę godne podziwu, że tak pan wierzy w jego niewinność.
-Znam Manela od lat i wiem, że to porządny człowiek -odparł Diego. Był załamany tym pożarem.
-A pożar w domu Don Filario pana nie wzrusza ?
-Don Filario to zamożny człowiek i prędzej się odbuduję niż Manuel -rzekł Diego.
-Cóż, będę musiał panu powiedzieć -rzekł sędzia, marszcząc brwi. Don Filario nie żyje. W zgliszczach znaleziono jego ciało.
Don Filario został okradziony i zabity tuż przed pożarem. Ogień miał, tylko zatrzeć ślady zbrodni.
W domu Don Filario, znaleźliśmy muszkiet należący do Manuela. Gdy zatrzymaliśmy Manuela, miał przy sobie pełną sakiewkę, 2 tysiące peso, tyle ich zniknęło z domu don Filario.
-Mogę się z nim zobaczyć -spytał Diego.

-Niech pan mu wytłumaczy sierżancie -rzekł sędzia, zwracając się do Garcii.
-To będzie trudne -rzekł Garcia. Gdy prowadziliśmy go z żołnierzami uciekł.
Diego wyszedł od sędziego, który tymczasowo urzędował w biurze kapitana i spojrzał w twarz czekającego na niego na ulicy Bernardo.
-Manuel ma problemy -rzekł Diego zwracając się w stronę swego wiernego sługi. A Zorro kolejne zadanie do wykonania.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez ZORINA13 dnia Nie 13:53, 14 Lip 2024, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Kronikarz56
Gubernator



Dołączył: 02 Sie 2020
Posty: 11271
Przeczytał: 188 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 15:56, 14 Lip 2024    Temat postu:

Kolejna ciekawa przygoda w życiu naszego ulubionego bohatera. Ale niestety, niezbyt wesoła i do tego strasznie aktualna. Upały się w Kalifornii wzmagają, nie ma deszczu, susza wykańcza wielu ludzi, co powoduje dodatkowo, iż krew się burzy. Przyjaciel Diego, Manuel ma poważne problemy z powodu suszy. Jego sąsiad nie chce się z nim dzielić wodą, bo sam musi napoić swoje stada i nie stać go na dzielenie się z innymi. Choć może trochę źle do tego wszystkiego podchodził i gdyby wykazał więcej empatii, na pewno jakoś by się dogadali. Ale cóż... W obliczu takiej tragedii trudno jest się porozumieć ze sobą. I o tragedię nie tak znowu trudno. No i się tragedia wydarzyła. Manuel publicznie odgraża się Don Filario, a gdy ten zostaje okradziony i zamordowany, a jego dom spalono, to właśnie Manuel jest pierwszym podejrzanym w tej sprawie. Diego niechcący się przyczynił do tego oskarżenia, ponieważ najpierw chciał pożyczyć pieniądze przyjacielowi, a gdy ten odmówił z powodu dumy, zrobił to jako Zorro. I te pieniądze są teraz dowodem winy. Nikt nie uwierzy Manuelowi, że pieniądze dał mu Zorro. A nawet jeśli, to też nie przemawia na jego korzyść. Mściciel w masce niechcący sprowadził na przyjaciela kłopoty. Teraz musi to naprawić. Ciekawostka jest to, że Luiza jest w ciąży. Oby nie wiedziała o tych problemach, po co ryzykować poronienie? Zorro musi wszystko poprowadzić nie tylko sprawnie, ale i delikatnie. Jestem bardzo ciekaw, co będzie dalej Smile Przy okazji, przypomniała mi się piosenka zespołu Happy End "Prawie nigdy nie pada deszcz w Kalifornii". Oni śpiewają o tym, jak o czymś pięknym. Ale z perspektywy ukazanej w tej przygodzie Zorro to już ta wizja o wiecznym słońcu w Kalifornii nie jest aż tak urocza. Oczywiście wiem, w piosence to była raczej metafora, ale częściowo odnosi się do faktów pogodowych związanych z tym rejonem świata. Podsumowując: nie wiem, czy fajnie jest tam mieszkać. Nawet mając takiego bohatera jak Zorro, choć dzięki niemu nawet susza jest łatwiejsza do zniesienia. Pod warunkiem oczywiście, że wygrywa. Ale Zorro zawsze wygrywa i liczę na to, iż tym razem też tak będzie Smile

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
ZORINA13
Administrator



Dołączył: 20 Wrz 2018
Posty: 11914
Przeczytał: 192 tematy

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z peublo Los Angeles

PostWysłany: Wto 10:21, 16 Lip 2024    Temat postu: Znak Zorro -ukryta tożsamość

Zorro wytropił Manuela, który zobaczywszy go zaczął uciekać, a potem oddał strzał w jego stronę.
Zorro zsiadł z konia i przewrócił Manuela na ziemię, trzymając go mocno za nadgarstki.
-To już nie uważasz mnie za przyjaciela -spytał Zorro, zwracając się do Manuela.
-Kiedy się pojawiłeś i podarowałeś mi te dwa tysiące peso, czułem się tak jakby złapał pana Boga za nogi -odparł Manuel. Ale te pieniądze, które mi podarowałeś, przyniosły na mnie podejrzenia.
-Skąd twój muszkiet znalazł się w domu don Filario ?
-Jego ludzie, ci dwaj służący, odebrali mi go, gdy jechałem traktem królewskim -odparł Manuel.
-Może to oni go zabili wiedząc, że wina spadnie na ciebie -rzekł Zorro, po chwili namysłu, podnosząc się z ziemi. Trzeba to sprawdzić i pojechać do hacjendy don Filario.

Zorro wsiadł na Tornado i ruszył w stronę hacjendy.

W opuszczonej szopie dwaj mężczyźni pakowali sakwy z pieniędzmi.
-Dlaczego nie poczekamy z tym do rana -spytał Paco, swojego kolegę Tico.
-Im szybciej znikniemy, tym lepiej -odparł Tico.
-Już jest za późno -mężczyźni usłyszeli nagle czyiś głos, odwrócili się i zobaczyli mężczyznę w czarnym płaszczu, w czarnej masce, który trzymał szpadę w ręce.
-Za Zorro też zostaniemy nagrodę -stwierdził Tico.

Naglę do tej starej szopy, wpadł Manuel.
-Ja się zajmę Paco, a ty tym drugim -rzekł Zorro, zwracając się do Manuela.

Gdy Paco i Tico leżeli już nieprzytomni, po walce, nagle rozległ się silny grzmot i z nieba zaczął lać ulewny deszcz.
Zorro odjechał a Manuel upadł na kolana, jakby dziękując Bogu za ten deszcz
Teraz wiedział, że uda mu się uratować swoje, drzewka pomarańczowe.

Obaj bandyci trafili do aresztu, a Manuel dzięki pieniądzom, jakie miał od Zorro mógł rozpocząć odbudowę swojego domu.

____PADRE FELIPE: Co pana kapitana tak zainteresowało?
TOLEDANO: Ten papier, a raczej to, co jest tam napisane. Bo tu pisze: „Protokół kanonicznego badania narzeczonych”. Trochę dziwne słowa i to jeszcze powiązane z czymś, co kojarzy się, a przynajmniej powinno zawsze kojarzyć się z miłością.
PADRE FELIPE: Pan żonaty?
TOLEDANO: Nie, rozwodnik.
PADRE FELIPE: A ślub to pewnie też w magistracie?
TOLEDANO: Nie, kościelny był.
PADRE FELIPE: A wolno wam?
TOLEDANO: Wie padre, ja po prostu nie lubię nikogo oszukiwać. Nawet nie swojego Pana Boga. Moja żona była wierząca, więc trzeba było napisać prośbę o zgodę na ślub ze mną, niewierzącym i już. Po sprawie. Ale może nie będziemy mówić o mnie, tylko o tych pieniądzach. Ile ich było?
PADRE FELIPE: I tak ich nie znajdziecie. Ani ich złodziei.
GOSPOSIA: Posiłek dla pana kapitana.
TOLEDANO: Dziękuję.
GOSPOSIA: A o tych pieniądzach to wszyscy wiedzieli. Jak jeszcze pójdą do karczmy, to się od tej barmanki nasłuchają wszystkiego o wszystkich. W ogóle dziewucha bezwstydna. Niejednego już do grzechu namówiła.
PADRE FELIPE: I znowu podsłuchiwałaś pod drzwiami, co?
GOSPOSIA: A nasz padre, to za co ma was lubić? W 1812 to aż pięć miesięcy się u was przesiedział.
TOLEDANO: No, to musiał padre nieźle podziałać. Księży rzadko wsadzają. Nawet wtedy.
PADRE FELIPE: Na baczność byś przede mną stawał. Majorem byłem, ale nie takim waszym.
TOLEDANO: Domyślam się. I co? Dopiero w 1812 padre dopadli?
PADRE FELIPE: Dobry byłem. Przynajmniej przez jakiś czas. Ale z tym ślubem to mnie zaskoczyłeś. Czyli szacunek do Pana Boga jednak pewien masz.
TOLEDANO: Różnie na świecie bywa. A wszystko dlatego, że firma, w której padre pracuje ma już dwa tysiące lat, a nasza dopiero czterdzieści. _____________


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez ZORINA13 dnia Wto 10:36, 16 Lip 2024, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Kronikarz56
Gubernator



Dołączył: 02 Sie 2020
Posty: 11271
Przeczytał: 188 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 13:55, 16 Lip 2024    Temat postu:

No i rewelacyjne dokończenie tej przygody. Zorro udaje się udowodnić, że biedny Manuel jest niewinny i złapać prawdziwych sprawców. Może nie była to nazbyt skomplikowana sprawa i nie potrzeba tu było poruczników Columbo, Kojaka i Borewicza. Ale za to było to idealne zadanie dla mściciela w masce. Wszystko się dobrze skończyło i dodatkowo jeszcze zaczął wreszcie padać deszcz, co jak wiemy w Kalifornii nie jest znowu takim częstym zjawiskiem. Wreszcie Manuel będzie mógł wrócić do interesu. Oby wszystko już mu się udało Smile Jestem ciekaw, jakie będą kolejne przygody. Bo liczę na to, że one będą Smile No i jeszcze dodatkowo widzę zastosowanie mojego żartu z rozmówek z Los Angeles, co mi się bardzo podoba Very Happy Dzięki niej wiemy już, dlaczego obecnie nie ma w mieście kapitana Toledano i zastępuje go Garcia. Prowadzi on sprawę kradzieży z włamaniem dokonanej na misji padre Felipe. Dowiadujemy się przy okazji, że Felipe był kiedyś żołnierzem i chyba działał w jakieś partyzantce popierającej Napoleona, skoro trochę za to posiedział. Robi się naprawdę ciekawie. Ale chyba polubił się z kapitanem Smile

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
ZORINA13
Administrator



Dołączył: 20 Wrz 2018
Posty: 11914
Przeczytał: 192 tematy

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z peublo Los Angeles

PostWysłany: Nie 11:09, 04 Sie 2024    Temat postu: Znak Zorro -ukryta tożsamość

Diego zobaczył grubego sierżanta.
-Przepraszam, że przeszkadzam -rzekł sierżant.
-Witam sierżancie -odparł Diego. Co pana do nas sprowadza ?
-Czy to prawda, że sam pan pokonał siedmiu bandytów, którzy chcieli ukraść pańską wypłatę ?
-Tak, sam ich pokonałem, ja Dymitr Lopez Garcia. To znaczy z małą pomocą pewnej osoby.
-To znaczy, trochę pomógł panu Zorro -rzekł Diego uśmiechając się swym zjawiskowym uśmiechem.
-Tak -rzekł Garcia. A przyszedłem, bo niestety nie mogę was zaprosić na przyjęcie.
-Jakie przyjęcie ?
-Te, które chciałem urządzić dla Dolores. Niestety nie mam znowu pieniędzy, bo kapitan kazał mi z wypłaty spłacić wszystkie długi, jakie miałem w tawernie.
-Czy ja dobrze rozumiem, przyszedł pan powiedzieć, że nie może pan nas zaprosić na przyjęcie, które się nie odbędzie ?
-Niestety Don Diego -rzekł ze smutkiem Garcia.
Czy chciałabyś mi coś powiedzieć -spojrzał wyczekująco na Diego?
-Chyba tylko do widzenia.
Rozczarowany sierżant udał się w kierunku drzwi, gdy Diego go zawołał.
-Sierżancie, jeśli to nie urazi pańskiej dumy to ja urządzę to przyjęcie w naszym domu i za nie zapłacę.
-Nie mogę się na to zgodzić Don Diego -odparł sierżant. Ale skoro nalegasz, to przełamało tę moją dumę.
-Duma sierżanta jest na niskim poziomie -stwierdziła Luiza, gdy Garcia wyszedł.
Diego usiadł na fotelu, a ramiona mu się trzęsły ze śmiechu. _
Kapral Gonzales: A dzieci?
Julita: Nie planuję. Przynajmniej, w najbliższym półwieczu.
-Muszę z wami porozmawiać -rzekł don Alejandro. Padre Felipe powiedział, że przyszły dwie seniory do niego i że urządzacie orgie jak mnie nie było w domu.
- Śpiewaliśmy tylko i graliśmy na gitarze -rzekł Felipe Gonzales.
-Te panie to dobre katoliczki -odparł Alejandro.
-Szkoda tylko, że nie chrześcijanki -mruknęła Julita pod nosem.
-Mam do was zaufanie -rzekł Alejandro. Chce wam jeszcze coś powiedzieć. Będę dziadkiem. Luiza spodziewa się dziecka.
-To Diego sporo wyda na pępkowe -rzekł Felipe. A nie zawsze pępkowe jest miłe.
-Dlaczego niby -zdziwiła się Julita.
-Koledze niedawno urodziło się trzecie dziecko. Jeszcze nic nie powiedział o tym żonie.

RAQUEL: Ty wcale nie jesteś o mnie zazdrosny!
Toledano: Ależ jestem, kochanie. Po prostu mam do ciebie zaufanie.
RAQUEL: Tak wielkie, że pozwalasz mi chodzić nawet na zabawy do gospody?
TOLEDANO: Po prostu chcę, żebyś się dobrze bawiła.
RAQUEL: Ach tak? A gdyby tutaj, na tym dywanie zdradzała cię z całym pułkiem huzarów, to też byś się cieszył, że się dobrze bawię?
TOLEDANO: Najdroższa, huzarów już nie ma.
GARCIA: Ale panie kapitanie, dokąd pan zamierza wyjechać?
TOLEDANO: Dokąd? Tam, gdzie nie ma wszystkożernych sierżantów, ani tchórzliwych kaprali, ani wszędzie wściubiających nos Zorro.
GARCIA: Panie kapitanie, ale co to za miejsce?
TOLEDANO: TO RAJ!


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez ZORINA13 dnia Nie 11:17, 04 Sie 2024, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Kronikarz56
Gubernator



Dołączył: 02 Sie 2020
Posty: 11271
Przeczytał: 188 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 13:21, 04 Sie 2024    Temat postu:

W Los Angeles chwilowo panuje spokój. Sierżant się trochę chwali przed Diego, ale niestety musiał zapłacić wszystkie swoje długi i nie ma kasy na urządzenie przyjęcia dla Dolores. Na szczęście Diego zgadza się urządzić sam to przyjęcie. Rzecz jasna, sierżant tak poprowadził rozmowę, aby de La Vega sfinansował jego pomysł i jeszcze Garcia udaje, iż nie wypada mu się zgadzać, ale skoro tak milo Diego prosi, to nie może mu odmówić. Ciekawe, co z tego wyjdzie? Czy pannie Dolores spodoba się Garcia? I czy będą bandyci jak w oryginale? Jestem bardzo ciekaw Smile Nie zabrakło tu kilku naszych żarcików z forum, które bawią jak zawsze do łez. Ciekawe też jest stwierdzenie na temat pępkowego. Kapral genialnie to podsumował. Szkoda, iż nie może jeszcze z Julita sypiać, bo tatuś pilnuje. Chociaż może już coś tam majstrują potajemnie bez wiedzy tatusia? Alejandro zostanie niedługo dziadkiem, co go cieszy. A kapitan Toledano znowu sprzecza się z żoną i rozważa wyjazd z Los Angeles. Co z tego wyniknie? Jestem bardzo ciekaw Smile

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
ZORINA13
Administrator



Dołączył: 20 Wrz 2018
Posty: 11914
Przeczytał: 192 tematy

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z peublo Los Angeles

PostWysłany: Nie 8:41, 11 Sie 2024    Temat postu: Znak Zorro -ukryta tożsamość

-Co ty tu robisz Don Rudolf -spytał sierżant Garcia. Nie jesteś za młody, by pić w tawernie ? Powinien chyba tu sprowadzić twojego ojca.
-Właśnie zdałem maturę i mogę już pić legalnie sierżancie -odparł z dumą młody człowiek.
-Jak ten czas leci -westchnął sierżant Garcia z pewną nostalgią.
Rudolf uśmiechnął się do młodej barmanki Mari, a ona odwzajemniła uśmiech.
Zauważył to siedzący przy sąsiednim stoliku senior
Joaquin Murieta
Mia on twarz rozgrymaszonego bachora, figura cowboya, ręce Madonny.
-Przysiądzie się pani do mnie -spytał senior, zwracając się do Mari.

-Nie mogę rozmawiać z klientami -odparła barmanka.
-Niezła z ciebie sztuka -rzekł mężczyzna i klepnął dziewczynę w tyłek.
-Co pan wyprawia -rzekła dziewczyna z oburzeniem.
-Nie zna się seniorita na żartach -spytał
Joaquin Murieta.
-Pan jest zwyczajnym prostakiem -rzekł z oburzeniem Don Rudolf. Obraził pan damę i powinien ją przeprosić.
-Barmanka powinna być przyzwyczajona do klepania po tyłku i nie obrażać się z byle powodu -odparł senior. Chyba nie chce się pan o nią pojedynkować ?
-Owszem chce -odparł Don Rudolf.
-W takim razie spotkamy się jutro po południu.
Po wyjściu
Joaquin Murieta
Maria podeszła do Rudolfa.
-Proszę nie brać udziału w tym pojedynku -rzekła zwracając się do chłopaka. On pana zabiję, a ja nie chce być powodem pańskiej śmierci.
-Nie ma nic ważniejszego niż honor -odparł chłopak. Utrata honoru to coś dużo gorszego niż śmierć.
-Ale śmierć jest nieodwracalna -rzekł Don Diego. Przyjść do mojej hacjendy chłopcze, popracujemy nad twoją techniką.
-Nie wiedziałem, że interesujesz się szermierką Don Diego -odparł Rudolf, patrząc na niego ze zdziwieniem.
-Ja nie, ale Bernardo się na tym zna -rzekł Diego.
Rudolf przyszedł po południu do hacjendy de la Vegów.
-Co wiesz na temat szermierki chłopcze -spytał Diego.
-W zasadzie to nic nie wiem -wyznał szczerze Rudolf.
-A senior jest doświadczonym szermierzem, dużo lepszych od ciebie zjadał na śniadanie. Możesz się jeszcze z tego wycofać.
-Nie mogę -odparł Don Rudolf. Co by Maria sobie o mnie pomyślała ? Że jestem śmierdzącym tchórzem.
-Bardziej chyba chodzi o to co ty sam o sobie myślisz -odgadł Don Diego. Przepraszam, żona mnie woła.
-O co chodzi kochanie najdroższa moja ?
-To robota dla Zorro -rzekła Luiza. Tylko on może zapobiec temu szaleństwu.
-Zorro jak zwykle nie ma nawet chwili spokoju -odparł Don Diego. Ale masz rację.
Zorro odwiedził mężczyznę, który wynajmował pokój w gospodzie.
-Co pan tu robi ?
-Niech się pan zmierzy z równym sobie senior, a nie z dzieckiem -rzekł Zorro.
-Z radością odbiorę nagrodę za twoją głowę -rzekł senior.
Zorro zranił mężczyznę w dłoń i senior poczuł nieziemski trudny do opisania ból.
Następnego dnia rano gdy zbliżała się godzina pojedynku, do Don Rudolfa podszedł niski mężczyzna z wąsem.
-Senior pana przeprasza, ale nie zjawi się dziś. Zranił się w trakcie golenia. I senioritę też przeprasza za swoje nieobyczajne zachowanie.
-Czyli pojedynku nie będzie -ucieszyła się Maria.
-Mogę odprowadzić senioritę do domu -spytał Don Rudolf.
-Tak -rzekła dziewczyna.
Był już późny wieczór.
Luiza zasnęła a Diego wyszedł z jej pokoju.
Zobaczył, że sierżant Garcia przyszedł go odwiedzić.
-Przepraszam, przez to wszystko, przyjęcie na cześć Dolores się nie odbyło -rzekł Don Diego.
Dalej pan zabiega o jej względy ?
- Już nie -rzekł sierżant. Dolores powiedziała, że jestem uroczy, ale ma narzeczonego w San Pedro.
-Cóż sierżancie, proszę się nie przejmować, to niejedyna seniorita na świecie -odparł Diego, przywołując na twarz swój dawny, niedbały uśmiech.
_________________

TOLEDANO: Kochanie, nasza córka ma nam coś do powiedzenia.
CÓRKA: Mamusiu, jestem w ciąży.
RAQUEL: Kochanie moje jedyne!
CÓRECZKA: Tak mi przykro mamusiu.
RAQUEL: To nie twoja wina, córeczko.
CÓRECZKA: To jego wina!
TOLEDANO: Słucham? A niby czemu moja, co?
CÓRECZKA: Bo więzisz mnie tu, jak królewnę zamkniętą w wieży! Jak Roszpunkę!
TOLEDANO: No, może być Roszpunka, bo na Śnieżkę mi nie wyglądasz.
RAQUEL: Jaki ty w ogóle dajesz przykład naszej córce? Wokół tylko żołnierze albo kryminaliści.
TOLEDANO: A to moja wina, że pracuję w domu?!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Kronikarz56
Gubernator



Dołączył: 02 Sie 2020
Posty: 11271
Przeczytał: 188 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 13:36, 11 Sie 2024    Temat postu:

Kolejna ciekawa przygoda. Dosyć lekka, ale naprawdę interesująca. Chyba dająca też zapowiedz tego, iż zaczyna się pojawiać nowy wróg. W mieście pojawił się Joaquin Murietta. Zaczyna on zalecać się do barmanki Marii, ale zdecydowanie w sposób chamski i podły, dlatego dostał po gębie od Don Rudolfo, ale to niestety kończy się wyzwaniem na pojedynek. Biedny Don Rudolfo jednak nie jest za dobrym szermierzem, lekcji jak dotąd nigdy nie brał i ma pojęcia o tej sztuce tylko teoretycznie. Diego i Bernardo próbują mu pomóc, ale niestety, to niewiele pomaga. W jeden dzień nie zostanie on świetnym szermierzem, a tu pojedynek się zbliża. Młody nie może się wycofać, bo się by musiał przyznać do tego, że nie miał prawa bronic Marii i Murietta miał prawo ją tak traktować. Nie można do tego dopuścić. Dlatego Luiza prosi Diego o to, aby nie dopuścił do walki jako Zorro. Mściciel w masce musi nauczyć Muriettę dobrych manier, rani go w walce w rękę i drań nie może walczyć i musi pokornie wycofać się z pojedynku, przepraszając Rudolfo i Marię. Młodzi zakochani mogą być razem i się niczym nie przejmować. W przeciwieństwie do Garcii, któremu nie pomaga przyjecie zorganizowane przez Diego, gdyż Dolores ma narzeczonego. Ale skucha Very Happy Ale czuję, że to nie koniec problemow. Coś mi mówi, iż Murietta nie powiedział jeszcze ostatniego słowa. Jestem ciekaw, co będzie dalej z tym wątkiem. No i na koniec dowiadujemy się, że kapitan Toledano ma nie tylko żonę, ale i córkę nastolatkę, która jest w ciąży. Mamusia okazuje córce wyrozumiałość z tego powodu i oczywiście, kto okazuje się winny tej sytuacji? Tatuś, bo przecież pracuje w domu i daje w ten sposób zły przykład jedynaczce. Oczywiście, córcia narozrabiała, a winny temu jest tatuś. Jak te dwie baby manipulują biednym kapitanem. Aż mu współczuję Very Happy

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
ZORINA13
Administrator



Dołączył: 20 Wrz 2018
Posty: 11914
Przeczytał: 192 tematy

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z peublo Los Angeles

PostWysłany: Nie 8:27, 25 Sie 2024    Temat postu: Znak Zorro -ukryta tożsamość

-Czemu ten człowiek siedzi w areszcie sierżancie -spytał Don Diego.
-Jest tu nielegalnie, nie ma dokumentów i nie chce powiedzieć skąd przyjechał i dlaczego tu jest.
-Przecież to Chińczyk -rzekł zdumiony Don Diego.
-To niech powie coś po chińsku, ale tak, abym zrozumiał -odpowiedział sierżant Garcia.
-Może spróbuje się z nim dogadać -zaproponował Diego.
Zdumiony sierżant patrzył na Diego, który zwrócił się do Chińczyka w języku angielskim, a potem niemieckim i francuskim. Wszystkimi tymi językami młody arystokrata władał biegle.
Niestety bez rezultatu, Chińczyk najwidoczniej nic nie rozumiał i tylko patrzył się na nich tępo.
-Przecież Bernardo może się z nim porozumieć -rzekła nagle Julita
-Jak to ?
- Jeżyk migowy jest uniwersalny -zauważyła seniorita.
- I co z tych znaków można zrozumieć -spytał Garcia.
-Już bardzo dużo rozumiem -odparł Diego. Chłopak mówi, że został porwany na statku i przewieziony tutaj. Ale dalej nie rozumiem kto go porwał i dlaczego. Czy nie miał nic przy sobie ?
- Tak miał list, ale jest napisany bardzo dziwnie ten list.
-Bo to list napisany w języku chińskim -rzekła Julita.
-Nikt w Los Angeles nie zna chińskiego i nie przetłumaczy nam co tam jest napisane -rzekł sierżant Garcia ze smutkiem. Jesteśmy w kropce.
-Myli się pan -odparł Diego z uśmiechem. Padre Felipe zna język chiński. Bernardo zawieź ten list i powiedz, że zależy na na tym by szybko go przetłumaczył.
Kilka godzin później w mieście pojawił się człowiek o nieprzyjemnej twarzy i udał się do aresztu.
-Ja znam tego Chińczyka -rzekł zwracając się do sierżanta. Pracował u mnie i uciekł. Niech mi pan go przekaże.
-Niech pan tego nie robi sierżancie -rzekła Julita. Ten chłopak się wystraszył na jego widok.
-Przykro mi seniorita -odparł ze smutkiem sierżant. Ale chyba nie mam wyboru. Nie mogę go wiecznie tu trzymać.
Bernardo wrócił do hacjendy i przekazał Diego list z tłumaczeniem padre Felipe.
-Niesamowite -rzekł Don Diego. Ten chłopak jest księciem i porwali go na statku, by go sprzedać do niewoli. Jedzmy zaraz do miasta i powiemy o tym sierżantowi.
- Gdzie jest ten Chińczyk sierżancie ?
-Przyjechał pewien człowiek i powiedział, że Chińczyk jest jego zbiegłym pracownikiem i należy do niego. Oddałem mu go.
-Co pan zrobił -rzekł zdumiony i oburzony Diego. Mogliście poczekać na mnie. Padre Felipe przetłumaczył mi list. Ten mężczyzna go więzi i chce sprzedać do niewoli.
-A dlaczego -spytała Julita.
-Bo to chiński książę -odparł Don Diego.
-Chiński książę był w moim areszcie -rzekł Garcia z dumą w głosie. Będę miał co wnukom opowiadać.
-Muszę z bratem porozmawiać na osobności -rzekła Julita.
-Trzeba coś zrobić -rzekła Julita, zwracając się do Diego. Nie możesz pozwolić by ten łotr wywiózł księcia.
-Ale co ja mogę zrobić jako Diego ?
-Jako Diego nic nie możesz, ale jako Zorro wszystko -odparła Julita z uśmiechem.
-Masz rację siostrzyczko -odparł Don Diego. To zadanie dla mściciela w masce.
Chiński książę związany i przywiązany do konia zobaczył nagle ze zdumieniem czarną i zamaskowaną postać.
Handlarz niewolników również ją zobaczył i pobladł poznając Zorro.
Rozpoczął się pojedynek. W końcu Zorro pozbawił przeciwnika szpady, a ten łotr postanowił uciec, ale niefortunnie się poślizgnął i spadł ze skały wprost w przepaść zabijając się na miejscu.
Garcia, Gonzales i Julita zobaczyli chińczyka, który z entuzjazmem machał do nich rękami.
Zsiedli z koni i podeszli do niego.
-Co on może mówić seniorita ?
-Chyba chce powiedzieć, że był tu Zorro -odparła Julita, uśmiechając się szeroko.
RAQUEL: Arturo, moje kochanie! Co ty tu robisz?
TOLEDANO: Raquel, ty mi tutaj nie próbuj robić słodkich oczek, tylko mi powiedz, jak to jest, że już trzecią noc cię we śnie z obcym facetem widzę!
RAQUEL: Ale najdroższy, przecież to nie tak. Ja nie odpowiadam za twoje sny.
TOLEDANO: To się zawsze tak mówi! Ty mnie zdradzasz!
Julita: Ale przepraszam bardzo, panie kapitanie. Jak niby pana żona ma pana zdradzać, skoro jak pana nie ma, to ona prawie cały czas jest ze mną? Myśli pan, że ona pana zdradza przy mnie?
TOLEDANO: Podobno kobieta, jak chce, to zawsze sobie znajdzie sposób na zdradzanie. A że kobieta kobietę kryje, to wiadoma rzecz.
Julita (urażona): Jak to, kryje?
TOLEDANO (zmieszany): To znaczy, ja nie w tym sensie... Bardzo panią przepraszam, ja nie to miałem na myśli. Proszę mi wybaczyć, chyba muszę panować nad językiem.
Julita No chyba.
MURIETTA: Dobra, wszyscy słuchajcie! To jest napad!
MARIA: Co pan, zwariował?
MURIETTA: Nie gadać, tylko dawać kasę, bo mam tu dynamit i nie zawaham się go użyć.
DIEGO: Proszę pana, kim pan jest? Jakie ugrupowanie pan reprezentuje?
MURIETTA: Reprezentuję ugrupowanie "Precz z komercją u Disneya!". Mam swoje żądania względem pana Walta i jeżeli nie zostaną spełnione, wysadzę tę karczmę.
MARIA: A jakie to żądania?
MURIETTA: Precz z komercją i poprawnością polityczną w filmach Disneya. I jeszcze jedno... Niech ta ślicznotka się rozbierze.
MARIA: Że niby ja? Proszę pana, to jest absolutnie wykluczone! Ja jestem barmanką! Ja reprezentuję siedemdziesiąt lat wiernej służby w tym interesie.
DIEGO: No, jak na te siedemdziesiąt lat, to ty nieźle wyglądasz.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez ZORINA13 dnia Pon 9:16, 26 Sie 2024, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Serial Zorro Strona Główna -> fan fiction Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7  Następny
Strona 5 z 7

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin