Serial Zorro

ZORINA13

Film przywracający nieco może naiwną ,ale potrzebną wiarę ,w czyste i piękne uczucia.

Kronikarz56

Jeden z moich ukochanych filmów i podobno ulubiony film Polaków, puszczany z okazji różnych świąt Smile

I nie bez przyczyny. Reżyser super, obsada mistrzowsko dobrana, oddanie klimatu lat 30 XX wieku rewelacyjne, muzyka wzruszająca, a przesłanie wspaniałe. Film o prostych ludziach i prostym życiu i właśnie w tej prostocie tkwi jego największą potęga. Do tego Jerzy Bińczycki w jednej z najlepszych ze swoich ról. A prześliczna Ania Dymna i uroczy Tomasz Stockinger... Krótko mówiąc, film z samymi plusami. Choć może rzeczywiście nieco naiwny. W końcu fabuła dość naiwna: zdradliwa żona ukarana stratą najpierw kochanka, a potem zdrowia i życia - kara za to, że zbudowali swoje szczęście na cudzym nieszczęściu... Podli ludzie ukarani, głupota i nieuctwo największymi wrogami ludzkości pokonane nie tyle przez naukę, co dobre serce profesora... Bajeczka, ale jaka ładna! Smile

ZORINA13

Ania Dymna w Znachorze wyglądała zjawiskowo.

Kronikarz56

Oj tak i nie tylko tam. Również w "KRÓLOWEJ BONIE" czy "RYCERZACH I RABUSIACH". Również w "NIE MA MOCNYCH" była zjawisko prześliczna. Ale i tak najlepsza jest w filmie "EPITAFIUM DLA BARBARY RADZIWIŁŁÓWNY", gdzie umieszczono scenę, którą wyrzucono z serialu - scenę nagich Barbary i Augusta całujących się zmysłowo na łóżku. Podobno dla tej sceny faceci walili do kina drzwiami i oknami. Nie dziwię się xD

ZORINA13

Aktor nie powinien się wstydzić takich scen erotycznych, bo jeśli się ich wstydzi, to niech idzie pracować na poczcie.

Kronikarz56

He he he. Ciekawe stwierdzenie, powiem Ci szczerze Smile

Ale tak czy inaczej zachwyca mnie to, jak Ania Dymna, choć wstydziła się takich scen, umiała profesjonalnie do nich podejść, nawet rozbawić pozostałych członków ekipy zabawnymi żartami Smile

ZORINA13

Urocza para z przedwojennej wersji Znachora.

Kronikarz56

To prawda, choć jeśli bym miał ocenić, która aktorka ładniejsza, to jednak wybrałbym Anię Dymnę, do której mam słabość i to od najmłodszych lat... I to chyba właśnie odkąd zobaczyłem ją w "ZNACHORZE". Potem doszły do tego takie produkcje jak "JANOSIK", "NIE MA MOCNYCH" oraz "KRÓLOWA BONA". A ja zachwycałem się Anią coraz bardziej Smile

ZORINA13

Tak pani Ania jest bardzo piękną kobietą, zarówno cieleśnie jak i duchowo, bo zawsze z ekranu bije od niej ciepło i dobro.
Ta scena z matką i córką w przedwojennej wersji Znachora, gdzie one grały na razem chyba na fortepianie faktycznie wyglądała bardzo interesująco.

Kronikarz56

Dokładnie tak. Pani Ania to cudowna aktorka, duchowo i fizycznie jest piękna. A sceny, kiedy mówi o miłości jako swoja postać, po prostu chwytają za serce. Są takie piękne i wzruszające... I ten jej cudowny, ciepły i miły, słodki jak miód głos... Smile

I dodajmy do tego jej działalność poza filmową. Jej fundację i jej działalność charytatywną. To jest coś godnego pochwały.

No właśnie, w wersji przedwojennej "ZNACHORA" w kilku scenach widzimy Elżbietę Barszczewską w roli Marysi i Beaty jednocześnie, ale najbardziej rzuca się w oczy scena, jak obie grają na pianinie w małym niemym kinie. I są obie obok siebie. Świetny zabieg i to możliwy już w tamtych czasach. Jednak nie byliśmy wtedy tak zacofani, jak nam komuna wmawiała.

ZORINA13

I doskonale zdawałam sobie sprawę, że to przecież jedna, ta sama aktorka i się zastanawiałam jak to możliwe w tej scenie, po prostu magia kina.

Kronikarz56

No właśnie, ja także zdawałem sobie z tego sprawę i zastanawiałem się, jak to jest w ogóle możliwe. Magia kina jest niesamowita! Smile

ZORINA13

Marysia i Leszek, piękna para z przedwojennej wersji. Ten aktor, grający Leszka, Witold Zacharewicz miał jechać do Hollywood, ale potem wybuchła wojna, występował w tych niemieckich teatrzykach, chcąc utrzymać rodzinę, ale i tak ktoś na niego doniósł, że pomaga Żydom i trafił do obozu.
Rodzina dała łapówkę, ale to nic nie pomogło w ocaleniu mu życia, Niemiec tylko forsę wziął. Bardzo smutna historia.

Kronikarz56

To prawda. Bardzo smutna, równie smutna, jak dramaty, w których Zacharewicz wystąpił. Był wspaniałym aktorem młodego pokolenia. Zagrał niesamowicie genialne role, głównie w dramatach, ale też grywał w kilku komediach np. "KOCHAJ TYLKO MNIE". Był aktorem, którego widząc na ekranie filmu, zawsze chcę opłakiwać, gdy sobie przypomnę, jaki los go spotkał. Podobnie mam np. z Zbigniewem Rakowieckim, który zginął zabity w powstaniu warszawskim, ale najbardziej z Eugeniuszem Bodo, którego ruskie bydlaki zakatowały w łagrze. Boże... Ilu ludzi ta wojna zniszczyła? I za co? Za winy niepopełnione... Swoją drogą "ZA WINY NIEPOPEŁNIONE" to przepiękny dramat. Ostatni film, w którym zagrał Bodo i to jako czarny charakter. I ostatni, który wyreżyserował. Tym tytułem można też określić powód, dla którego zginął on i wielu jego wspaniałych kolegów i koleżanek.

Zacharewicz uważam, że jest uroczy jako panicz Leszek Czyński. Miał w sobie ten urok paniczyka z wiejskiego dworku. Choć Stockinger był chyba wierniejszy oryginałowi, posiadał w sobie więcej pasji, więcej charakteru. Bywał obrażalski, nieco złośliwy, widać było, że jest rozpieszczony, ale umie się wziąć w garść i postąpić tak, jak postępuje ten, kto prawdziwie kocha Smile

Zacharewicz z kolei to uroczy paniczyk właściwie bez wad, bajkowa postać Smile

ZORINA13

Historia Bodo była chyba najbardziej wstrząsająca, on po prostu umarł z głodu w rosyjskim łagrze.
Tak Stockinger dobrze grał Leszka, że Leszka bardzo lubię, zwłaszcza scenę jak się bije o honor Marysi.
A jak go widziałam w Klanie, gdy jeszcze to romansidło oglądałam, to mnie jego gra i postać Lubicza wręcz odpychała. Taki przemądrzały, pruderyjny, sztywny, obłudny z lekką aurą wyższości. Co prawda tę lekką aurę wyższości wyczuwałam też w postaci Leszka, ale u paniczyka mniej ona raziła i ostatecznie Leszek miał charakter, żeby utrzymał Marysię nawet bez pomocy rodziców, bo ma dobry zawód, jest inżynierem architektem.