Serial Zorro

Kronikarz56

Oj tak, bardzo zabawna scena. A oto, jak wygląda naprawdę nasza Ania, obecnie mająca 19 lat.

ZORINA13

Bardzo ładna dziewczyna.

Kronikarz56

Zgadzam się i przy okazji uważam, że idealnie oddała Anię Shirley, najlepiej ze wszystkich filmowych aktorek. Szacunek należy się tej dziewczynie, co grała Anię w latach 80, ale mimo wszystko była za stara do roli małej Ani. Mogli, aby uniknąć kompromitacji, dać młodszą aktorkę do roli małej Ani, a ją do roli tej starszej. Ale nie... I teraz mamy z tego powodu tematy do śmiechu. A tutaj aktorka była w idealnym wieku. Miała 14 lat grając w pierwszej części trylogii o Ani Shirley z nią w roli głównej, więc początkowo lekko ją musieli odmłodzić, co nie było trudne. A potem leciutko postarzeć w drugiej i trzeciej części, z czym też sobie poradzili. Dodatkowo jej Ania jest sympatyczniejsza, bywa nieco zadziorna jak dzisiejsze panny i zabawnie się złości na Gilberta, udając, że jest on jej obojętny, a jednocześnie będąc o niego zazdrosną. I ma czarujący uśmiech. Krótko mówiąc, adaptacja doskonale trafiona. Bije na głowę nie tylko wersję z lat 80, ale też rzekomy wielki hit Netfixa "ANIA, NIE ANNA".

ZORINA13

Nie oszukujmy się, "Ania, nie Anna" ma tyle wspólnego z "Anią z Zielonego Wzgórza" co "Faceci w rajtuzach" z Robinem Hoodem. Lucy Maud Montgomery zdecydowanie nie pisała o rudowłosej aktywistce i dziennikarce interwencyjnej oraz o przymusowej asymilacji Indian.

Kronikarz56

Zgadzam się. Ja rozumiem, że mogli chcieć nakręcić serial o aktywistce, dziennikarce i bojowniczce praw człowieka i walczącej z prześladowaniem rasowym, potrafię to zrozumieć. Ale niech się nie podpisują marką Lucy Maud Montgomery. Niech nie szargają jej pamięci i nie niszczą jej świata.

Ta ekranizacja mi się zaś bardzo spodobała. A wiesz, dlaczego jest tak dobra? Bo twórcy chcieli stworzyć po prostu dobry film na podstawie książki. A nie serial mający na celu być poprawnym politycznie, nowoczesnym tworem, równającym się zwyczajnemu skokowi na kasę.

ZORINA13

Bo czy trzeba uwspółcześniać klasykę na siłę ?
Czy historia Ani nie jest urocza właśnie dlatego ,że ma w sobie taką romantyczną staroświecką aurę ?

Kronikarz56

No właśnie, nie inaczej. Właśnie dlatego przygody Ani są takie urocze. Tworzą ten baśniowy nieco świat, w który niekiedy wdziera się brutalnie rzeczywistość i wielka polityka, ale nie w taki nachalny sposób, jak w serialu. Poza tym nadal uważam, że pomysł z ukazaniem takich problemów jest dobry, ale pod warunkiem, że twórcy się wysilą i zamiast podpisywać się znaną marką, wymyślą własną i zamiast dawać do serialu własną przeróbkę danych postaci literackich, umieszczą swoje własne. No i najważniejsze, problemy ukazane w serialu miały miejsce w tamtych czasach, ale serial niestety pokazuje je przez pryzmat XXI wieku, łącznie z językiem, którym posługują się postacie, a bohaterom daje bez żadnego powodu mentalność ludzi naszych czasów. Nie uwzględnia tego, że jeśli ludzie mieliby być bojownikami o prawa mniejszości rasowych czy seksualnych, musieli nimi zostać z jakiś konkretnych powodów i to bardziej konkretnych niż takie, że nagle tak im się chce, bo dostali objawienie od Pana Boga i sami z siebie doszli do takich wniosków. W ten sposób Ania w serialu staje się feministką i aniołem sprawiedliwości w sumie dlatego, że... po prostu chce, bo nagle ma takie widzimisię, bo ma dobre serduszko i natchniona przez Boga i choroba wie kogo jeszcze, nagle bohatersko broni każdego i angażuje się w życie każdego pokrzywdzonego... poza w swoje własne. Jednym słowem, głupota głupotę głupotą pogania. Ale za to współczesne nastolatki zadowolone, kasa się zgadza i tym gorzej dla faktów. Przykre, ale prawdziwe.

Z tego też powodu zawsze chętnie będę wracał do starej i dobrej Ani ukazanej np. w tej wersji, którą niedawno odkryłem. Wersja mało znana, ale za to piękna i o wiele lepiej oddająca ducha książki niż ten pseudo-genialny serial, nastawiony po prostu na robienie kasy i zdobywanie widzów poprawnością polityczną. Scenarzystka może się tłumaczyć chęcią zbawienia świata poprzez dawanie pięknych przykładów w serialu, ale to tylko przysłowiowe pie.....e kota za pomocą młota. Prawda jest bowiem taka, że chodziło TYLKO o zysk, a liczby mówią tu same za siebie. Nie mówiąc, że Montgomery nie pisała swoich książek dla zysku, ale zysk nie był jej JEDYNĄ motywacją. Ani też naczelną. To by się czuło, tak jak w tym serialu. Dlatego boli mnie, że książka powstająca nie tylko dla zysku doczekuje się ekranizacji stających się hitem, bo była ona robiona TYLKO dla zysku. To zaprzecza w ogóle idei tworzenia filmów. Zaprzecza idei sztuki.

ZORINA13

Kronikarz56

Tych słów się trzymam i zamierzam dalej trzymać.

ZORINA13

Bardzo ładny mem.

Kronikarz56

To tylko kilka z niezwykle mądrych lekcji z bajek Disneya.

ZORINA13

Bardzo mądre i ładne słowa.

Kronikarz56

Bardzo fajne memy, Iwonko. Widzisz, jakie piękne lekcje przekazują nam bajki Disneya. A ten ostatni mem, to rzeczywiście ciekawa zagadka. Bo czemu nie widzimy w dwójce matki Simby? Może po prostu umarła? Tak czy siak, sama widzisz, jak fajne bajki towarzyszyły nam w naszym dzieciństwie.

ZORINA13

Fajny mem. Kiedyś pierwsza dama to był ktoś ,a obecnie byle paprotka mogłaby ją zastąpić.

Kronikarz56

To prawda. A czepiają się tak księżniczek Disneya, a jednak mają one w sobie więcej godności niż pierwsze damy.