Serial Zorro

Kronikarz56

W sumie rzeczywiście te sprzeczki Diego i Anny Marie przypominają sprzeczki Rhetta i Scarlett, ale obywało się tam bez rzucania wazonikami w ścianę i innych niemiłych rzeczy Smile

Tak coś czułem, że Don Alejandro z serialu idealnie by pasował do roli pana O'Harry Smile

A jeśli chodzi o Ashleya... Rzeczywiście, można się niekiedy zastanawiać, co Scarlett w nim widziała, zwłaszcza mając u boku takie "ciacho", używając języka współczesnych dziewczyn Smile

ZORINA13

Bo nawet jeśli Ashley porywał ją intelektualnie, to tego też w filmie nie było widać.
Ashley mówi bardziej poetycko, używa metafor, a Scarlett jest praktyczna i rzeczowa do bólu.
Nie ma w niej romantyzmu, który cenił Ashley i który miała Melania.
Odważna i pewna siebie Scarlett owszem podobała się introwertycznego Ashleyowi, bo podziwiał w niej cechy, których sam nie miał i podobno przeciwieństwa się przyciągają. Ale Scarlett nie lubiła książek, nie rozumiała poezji, nie wiedziała, o czym Ashley mówi i wcale jej to nie interesowałoby się rozwijać intelektualnie. Gdyby byli parą czy małżeństwem, to chyba byłaby nawet zazdrosna, że on poświęca czas na swoje zainteresowania, zamiast ją wiecznie adorować i mówić, jaka jest piękna. Anna Maria też nie była za miła przy pierwszym spotkaniu, chcąc wylać wino na swojego gościa, ale Diego jak zwykle świetnie sobie poradził.

Kronikarz56

To prawda, Scarlett nie rozumiała tego, że ona i Ashley są jak ogień i woda po prostu nie pasują do siebie i na dłuższą metę zawsze to wychodziło prędzej czy później na jaw. Ashley podziwiał w niej cechy, których sam nie posiadał. Ona nie wiem w sumie, co w nim podziwiała. Może właśnie podziwiała go intelektualnie, ale szybko by ją znudził rozmową o książkach, a on nie umiałby z nią mówić tylko o praktycznych rzeczach. Z Rhettem zaś doskonale się rozumieli, choć ona próbowała udawać, że jest inaczej. On jednak wyczuwał w niej pokrewną duszę Smile

ZORINA13

Rett się jakoś bardziej znał na ludziach. Gardził Ashleyem, poniekąd słusznie, bo gdyby Ashley naprawdę chciał, to by sam stanął na własne nogi, wyjechał gdzieś i znalazł sobie pracę. A Ashleyowi wygodnie w sumie żyć na łasce Scarlett i marudzić, że kiedyś było lepiej. Pozwala by Scarlett, przejęła, tak naprawdę rolę matkę kwoki i szukała za niego pracę. Nawet to, że tyle przeszedł na wojnie, tego nie usprawiedliwia. Niby chciał, wyjechać do Nowego Jorku, ale Scarlett i Mela się wtedy sprzeciwiły i on, zamiast z nimi debatować, od razu się poddał, jakby z drugiej strony było mu to na rękę, że chciał, ale nie będzie z babami walczył.

Kronikarz56

No właśnie. To było zdecydowanie pójście na łatwiznę, uleganie wpływom osób silniejszych psychicznie od siebie samego. Rhett rzeczywiście nieco nim gardził, ale za to bardzo szanował Melanię. Nie potrafił nawet w złości powiedzieć jej, kogo naprawdę kocha Scarlett. Nie był w stanie tak zranić tej dobrej kobiety. Ją bardzo szanował. Ashleya zaś uważał za mydłka i wiele w tym prawdy. I dziwiło go to, że Scarlett mogła potraktować kogoś takiego jak on na poważnie. I jeszcze uważać go za wzór męskości.

ZORINA13

A czy nie miałeś wrażenia, że Rett się trochę jakby podkochiwał w Melanie ?
Fizycznie Scarlett bardziej go pociągała, ale tylko przy Meli Rett traci pewność siebie i się wstydzi, że chodzi do burdelu.

Kronikarz56

Nie wiem, czy się w niej podkochiwał. Raczej traktował jak siostrę, taką wyrozumiałą i dobrą, tak cudowną, że aż wstydzi się przy niej swoich słabostek. Do tego ucałował jej dłoń z szacunkiem, gdy powiedziała, że urodzi drugie dziecko, mimo ryzyka, że umrze. I z szacunku i podziwu do niej nie był w stanie jej powiedzieć, kogo Scarlett naprawdę kocha.

ZORINA13

Tyle że Melania wiedziała o Ashleyu i Scarlett i wcale nie była zazdrosna.
Bo była mądrzejsza od nich wszystkich i wiedziała, że między Ashleyem i Scarlett tak naprawdę nic poważnego nie ma.

Kronikarz56

To prawda, ale i tak zachwyca mnie to, że Rhett darzył Melanię aż takim szacunkiem, że nie był w stanie jej tego powiedzieć, nawet w rozpaczy i z bólu. Choć sam cierpiał, nie był w stanie zadać jej takiego cierpienia. To bardzo wiele o nim mówi. I o samej Melanii, że umiała zdobyć szacunek Rhetta.

ZORINA13

Tak mi przyszło teraz do głowy, że Mela mogła być trochę podobna do mamy Retta, a ta była taką samą jak Melania prawdziwą damą.

Kronikarz56

No właśnie. W sumie, jak tak o tym mówisz, to może być w tym sporo prawdy. I może właśnie dlatego Rhett tak bardzo szanował Melanię? A poza tym jak tu jej nie kochać? Jak nie szanować? Jak nie podziwiać? Przecież to cud kobieta. Spokojna, dobra, miła, oddana, lojalna... I silna psychicznie, mimo tylu cierpieć wciąż umie żyć, twardo stąpać po ziemi, ale nie stając się cyniczna. Scarlett przeżarł cynizm po tym, co ją spotkało. Melanię nie.

ZORINA13

Urocza Melania, prawdziwa dama.

Kronikarz56

Zgadza się. Do tego moim zdaniem była dużo ładniejszą kobietą niż Scarlett. Nie żeby Scarlett była brzydka. Ale uroda Melanii jednak jest cudowniejsza i przyjemniejsza dla oka Smile

ZORINA13

A wiesz, zauważyłam, że przed tobą na Twitterze jakiś pan napisał podobnie, że to właśnie Melania była najpiękniejsza z całej żeńskiej obsady Przeminęło.
Pozornie jest w cieniu Scarlett, ma takie nieładne sukienki, ale ją przebija takim delikatnym urokiem i siłą woli.

Kronikarz56

Dokładnie tak. Właśnie tak. I to właśnie sprawia, że jest taka zachwycają. W sumie uroda Melanii jest delikatna, z kolei uroda Scarlett bardziej ostra, jeśli rozumiesz, co mam na myśli. Bo jedna z nich jest wrażliwa i czuła, druga bardziej dzika.