Serial Zorro

Kronikarz56

He he he. A nie jestem pewien. Wydaje mi się, że to dlatego, iż pewna urocza seniorita napisała coś takiego w swoim opowiadaniu o losach Ani i Gilberta. I tam właśnie takie urocze zdanie padło. Tak mi się wydaje, że to tam usłyszałem te piękne słowa Very Happy

ZORINA13

A to ciekawe.

Kronikarz56

Ania w książce niekiedy budzi moją irytację i to naprawdę poważną. Tutaj Ania, w tej uroczej animacji, jest zdecydowanie dużo sympatyczniejsza i budzi u mnie jedynie uśmiech i sympatię. Taką Anię jestem w stanie uwielbiać Smile

ZORINA13

Być jak Ania Shirley? To świetny pomysł na deszczowe popołudnie. Najpierw lektura, podręcznych rozmiarów wydanie zmieści się do torebki, do tego kilka obowiązkowych gadżetów. Numer jeden to warkocze, sukienka lub bluzka z kołnierzem, słomkowy kapelusz i klucz do furtki, jaka prowadzi do krainy Wyobraźni. Czytelniczka, która na co dzień nie stroni od cyfrowego świata, porzuca zoomy i ekrany, by pobiegać po warmińskiej łące, wyobrażając sobie, że goni ją… Gilbert? Jak mógł nazwać ją „marchewką”? Warkocze wykonują taniec na wietrze, po drodze zgubił się gdzieś kapelusz. Nic to, skoro trzeba szybko przemierzyć las. Ania wierzyła, że mieszkają tam duchy, a wy?

Kronikarz56

Sam nie wiem, czy chciałbym być jak Ania Shirley. Jak wiesz, Ania mnie nieco denerwowała swoim zachowaniem w kilku przypadkach. Niekiedy sprawiała wrażenie oderwanej od rzeczywistości, co jeszcze jestem w stanie wybaczyć, bo wszak to dziecko, ale jej duma i arogancja, poczucie wyższości i obrażanie się na długie lata o drobnostkę... Nie są to rzeczy, które bym pochwalał. Poza tym Ania chwilami na mnie sprawia wrażenie strasznej egoistki, zwłaszcza na studiach: gdy jej przyjaciółka wychodzi za mąż, Ania zamiast się cieszyć rozpacza i chwilami pomstuje w myślach na faceta, który "kradnie jej przyjaciółkę". Do tego odpycha Gilberta i zrywa z nim przyjaźń, bo ten jej wyznał miłość i wini go o wszystko i dopiero chyba po roku czy dwóch latach, kiedy odkrywa, że jest chory i może umrzeć, a do tego widzi u jego boku inną, nagle rozumie, że zawsze go kochała i dopiero wtedy przyznaje się do tego. Gdy byłem młodszy, nawet mnie to bawiło. Obecnie mocno mnie to wkurza i nieco mi to zgrzyta przy czytaniu całej serii, która jest naprawdę dobra i ma wiele ciekawych wydarzeń i aspektów. Niestety, nawet najlepsze książki naszego dzieciństwa mają swoje wady.

ZORINA13

Może po prostu dorosłeś i dlatego to już nie jest zabawne, tylko irytujące.

Kronikarz56

A i owszem. Kiedyś nawet to było zabawne, obecnie jest irytujące dla mnie. Nie znaczy to, że tej serii już nie lubię. Nic z tych rzeczy. Po prostu pewne aspekty tej serii już nie są dla mnie urocze i dlatego tak bardzo mi się spodobała animacja, gdzie Ania i Gilbert są prawie od początku serdecznymi przyjaciółmi, a Diana ma trochę więcej charakteru. No i przy okazji jest scena, jak Ania ją ratuje przed osami, co uzasadnia ich więź, jaka powstała między nimi.

ZORINA13

Ładna bajka.

kasiaeliza

Całą serię przeczytałam trzykrotnie zanim skończyłam podstawówkę Very Happy

Wspominam z sentymentem. Ale jak wzięłam ze 2 lata temu, żeby poczytać dzieciom, to okazało się, że na każdej stronie jest słowo, którego nie znają typu gościniec ect. Trochę byłam zaskoczona.

Kronikarz56

He he he. A to akurat prawda. Te książki po prostu były pisane dawno temu, kiedy jeszcze nasze słownictwo było inne. Obecnie wiele słów z tamtej epoki zostało zapomnianych lub wypartych z języka. Dlatego jeszcze nasze pokolenie je kojarzy, właśnie dzięki takim książkom, ale kolejne już chyba raczej niewiele z tego będzie kojarzyć. Zwłaszcza, że kolejne pokolenia coraz mniej czytają książki. Ale wiecie, dzięki takim słowom wiem, że czytam powieść z innej epoki. Czuć ten klimat i to, że powieść nie była pisana obecnie i tylko stylizowana jest na dawną epokę.

ZORINA13

Ten staroświecki język jest bardzo piękny.

kasiaeliza

Piękny, niewątpliwie Razz

I jak taka lektura poszerza słownictwo Razz

ZORINA13

Jak rodzice nie czytają to dzieci też nie będą, taka prawda.

Kronikarz56

Nie inaczej. Dlatego uważam, że najlepiej jest zaczynać przygodę z literaturą właśnie od tej starej i dobrej literatury dziecięcej, w tym od "ANI Z ZIELONEGO WZGÓRZA". Moim zdaniem, jeżeli chcemy pokochać książki i żeby kolejne pokolenie je pokochało, to po prostu od klasyki trzeba zacząć.

ZORINA13

Ania z zielonego wzgórza Netfliks ma jedną zaletę, bo dzięki temu może więcej dzieci sięgnie po oryginalną książkę.
Zasadniczo upiększa ona świat swoją energią i dobrym humorem.
W sam raz na aktualne, niełatwe czasy. Warto w czasie czytania wytwarzać pozytywne fluidy, przydadzą się także wtedy, gdy zagrożenie minie :]